Islamiści chcą wrócić do domu. Europa musi wybierać między prawem a bezpieczeństwem

Kraje europejskie nie chcą przyjąć swoich obywateli, którzy walczyli dla ISIS. Nikt jednak nie wie, co z nimi zrobić. Jeśli rozwiązanie nie zostanie szybko znalezione, to terroryści mogą wkrótce zagrozić miastom UE.

Islamiści chcą wrócić do domu. Europa musi wybierać między prawem a bezpieczeństwem
Źródło zdjęć: © AFP/EAST NEWS
Jarosław Kociszewski

Kalifat, czyli tzw. Państwo Islamskie, praktycznie nie istnieje. Kurdyjscy żołnierze wsparci przez francuską artylerię oraz amerykańskie i brytyjskie samoloty rozbili ostatni bastion ISIS w Dolinie Eufratu we wschodniej Syrii. Trwa "oczyszczanie" terenu i wyłapywanie dżihadystów, którzy nawet przebierają się za kobiety, żeby uciec z pułapki.

W rękach Kurdów jest kilkuset, spośród ok. 6 tys. Europejczyków, którzy pojechali budować kalifat. Oprócz dżihadystów, którzy zazwyczaj twierdzą, że są zupełnie niegroźni podając się za fryzjerów, kucharzy czy stolarzy, są wśród nich kobiety z dziećmi. Nagle radykałowie chcą wracać do domów, jakby nic się nie stało i nie uczestniczyli w morderczym projekcie ISIS.

Europejczycy nie chcą dżihadystów

Brytyjczycy zastanawiają się teraz, co zrobić z Szamimą Begum, która została tzw. żoną kalifatu. Cztery lata temu, w wieku 15 lat z dwiema koleżankami wyjechała do Syrii. Wyszła za mąż za dżihadystę. Jedna z jej przyjaciółek zginęła, druga zaginęła. Begum trafiła do obozu jenieckiego, gdzie niedawno urodziła drugie dziecko – jej starszy syn zmarł podczas ucieczki z Rakki, stolicy ISIS.

W wywiadzie dla brytyjskiej telewizji kobieta powiedziała, że niczego nie żałuje, nie przeszkadzało jej obcinanie głów przez islamistów, tęskni za mężem i niepokoi się o dziecko. Chce wrócić do Europy twierdząc, że nikomu nie zagraża mimo tego, że usprawiedliwia zamachy terrorystyczne w rodzaju ataku w Manchesterze, którym w 2017 r. zginęły 22 osoby. Właśnie przeciwko takim ludziom skierowana jest petycja do Izby Gmin, której inicjatorzy chcą prawnego zakazu powrotu członków ISIS oraz odebrania im obywatelstwa i paszportów. Pod wnioskiem podpisało się już prawie 500 tys. Brytyjczyków.

Obraz
© parliament.uk.gov

Podobną postawę demonstrują Niemcy, Francuzi i inni Europejczycy, których rządy stoją przed poważnym problemem. Sytuację zaognił prezydent Donald Trump, który zagroził Londynowi, Berlinowi i Paryżowi uwolnieniem ponad 800 ludzi ISIS, jeżeli Europejczycy sami ich ich nie przyjmą.

"Weterani" kalifatu stanowią oczywiste zagrożenie dla bezpieczeństwa, ale władze muszą postępować zgodnie z prawem. Nie można pozbawić człowieka obywatelstwa, jeżeli posiada tylko jedno, a dżihadyści często urodzili się już w Europie.

Terroryści mogą uniknąć kary

Problemem byłyby też same procesy. Nawet utajnienie przebiegu rozpraw w celu uniemożliwienia szerzenia propagandy nie załatwia sprawy. Trudno jest zebrać materiał dowodowy przeciwko konkretnym ludziom, którzy mogliby uniknąć kary lub uzyskać łagodne wyroki dzięki czystym zabiegom prawniczym. W ten sposób po stosunkowo krótkich wyrokach radykałowie mogliby wyjść na wolność.

Dlatego rządy europejskie uważają, że dżihadyści powinni być sądzeni w krajach, w których dopuścili się przestępstw, czyli w Syrii i Iraku. W Bagdadzie takie procesy się już odbywają. Syria jest problemem, zwłaszcza że terroryści znajdują się w niewoli Kurdów, którzy we współpracy z USA zorganizowali obozy i więzienia dla islamistów. Obawiają się, że po wycofaniu się Amerykanów z Syrii, pozostający na wolności terroryści, a Pentagon ocenia, że są ich tysiące, spróbują odbić więźniów.

W grę nie wchodzi też oficjalne przekazanie terrorystów władzom w Damaszku. Państwa Europy nie mogą zgodnie z prawem zgodzić się na przekazanie swoich obywateli państwu oskarżanemu o powszechne stosowanie tortur i kary śmierci. Stąd prace nad nowym, międzynarodowym trybunałem, który "na miejscu" osądzi ludzi ISIS. Szczegóły nie są znane, ale czas nagli.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (390)