Iran zwrócił się do Izraela. Nieoczekiwana zmiana tonu
Misja Iranu przy ONZ ostrzegła Izrael. W oświadczeniu dla agencji Reutera Teheran podkreślił, że nie zaangażuje się w konflikt zbrojny, ale pod pewnym warunkiem.
Główny rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) oskarżył w niedzielę Iran o wspieranie ataków libańskich bojowników i powiedział, że jego naród jest przygotowany do prowadzenia wojny na dwóch frontach, jeśli zajdzie taka potrzeba. - Izrael ma silną armię - podkreślił kontradmirał Daniel Hagari.
Rzecznik oświadczył publicznie, że wspierany przez Iran szyicki ruch Hezbollah eskaluje napięcia na granicy z Libanem, aby utrudnić izraelską ofensywę w Strefie Gazy. Jednocześnie przestrzegł Teheran o możliwych "konsekwencjach", jeśli ataki te będą kontynuowane. Oświadczył też, że ponad 600 tys. mieszkańców Gazy przeniosło się na południe po ogłoszeniu przez Izrael w zeszłym tygodniu nakazu ewakuacji przed spodziewaną ofensywą lądową.
Swoje oświadczenie wydała też w niedzielę irańska misja przy ONZ. Przedstawiciele Teheranu w rozmowie z agencją Reutera podkreślili, że jeśli Izrael nie zaatakuje Iranu, jego interesów ani obywateli, wówczas nie dojdzie do eskalacji konfliktu wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Iran pogroził Izraelowi
- Irańskie siły zbrojne nie zaangażują się pod warunkiem, że izraelski apartheid nie odważy się zaatakować Iranu, jego interesów i obywateli. Ruch oporu może się sam obronić - powiedziała agencji Reuters irańska misja przy ONZ w Nowym Jorku.
Z kolei minister spraw zagranicznych Iranu Hosejn Amir-Abdollahijan zagroził Izraelowi eskalacją konfliktu, jeżeli "nie ustanie agresja wobec Palestyńczyków". - Odpowiedzialność za ewentualne otwarcie nowych frontów w regionie i jakąkolwiek eskalację dzisiejszej wojny spoczywa bezpośrednio na Stanach Zjednoczonych i syjonistycznym reżimie (Izraela) - powiedział Amir-Abdollahijan.
Źródło: Reuters, The Wall Street Journal