IPN: za miesiąc decyzja w sprawie zastępcy Ziobry
Za miesiąc lub dwa zostaną podjęte dalsze decyzje odnośnie doniesienia na wiceministra sprawiedliwości Andrzeja Kryżego, które wpłynęło do Instytutu Pamięci Narodowej - zapowiada prezes IPN Janusz Kurtyka.
03.08.2007 | aktual.: 03.08.2007 19:21
Kurtyka potwierdził w radiowej Trójce, że do IPN wpłynęło doniesienie na Kryżego. Dodał, że to obliguje prokuratora do wszczęcia postępowania sprawdzającego, które kończy się albo wszczęciem śledztwa, albo jego odmową.
Szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel poinformował, że działania po doniesieniu mają charakter rutynowy i są podejmowane zawsze, gdy wpływa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a wskazane w zawiadomieniu fakty nie są wystarczające do wszczęcia postępowania.
O sprawie napisała piątkowa "Trybuna". Według gazety w doniesieniu z czerwca br. wskazano, że Andrzej Kryże prowadził procesy polityczne w latach 70. i 80. M.in. w 1980 r. skazał na karę więzienia obecnego wicemarszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z PO, posła Platformy Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i Jana Józefa Janowskiego za zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 r. obchodów Święta Niepodległości.
Mogę powiedzieć, że do IPN wpłynęło doniesienie. Obowiązkiem prokuratora, po wpłynięciu takiego doniesienia, jest wszczęcie postępowania sprawdzającego. To nie jest śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej - podkreślił Kurtyka. Dodał, że w doniesieniu są podane fakty, które trzeba zweryfikować i taki jest na razie cel postępowania.
Kurtyka przypomniał, że za zbrodnię komunistyczną uważa się czyn, będący przestępstwem w momencie jego popełnienia i zaznaczył, że na razie nie wiadomo, czy mamy do czynienia z taką sytuacją.
Odpowiadając na pytanie dziennikarza, czy do śledztwa w takiej sprawie potrzebna jest zgoda osoby pokrzywdzonej, Kurtyka odpowiedział, że prokurator IPN zwróci się w najbliższym czasie do osób wskazanych w doniesieniu jako osoby pokrzywdzone, a więc np. do pana Komorowskiego i do pana Czumy. Zaznaczył, że na razie nie wie, czy wymienione osoby zgodzą się wystąpić w roli pokrzywdzonych.
Wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) powiedział, że nie zamierza być aktywny w żadnej mierze w sprawie sędziego Kryżego. Dodał, że podobnie uważa również Czuma.
Odpuściłem szczerze sędziemu Kryże dawno temu i nic do niego nie mam - powiedział Komorowski. Dodał jednak, że z zainteresowaniem będzie obserwował, jak w tej sprawie zachowają się IPN, min.Zbigniew Ziobro oraz premier Jarosław Kaczyński, gdyż - jego zdaniem - sędzia Kryże jest symbolem zakłamania i hipokryzji PiS, stosowania "grubej kreski" wobec swoich, przy krytykowaniu jej stosowania przez inne rządy.
Andrzej Kryże pracuje w sądownictwie od lat 70., orzekał m.in. w sprawie nieżyjącego już Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing, skazanego na cztery lata więzienia. Zasiadał też w składzie sądu, który skazał prawomocnie stalinowskiego oprawcę Adama Humera na 7,5 roku więzienia.
Kryże przewodniczył także składowi Sądu Okręgowego w Warszawie, który w marcu 2005 r. skazał b. dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, a jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys. zł grzywny. Był też współautorem projektu nowelizacji prawa karnego oraz ekspertem prawnym PiS. W listopadzie 2005 roku został wiceministrem sprawiedliwości.
Kilka lat temu "Gazeta Polska" ujawniła, że Kryże skazał w 1980 r. na kilka miesięcy więzienia opozycjonistów, w tym Komorowskiego i Czumę, za manifestację przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Jak napisała wtedy "GP", sąd uznał winę oskarżonych, gdyż demonstracyjnie okazywali lekceważenie dla Narodu Polskiego przez to, że w miejscu szczególnego kultu Polaków, jakim jest Grób Nieznanego Żołnierza, symbolu poległych w walce o odzyskanie niepodległości, w swoim wystąpieniu odnosili się bez szacunku i pogardliwie wobec Narodu Polskiego, zarzucając mu m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym. Tymczasem przed Grobem mówcy podkreślali, że PRL nie jest niepodległym państwem.
Wyrok uchylił kilka lat temu Sąd Najwyższy, przyznając, że w 1980 r. sąd popełnił wiele błędów, a przypisanie skazanym lekceważenia narodu było niedopuszczalnym zabiegiem.
Kryże odnosząc się do tych zarzutów mówił m.in., że to nie był proces karny, a on sam rozpatrywał odwołanie od orzeczenia ówczesnego kolegium ds. wykroczeń i istotnie skazanie utrzymał, ale złagodził orzeczoną w kolegium karę do poziomu 1-3 miesięcy.