ISS. Międzynarodowa stacja kosmiczna ofiarą wojny na Ukrainie? Groźba Rosjan
Po ataku Rosji na Ukrainę Europa i USA wprowadzają kolejne sankcje, które uderzają w rosyjską gospodarkę. Ofiarą staje się również przemysł kosmiczny. Rodzą się więc pytania, jaka przyszłość czeka Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS?
07.03.2022 12:43
Wypowiedzi NASA świadczą na razie o kontynuacji współpracy. Tymczasem Dmitrij Rogozin, dyrektor generalny Roskosmosu, czyli rosyjskiej agencji kosmicznej, grozi w mediach społecznościowych deorbitacją stacji i spadnięciem jej na Ziemię.
Rosyjska agencja kosmiczna grozi, że ISS spadnie na Ziemię
24 lutego, czyli w dzień rozpoczęcia napaści Rosji na Ukrainę, Dmitrij Rogozin, dyrektor generalny rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos napisał na swoim Twitterze: "Panowie, skoro już planujecie sankcje, sprawdźcie, czy ci, którzy się nimi zajmują, nie mają przypadkiem choroby Alzheimera. Tak na wszelki wypadek, aby wasze sankcje nie spadły wam przypadkiem na głowy. I to dosłownie. Więc na razie, jako wasz partner, sugeruję, abyście się przestali zachowywać się jak nieodpowiedzialni gracze i odpuścili sobie te sankcje. Taka przyjacielska rada".
Dyrektor generalny Roskosmosu uważa, że zerwanie współpracy NASA z Rosją może skutkować tragedią i spadnięciem na USA lub Europę stacji manewrującej na orbicie dzięki silnikom rosyjskich statków towarowych Progress. "Jeżeli zablokujecie współpracę z nami, to nikt nie uchroni ISS przed niekontrolowanym wejściem w atmosferę i upadkiem na terytorium Stanów Zjednoczonych lub… Europy. Możliwe, że 500-tonowa stacja spadnie na Indie lub Chiny. Podejmujecie takie ryzyko? Stacja kosmiczna nie przelatuje nad terytorium Rosji, więc ryzyko jest po waszej stronie. Jesteście na nie gotowi?", pyta Rogozin na swoim Twitterze. Na groźby zareagował m.in. Elon Musk, sugerując, że jeśli Rosja wycofa się z projektu, firma miliardera SpaceX zajmie ich miejsce.
Dyrektor Roskosmosu lekceważąco wypowiada się także na temat sankcji, twierdząc, że towarzyszą one Rosji od 2014 roku, czyli od aneksji Krymu, a mimo to rodzimy przemysł kosmiczny bardzo dobrze sobie radzi. Mimo wszystko Amerykańska Agencja Kosmiczna w swoim oświadczeniu poinformowała, że współpraca na ISS nie ulegnie zmianie, a znajdujący się na pokładzie amerykańscy i rosyjscy astronauci będą realizować dalsze założenia misji naukowych. Rzecznik NASA nie skomentował wypowiedzi Rogozina.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS – co to jest?
ISS to pierwsza stacja kosmiczna wybudowana przy współudziale wielu krajów. Oprócz USA i Rosji współpracują przy niej także:
Japonia, Kanada i Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), w tym Francja, Niemcy, Szwecja, Hiszpania czy Wielka Brytania. Wokół Ziemi krąży od 1998 roku. Pierwsza stała załoga zamieszkała na niej w roku 2000.
Od lat trwa rozbudowa stacji o nowe moduły, w skład których wchodzą laboratoryjne, dokujące, śluzy, łączniki. Służą one m.in. do zapewnienia miejsca do prowadzenia prac badawczych, pomieszczeń mieszkalnych dla załogi, zapewniania zasilania elektrycznego lub do przechowywania zapasów. Głównym zadaniem stacji ISS jest prowadzenie badań naukowych w warunkach mikrograwitacji. Mają one m.in. pozwolić na lepsze poznanie działania ludzkiego organizmu, a więc dać możliwość wynalezienia nowych leków.
Jednak przyszłość stacji w ostatnich latach była niepewna. Rosja, w odpowiedzi na amerykańskie sankcje, zapowiedziała, że opuści projekt do 2024 roku, zaprzestając tym samym wsparcia finansowego. Plany Amerykanów są jednak daleko idące i zakładają prace na stacji przez kolejnych kilka lat.
Porzucenie ISS? Konsekwencje
Czy groźby Dmitrija Rogozina mają pokrycie w rzeczywistości? Czy scenariusz zakładający zerwanie stosunków NASA z Roskosmosem i porzucenie ISS mogłoby faktycznie zakończyć się spadnięciem stacji na Ziemię?
Jest już reakcja rosyjskiej agencji kosmicznej. W odpowiedzi na dalsze sankcje nakładane na Rosję przez Europę i USA Roskosmos zawiesza współpracę z europejskimi partnerami, w tym planowane loty z kosmodromu w Kourou w Gujanie Francuskiej i wycofuje swoją pomoc techniczną.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Rosjanie nie posuną się do dalszych i bardziej drastycznych kroków, takich jak wyłączenie rosyjskiego modułu Zvezda regulującego orbitę ISS. Co prawda zapewnia ona orientację w przestrzeni i pozwala ona unikać deorbitacji stacji kosmicznej, jednak jej energię generuje amerykański moduł Unity, bez którego należące do Rosjan części nie osiągną wystarczającej energii własnej do działania.
Rosję zobowiązują także umowy międzynarodowe, według których przed dokonaniem jakichkolwiek działań na ISS wymagane jest uprzedzenie pozostałych partnerów projektu. Mimo to USA, mając na uwadze zapowiedzi Rosji o odłączenie się od projektu, sięgające 2014 roku, od lat pracuje nad zaopatrywaniem ISS w amerykańskie rakiety, w tym Cygnus czy Dragon, mogące służyć tymczasowo jako moduły napędowe. Wizja upadku stacji na Ziemię jest więc mało prawdopodobna.
W planach Amerykanów jest stworzenie kolejnej międzynarodowej stacji kosmicznej. Rosja zaś ma plany współpracy kosmicznej z Chinami.
Autorka: Maja Budka