Irlandia Północna. Zamieszki w Belfaście, w ruch poszły armatki wodne
Pierwszy raz od sześciu lat policja w Irlandii Płn. użyła armatek wodnych. To efekt zamieszek, które wybuchły w Belfaście. W stronę funkcjonariuszy poleciały butelki z benzyną, petardy i kamienie.
09.04.2021 06:34
Zamieszki wybuchły w zachodniej części Belfastu. Stoją za nimi nacjonaliści, czyli zwolennicy przyłączenia Irlandii Północnej do Irlandii.
To nie pierwszy taki incydent: w środę w lojalistycznej dzielnicy Shankill został porwany i podpalony autobus miejski. Wówczas północnoirlandzka policja stwierdziła, że to są najgorsze od lat zamieszki.
W czwartek po raz pierwszy od sześciu lat funkcjonariusze użyli armatek wodnych. Protestujący odpowiadali butelkami z benzyną, petardami i kamieniami.
Zamieszki w Belfaście. Powodem brexit?
Bezpośrednią przyczyną zamieszek była reakcja prokuratury po pogrzebie wysokiego rangą bojownika Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA). Mimo restrykcji epidemicznych w uroczystości brało udział ok. 2000 osób. Śledczy zdecydowali, by nie stawiać nikomu zarzutów.
To tylko spotęgowało niezadowolenie w społeczeństwie z powodu protokołu w sprawie Irlandii Północnej, który jest częścią umowy o regulującej relacje Zjednoczonego Królestwa z UE po brexicie.
Na mocy tego dokumentu powstała granica celna między Irlandią Północną a resztą państwa. Efektem tego są m.in. problemy z dostawami towarów do tego regionu.
- Panuje radioaktywny klimat polityczny. Protokół północnoirlandzki, który wymaga, by towary przyjeżdżające do Irlandii Północnej z Wielkiej Brytanii przechodziły odprawę celną, budzi niepokój unionistów i lojalistów, którzy boją się, że porozumienie jest przedsionkiem do zjednoczenia Irlandii. Urzędnicy w Brukseli, Dublinie i Londynie mogli uważać protokół za rozwiązanie techniczne, ale dla lojalistów był to wyłom w suwerenności i zdrada ze strony brytyjskiego rządu – tłumaczy korespondent "Guardiana" w Irlandii Północnej Rory Carroll.
W czwartek brytyjski minister ds. Irlandii Północnej Brandon Lewis przyznał, że brexit stworzył "realne problemy", ale zaznaczył, że przemoc ich nie rozwiąże.
Zamieszki w Irlandii Północnej. Jest reakcja USA
Zareagowała również administracja prezydenta USA, Joe Bidena.
- Jesteśmy zaniepokojeni przemocą w Irlandii Północnej i przyłączamy się do apeli brytyjskich, irlandzkich i północnoirlandzkich przywódców o spokój. Pozostajemy niezłomnymi zwolennikami bezpiecznej i dostatniej Irlandii Północnej, w której wszystkie społeczności mają prawo głosu i korzystają ze zdobyczy ciężko wywalczonego pokoju - powiedziała Jen Psaki, rzeczniczka prasowa Białego Domu.