Iwiński: trudno ocenić szanse Cimoszewicza
Prof. Tadeusz Iwiński, wiceprzewodniczący polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, w rozmowie z Małgorzatą Borkowską z "Trybuny" ocenił szanse Włodzimierza Cimoszewicza na fotel sekretarza generalnego Rady Europy.
24.06.2009 | aktual.: 29.09.2009 18:00
Dziennikarka zauważa, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przeniosło na wrzesień wybory sekretarza generalnego tej instytucji. Delegaci twierdzili, iż dwóch kandydatów to za mało, a rywale - socjaliści Włodzimierz Cimoszewicz oraz Norweg Thorbjoern Jagland - za słabo są związani z radą. Czy decyzja ta przekreśla szanse Polaka na zwycięstwo?
Zdaniem rozmówcy "Trybuny", na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Jest to bowiem spór kompetencyjny, który po raz pierwszy ujawnił się w takiej postaci.
- Trzeba wyjaśnić, że sekretarz Rady Europy jest szefem organizacji łączącej trzy elementy: Komitet Ministrów, Zgromadzenie Parlamentarne oraz Kongres Władz Lokalnych i Regionalnych - tłumaczy prof. Iwiński.
Jak wyjaśnia, statut RE stanowi, że kandydatów na tę funkcję zgłaszają poszczególne rządy, komitet listę przedkłada, a zgromadzenie wybiera szefa RE w tajnym głosowaniu. Do tej pory proces ten przebiegał bez większych zgrzytów. Jednak trzy miesiące temu komitet postanowił skrócić listę złożoną z czterech kandydatów zgłoszonych przez rządy Belgii, Norwegii, Polski oraz Węgier stosując tzw. kryterium Jeana-Claude'a Junkera, premiera Luksemburga, który stwierdził, że dla wizerunku tej organizacji dobrze by było, gdyby sekretarzem był któryś ze znanych polityków, np. były prezydent albo premier. Raport ten został przyjęty, ale nie wpisany do regulaminu.
- Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jednym z odrzuconych kandydatów jest szef grupy chadeckiej, a drugim - szef grupy liberalnej - mówi prof.Iwiński.
Jego zdaniem, Zgromadzenie RE uznało, że skrócenie listy było zbyt daleko idącą ingerencją przeprowadzoną bez konsultacji. Co więcej, obaj kandydaci są socjalistami, przez co głosujący nie mają wyboru politycznego. Dwa miesiące temu zgromadzenie wystosowało do komitetu apel z prośbą o zmianę decyzji w sprawie skrócenia listy. A że tak się nie stało, delegaci uznali całość za próbę hegemonii komitetu wobec zgromadzenia. Właśnie dlatego prezydium zaproponowało wykreślenie głosowania z porządku obrad.
Następne posiedzenie odbędzie się na przełomie września i października. Trudno powiedzieć, w jaki sposób wpłynie to na szanse Włodzimierza Cimoszewicza, bo nie wiadomo, czy zostanie utrzymana lista kandydatów, czy któryś z nich się nie wycofa, ani czy do listy dopisani zostaną reprezentanci Belgii i Węgier.