Iran zaczyna się obawiać Waszyngtonu
Kiedy w Iraku toczyła się wojna, w
Iranie, zaliczonym przez George'a W. Busha do "osi zła",
żartowano: "Kiedy Amerykanie pokonają Saddama, Iran wejdzie do
finału". Teraz analitycy odnotowują, że niektórym członkom irańskiego
establishmentu odeszła ochota do żartów; zaczęli się bać, bo
Waszyngton wywiera coraz ostrzejszą presję na Teheran, zarzucając
Iranowi starania o broń nuklearną i udzielanie schronienia
członkom Al-Kaidy.
27.05.2003 | aktual.: 27.05.2003 14:24
Irańczycy po raz pierwszy zaczęli dopuszczać do siebie myśl, że Amerykanie naprawdę mogą się za nich zabrać - uważa pewien politolog w Teheranie, który nie chciał ujawnić nazwiska. Jeszcze na początku maja taka ewentualność wydawała się nieprawdopodobna w świetle doniesień o kilku amerykańsko-irańskich spotkaniach w Genewie, poświęconych problematyce Afganistanu i Iraku.
Wkrótce powiało jednak chłodem, gdy w raportach amerykańskiego wywiadu pojawiły się informacje, że kilku wysoko postawionych członków Al-Kaidy, przebywających w Iranie, mogło odegrać jakąś rolę w samobójczych zamachach bombowych w Arabii Saudyjskiej 12 maja.
George W. Bush zaliczył Iran do "osi zła" (obok Korei Północnej i Iraku) w roku 2002. Od tamtego czasu Amerykanie wraz z sojusznikami obalili reżim Saddama Husajna, a Biały Dom zaangażował się w skomplikowane manewry dyplomatyczne w związku z programem nuklearnym Korei Północnej.
Na wtorek zapowiedziano w Białym Domu spotkanie polityków z przedstawicielami Pentagonu, nalegającymi podobno na zaostrzenie polityki wobec Teheranu, łącznie z podejmowaniem działań, mogących prowadzić do obalenia irańskiego reżimu przez samych Irańczyków.
Presja na Iran najprawdopodobniej wzrośnie jeszcze 16 czerwca, jeśli - na co liczy Waszyngton - Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) da wyraz poważnym wątpliwościom, czy irańskie obiekty nuklearne są zaprojektowane wyłącznie do produkcji energii elektrycznej. Bardzo krytyczny raport MAEA mógłby nawet podać w wątpliwość słuszność europejskiej polityki krytycznego dialogu z Iranem.
"Jeśli raport MAEA ujawni niedobrą sytuację, coraz trudniej będzie nam powtarzać Amerykanom, że rozmawianie z Iranem daje rezultaty. Szczerze mówiąc, (dotychczasowe) rezultaty są bardzo skromne" - przyznał jeden z europejskich dyplomatów w Teheranie.
Największe zaniepokojenie wywołały jednak w Iranie oskarżenia o udzielanie schronienia członkom Al-Kaidy. Irańscy oficjele dwoją się i troją, zapewniając, że szyicki Iran jest zaprzysięgłym wrogiem kierowanej przez sunnitów Al-Kaidy, że granice Iranu z Afganistanem i Pakistanem są długie i trudne do kontrolowania, że w zeszłym roku ujęto w Iranie i deportowano ok. 500 osób, podejrzanych o powiązania z Al-Kaidą.
Irańczycy "zdają sobie sprawę z emocji, jakie u Amerykanów wywołuje Al-Kaida" - powiedział pewien azjatycki dyplomata w Teheranie. Teheran poinformował ostatnio o aresztowaniu kolejnych osób, podejrzanych o związki z Al-Kaidą. Część amerykańskich polityków przewiduje "pozytywny rozwój wydarzeń" w kwestii polityki Iranu wobec Al-Kaidy.
Wielu analityków jest też zdania, że Iran może ustąpić pod presją i zgodzić się na zaostrzone inspekcje MAEA w swych obiektach nuklearnych. "Dla nich (władz irańskich) problem polega na tym, że nie wiedzą, czy - jeśli zareagują pozytywnie - nie wzrośnie jedynie presja na dalej idącą współpracę. Chcą wiedzieć, co ma być zachętą do współpracy" - powiedział cytowany już irański politolog.
Irańscy reformatorzy wyrażają przekonanie, że w kraju potrzebne są zmiany i że potrzebę tę potęguje presja z zewnątrz. Dla niektórych jest to wybór mniejszego zła. "Jeśli już trzeba wypić czarę goryczy, należy to zrobić, zanim zagrożona zostanie nasza (...) niepodległość i integralność terytorialna" - napisali reformatorscy deputowani do irańskiego parlamentu w liście do najwyższego przywódcy ajatollaha Alego Chamenei.
Irańscy twardolinijni politycy odpowiadają, że tylko bezkompromisowa postawa pozwoli Iranowi przeciwstawić się groźbom amerykańskim. Obserwatorzy nie oczekują od nich zgody na reformy wewnętrzne, bo te osłabiłyby podstawy ich władzy.