Iwona Wieczorek żyje? "To nie była taka wzorowa dziewczyna"
Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek. Czy śledczy są blisko jej rozwiązania? Mikołaj Podolski, dziennikarz, który od początku zajmuje się sprawą, nie ma złudzeń i wskazuje na błędy śledczych. Choć nie wykluczył także, że Iwona Wieczorek może żyć.
Zaginięcie Iwony Wieczorek od 12 lat spędza sen z powiek bliskim i śledczym. Jak czytamy w "Fakcie", na czele Archiwum X z Krakowa stoi prokurator Piotr Krupiński. Wielu znawców tematu uważa, że jeśli jemu nie uda się wyjaśnić tej sprawy, to już nikt tego nie zrobi. Krupiński jest bowiem bardzo dociekliwy.
Jednak Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy, który przy tej sprawie współpracował m.in. z Januszem Szostakiem, nie wierzy, by ta sprawa się kiedykolwiek wyjaśniła. - Nie wierzę, żebyśmy kiedykolwiek dowiedzieli się, co się stało z Iwoną Wieczorek. Dlaczego? Bo cały czas nie ma ani jednego dowodu, który pomógłby nam wskazać sprawcę albo rozwiązanie – mówi w rozmowie z "Faktem".
Iwona Wieczorek może żyć?
Na pytanie, czy jest szansa, że Iwona Wieczorek żyje, Podolski stwierdził: "Zostawiłbym kilka procent szans na taką możliwość. Ona została dość mocno wybielona przez media w tym pierwszym okresie po zaginięciu. To nie była taka wzorowa dziewczyna, to była typowa nastolatka, bo też nie chcę jej demonizować. Śledczy też zakładali taki scenariusz zaraz po zaginięciu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem "nie można na 100 procent zakładać, że ona nie żyje, chociaż to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz".
- Nie chcę przesądzać, ale już 8 lat temu z Martą Bilską i Januszem Szostakiem doszliśmy do wniosku, że ona prawdopodobnie weszła do parku Reagana, opuściła go i najprawdopodobniej weszła w głąb osiedla - dodał.
Zwraca uwagę również na życiorys Iwony Wieczorek i popełnione błędy już na samym początku śledztwa. - Nie wgłębiano się w życiorys Iwony. Iwona dwa lata przed zaginięciem zaczęła jeździć do tych klubów sopockich. Głównie do klubu Organica, która była kawałek od Dream Clubu. To był klub tych samych ludzi. Tam chodził Krystek, koledzy Krystka. Iwona mogła tam poznać różnych ludzi, zawrzeć jakieś znajomości i kto wie, może taka osoba mogła ją później zobaczyć w Dream Clubie - zastanawia się.
Stwierdził także, że należy brać pod uwagę, że tamtej nocy Iwona szukała również kontaktów z innymi osobami, nie tylko w Dream Clubie czy na ognisku w parku Reagana.
- Wiadomo, że jeden z kolegów odpisał, że jest w Krynicy Morskiej. Tu trzeba było szukać dalej, wśród osób, do których pisała wtedy Iwona. Tego wtedy nie sprawdzano - powiedział Podolski.
Wskazuje także, że w ogóle zbagatelizowano trop związany z Kryskiem.
Co się kryje w Zatoce Sztuki?
Śledztwo ws. zabójstwa Iwony Wieczorek znowu nabrało tempa. Policja, na zlecenie prokuratury prowadzącej sprawę zaginionej przed dwunastoma laty dziewczyny, przeszukuje teren byłej Zatoki Sztuki w Sopocie. W połowie grudnia były partner Iwony, Paweł P. usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa. Po 12 latach odnalazł się również tajemniczy "mężczyzna z ręcznikiem", który felernej nocy szedł za Iwoną promenadą z Sopotu do Gdańska.
Człowiek określany jako mężczyzna z ręcznikiem, to Teodor N. z Chorzowa. Tamtego dnia w Sopocie grał w kubki z turystami. Mężczyzna sam zgłosił się na policję. W rozmowie z "Faktem" twierdził, że nie ma związku ze sprawą. Nie chciał jednak wyjaśnić, dlaczego widać go na nagraniach ujawnionych przez policję.
Zaginięcie Iwony Wieczorek
Iwona Wieczorek ostatni raz była widziana w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, gdy wracała nadmorskim deptakiem z imprezy z Sopotu do gdańskiego Jelitkowa, w którym mieszkała. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, które co jakiś czas są wznawiane, nie udało się wyjaśnić tajemnicy jej zaginięcia.
Mimo to nastolatki nie uznano za zmarłą. Sprawa trafiła do Archiwum X.