IPN: w 1989 r. Kwaśniewski miał zostać premierem
W latach osiemdziesiątych Aleksander Kwaśniewski był brany pod uwagę jako kandydat na szefa rządu - wynika z dokumentów IPN, do których dotarł portal tvp.info. - Już w 1985 roku myślano o mnie w kontekście objęcia fotela premiera - przyznaje były prezydent.
Według dokumentów IPN, do których dotarł portal tvp.info, Kwaśniewski był wymieniany jako kandydat na premiera w 1989 roku. Miał zastąpić na tym stanowisku Mieczysława Rakowskiego.
W niepublikowanym dotąd fragmencie notatki z dnia 31 maja 1989 roku (spisanej ze słów kontaktu służbowego o kryptonimie Z.O.) czytamy:
"W grudniu ubiegłego roku wśród kadry kierowniczej Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej poczęto kolportować informację o zamiarze rezygnacji A. Kwaśniewskiego z funkcji przewodniczącego, w związku z przewidywanym powołaniem go na stanowisko wicepremiera rządu. Twierdzono jednocześnie, iż nominację na to stanowisko ubiegają się: Jerzy Szmajdziński, za którym optuje premier i Stanisław Gabrielski, mający rzekomo poparcie I Sekretarza KC PZPR. Eskalację tej informacji odnotowano w I kwartale br., przy czym na przełomie marzec-kwiecień wersja tych komentarzy uległa pewnej modyfikacji na rzecz powierzenia wymienionemu stanowiska premiera rządu PRL, w przypadku, gdy M.F. Rakowski obejmie funkcję I Sekretarza KC PZPR”.
Kwaśniewski: już 1985 r. byłem kandydatem na premiera
W rozmowie z portalem tvp.info Aleksander Kwaśniewski przyznaje, że w latach osiemdziesiątych jego nazwisko mogło się pojawiać na giełdzie nazwisk kandydatów do najwyższych urzędów. - Coś było na rzeczy. Kilka lat temu, ku mojemu zaskoczeniu, dowiedziałem się, że już w 1985 roku myślano o mnie w kontekście objęcia fotela premiera.
Wiesław Górnicki, doradca gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w jednej z notatek napisanych generałowi pisał: powiedzą towarzyszowi, że Kwaśniewski za młody, ale Cyrankiewicz, gdy zostawał premierem, był jeszcze młodszy - relacjonuje Kwaśniewski. I dodaje, że samego Górnickiego znał słabo. - Kiedyś chciał mi podebrać pracownika, świetnego specjalistę od Niemiec. Zadzwonił do mnie, a ja powiedziałem, że się nie zgadzam. Nie mógł uwierzyć, że młody minister odmawia doradcy samego Jaruzelskiego! - Dlaczego? - spytał. A ja mu na to: - Wy tam nic w KC nie robicie, chłop się zdemoralizuje. Strasznie mu się to spodobało - dodaje.
Jednak, według Kwaśniewskiego, powierzenie mu fotela premiera w roku 1989 było mało prawdopodobne. - Z tego, co wiem, premierem miał być nadal Mieczysław Rakowski. On wtedy rósł w siłę, nawet w stosunku do Jaruzelskiego. Mnie wtedy chyba nie brano pod uwagę. Tak czy inaczej, wszystkie te plany wzięły w łeb 4 czerwca 1989 roku – opowiada Kwaśniewski.
Były prezydent wspomina też początki swoich kontaktów z działaczami opozycji demokratycznej przy okazji rozmów w Magdalence, a potem negocjacji Okrągłego Stołu. - Okazało się, że po drugiej stronie nie ma szaleńców z pianą na ustach, tylko inteligentni, odpowiedzialni ludzie zdający sobie sprawę z ograniczeń i realiów. To było niezwykłe. Podobne podniecenie mógł czuć Kolumb dopływając do Ameryki albo naukowiec dokonujący niespodziewanego odkrycia - mówi prezydent.
Prezydent dodaje, że w przełamywaniu wzajemnej wrogości między obozem władzy a przedstawicielami obozu postsolidarnościowego szczególne znaczenie miały jego publiczne debaty z Adamem Michnikiem odbyte w Gdańsku i Poznaniu już po czerwcowych wyborach.
- Po spotkaniu w Poznaniu Michnik spieszył się do Warszawy na spotkanie z czechosłowackim ministrem spraw zagranicznych Jirim Dienstbierem. Było ślisko, a jechaliśmy dość szybko, w konsekwencji wpadliśmy w poślizg i mieliśmy groźny wypadek. Dzięki mojemu kierowcy nic się jednak nam nie stało. Michnik powiedział wtedy do niego: - Panie Zbyszku, co pan narobił? Przecież mógł pan mieć dwa trupy: Michnika i Kwaśniewskiego. Wyobraża pan sobie ten pogrzeb?! Jaruzelski obok prymasa! Coś pięknego! Więc po co pan to wszystko psuł? Po co nas pan ratował?
Ta anegdota pokazuje, że już wtedy traktowaliśmy się nawzajem nie jak wrogowie, lecz partnerzy, którzy mają dla siebie szacunek. Ja dzięki tym spotkaniom zrozumiałem jedno: że PZPR to już skończony rozdział - dodaje były prezydent.
Marcin Dzierżanowski