Deklarację taką złożył w Teheranie prezydent Iranu Mohammad Chatami, apelując do Organizacji Konferencji Islamskiej o jednoczesne odcięcie przez państwa muzułmańskie dostaw ropy sojusznikom Izraela na okres miesiąca.
Apel uważanego za umiarkowanego pragmatyka prezydenta Iranu stanowił odbicie wcześniejszej inicjatywy duchowego przywódcy Iranu, ajatollaha Alego Chamenei, którego wezwanie zostało w zasadzie zignorowane przez OKI. Jedyną reakcją była decyzja Bagdadu, który w proteście przeciwko izraelskiej inwazji na ziemie palestyńskie, od początku kwietnia zawiesił na 30 dni eksport ropy naftowej, co wywołało wzrost surowca na światowym rynkach. Zawieszono eksport około 2 milionów baryłek ropy dziennie, co stanowi około 4 procent handlu światowego.
Iran sugerował w ostatnich dniach, że mógłby przyłączyć się do irackiego embarga na dostawy ropy, jednakże pod warunkiem, że uczynią to także inne kraje muzułmańskie.
W poniedziałek irański minister spraw zagranicznych Kamal Charazzi oświadczył natomiast, że społeczność międzynarodowa winna siłą zmusić Izrael do wycofania z ziem palestyńskich. Charazzi powołał się na artykuł 7 Karty Narodów Zjednoczonych, zezwalający Radzie Bezpieczeństwa ONZ wysłanie sił zbrojnych w celu wymuszenia respektowania prawa międzynarodowego. Zdaniem irańskiego ministra Izrael pogwałcił takie prawa; stąd też wysłanie sił ONZ na Zachodni Brzeg byłoby ze wszech miar zasadne. (aka)
