IPN w Białymstoku zatrudnił dwóch nowych pracowników. Wybuchła afera
Czy można zostać pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej bez historycznego wykształcenia? Można. Dyrektor oddziału instytutu w Białymstoku nie widzi w tym nic dziwnego. Ba, chwali swoich nowych pracowników i twierdzi, że ma z nich większy pożytek niż z doktorów historii.
Tygodnik "Nowiny Podlaskie" odkrył, że były katecheta i radny miejski z Hajnówki z ramienia PiS, Bogusław Łabędzki został zatrudniony w IPN na stanowisku starszego specjalisty. Nie byłoby w tym zapewne nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie ma on historycznego wykształcenia.
Zobacz także: II Marsz Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce
Wykształcenia takiego, a nawet tytułu magistra, nie ma także Marta Chmielińska-Jamroz (również z Hajnówki), którą zatrudniono w tym samym oddziale IPN w Białymstoku na stanowisku inspektora.
- Obie te osoby spełniają wymogi związane ze stanowiskami, które zajmują - zapewnił w rozmowie z "Nowinami Podlaskimi" dyrektor białostockiego IPN dr hab Piotr Kardela. - Zarówno pan Łabędzki, jak i pani Chmielińska od lat zajmują się badaniem lokalnej historii. Łabędzki otrzymał nawet nagrodę "Świadka historii". Poza tym z pana Łabędzkiego mam większy pożytek niż z niektórych doktorów historii. Zajmuje się grzebaniem w aktach i szukaniem zapomnianych miejsc pochówków, a czytać potrafi każdy - dodał.
Dyrektor białostockiego IPN nie przykłada też wagi do wykształcenia Chmielińskiej. - Każdy może spotkać się z zarzutem, iż się nie zna - tłumaczy tygodnikowi dyrektor. - Sam też kiedyś usłyszałem, podczas spotkania historycznego, że co ja tam wiem, przecież mnie na miejscu nie było - mówił.
W piątek nowa pracownica białostockiego IPN wygłosiła prelekcję na spotkaniu w ramach "Przystanku Historia". Jej tematem była niemiecka okupacja w Hajnówce. Na spotkaniu był również dyrektor instytutu i drugi z nowo zatrudnionych pracowników: Bogusław Łabędzki.
Jak informują "Nowiny Podlaskie" w pewnym momencie dwoje nowych pracowników IPN rozpoczęło dyskusję na temat, jak bardzo "czerwona" jest Hajnówka.
Łabędzi i Chmielińska rzeczywiście od wielu lat interesują się historia. Świeżo upieczona inspektor IPN wielokrotnie uczestniczyła w akcjach organizowanych przez lokalne środowiska narodowe, m.in. w rajdach śladami V Brygady Wileńskiej. Łabędzki zaś, razem z nacjonalistami organizował marsz Żołnierzy Wyklętych z Romualdem Rajsem, ps. Bury na transparentach.
- To już kolejna nominacja po linii partyjnej - mówi tygodnikowi poseł PO Robert Tyszkiewicz.
Innego zdania jest poseł PiS Dariusz Piontkowski. - Odnośnie polityki personalnej IPN, pewnie lepiej byłoby, żeby głównie pracowali tam historycy i specjaliści i z innych dyscyplin, np. prokuratorzy. Ale jest tam też miejsce dla amatorów i pasjonatów - stwierdził.
Źródło: Nowiny Podlaskie