Interwencja w Głogowie. Tak policja broni zachowania swojego funkcjonariusza
Zarówno dolnośląska policja, jak i Komenda Główna Policji będzie wyjaśniać okoliczności zdarzenia w Głogowie. Z pierwszych ustaleń wydziału wewnętrznego KWP we Wrocławiu wynika, że policjant miał prawo użyć pałki wobec kobiety, która uczestniczyła w niedzielnym proteście. Zdaniem byłego dyrektora Biura Kryminalnego KGP, Marka Dyjasza, to kolejny przykład braku zimnej krwi i odpowiedniego wyszkolenia funkcjonariuszy.
- Każde użycie środków przymusu bezpośredniego podlega analizie. Również ta sytuacja będzie przez nas wyjaśniana. Będziemy drobiazgowo, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, analizować zachowanie funkcjonariusza - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik KWP we Wrocławiu Kamil Rynkiewicz.
- Postępowanie wyjaśniające będzie też prowadzić Komenda Główna Policji. Funkcjonariusze Biura Kontroli szczegółowo będą wyjaśniać podstawy, zasadność i okoliczności związane z użyciem środków przymusu bezpośredniego w stosunku do biorącej udział w proteście. Analizowane będą m.in. nagrania policyjne i dostępne w sieci - mówi nam z kolei rzecznik KGP Mariusz Ciarka.
I jak dodaje, na obecnym etapie prowadzonej kontroli nie można wskazać czasu jej zakończenia. - W przeciwieństwie do niektórych "ekspertów" zależy nam na rzetelnym i obiektywnym zbadaniu sprawy, a to wymaga wnikliwej analizy zapisów wideo, przesłuchania policjantów biorących udział w zdarzeniu oraz zapoznania się m. in. ze sporządzoną dokumentacją. Dopiero na tej podstawie będzie można dokonywać fachowej oceny działań funkcjonariuszy Policji - uważa Ciarka.
Kontrola trwa. Ale "policjant działał zgodnie z przepisami"
Ale, jak ustaliła Wirtualna Polska, wyciągnięcia jakichkolwiek służbowych konsekwencji wobec funkcjonariusza, który uderzył pałką młodą kobietę, chwycił za szyję i przewrócił ją na ziemię, spodziewać się nie należy. Z pierwszych policyjnych ustaleń kontrolnych ma wynikać, że policjanci mieli działać zgodnie z przepisami. Tak brzmi bowiem wydźwięk oficjalnych komunikatów od mundurowych. Ale także pierwszych ustaleń policjantów z Biura Wewnętrznego KW we Wrocławiu.
- Policjanci udali się na miejsce zdarzenia, po informacjach, że jest naruszany porządek publiczny. Kobieta nie reagowała na wezwania do opuszczenia tego miejsca. Towarzyszyło jej dwóch mężczyzn, którzy zachowywali się prowokacyjnie i znieważali policjantów. W trakcie interwencji kobieta szarpała jednego z funkcjonariuszy za mundur, W tej sytuacji policjant zastosował pałkę służbową, po wcześniejszym wezwaniu do zachowania zgodnego z prawem - informuje rzecznik prasowy dolnośląskiej policji.
- Podkreślę, że najpierw było wezwanie do zachowania zgodnego z prawem, następnie protestująca była odpychana i wzywana do opuszczenia miejsca. Ustawa daje podstawy do użycia chwytów obezwładniających, odepchnięcia, użycia pałki służbowej, czy chwytów polegających na założeniu kajdanek - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik KGP.
Osoby zostały zatrzymane, są podejrzane o znieważenie funkcjonariuszy. Dodatkowo kobieta miała naruszyć nietykalność cielesną i próbować zaniechać przez policjanta wykonywanie czynności służbowych. Po sprawdzeniu w policyjnych kartotekach okazało się, że cała trójka była wcześniej notowana. M.in. za znieważenie funkcjonariusza, uszkodzenie mienia i kierowanie gróźb. Dodatkowo kobieta za udział w bójce, a jeden z mężczyzn w związku z kradzieżą i wymuszeniem rozbójniczym.
Policyjna akcja w Głogowie wywołała bardzo dużo głosów oburzenia. Poseł opozycji Michał Szczerba napisał, że złoży zawiadomienie do prokuratury za przekroczenie uprawnień przez policjanta.
Pytania o akcję w Głogowie. Były policjant wskazuje na powody
Pytany przez Wirtualną Polską doświadczony, były policjant, były dyrektor Biura Kryminalnego KGP Marek Dyjasz również podziela krytyczną ocenę całej sytuacji.
- Niestety, mamy przyzwolenie przełożonych, na używanie bez namysłu, środków przymusu bezpośredniego. Efekt jest taki, że policjanci wybierają taki środek, który jest akurat pod ręką, a nie jest adekwatny do sytuacji. To przecież policjant bezpośrednio decyduje, czy użyć taki środek, czy nie. Rzadko oddziały zwarte otrzymują rozkaz użycia środków przymusu bezpośredniego - mówi WP Marek Dyjasz.
Jego zdaniem, to kolejna w ostatnim czasie podobna, kontrowersyjna sytuacja z udziałem funkcjonariuszy, w której nie potrafią zapanować nad swoimi emocjami.
- To wynika z braku wyszkolenia. A nie mają czasu na szkolenia, bo są zaangażowani w zabezpieczenia różnych demonstracji, masowych imprez, czy uroczystości związanych z rządzącą partią polityczną. Jeżeli policjant został słownie obrażony, to nie jest to aż drastyczna okoliczność, by sięgać po środki przymusu bezpośredniego i siłę fizyczną. Idąc do pracy w policji trzeba się liczyć z tym, że "nikt nie będzie głaskał po głowie funkcjonariuszy, chodził wokół nich na paluszkach i im się kłaniał" - ocenia Dyjasz, który na co dzień jest wykładowcą w Wyższej Szkole Bankowej w Opolu.
Głogów. Protest przeciw lockdownowi, akcja policji
Przypomnijmy, do kontrowersyjnej sytuacji z udziałem policji doszło podczas niedzielnego strajku "Polaku, dawaj z nami!", w którym mieli wziąć udział głównie kibice. Było to kolejne tego typu zgromadzenie w ostatnim czasie, które odbyło się w Głogowie.
Zdaniem funkcjonariuszy, uczestnicy protestu stwarzali zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób w związku z możliwością rozprzestrzeniania się COVID-19.
Funkcjonariusze wzywali uczestników do rozejścia się, ale ci nie reagowali. Doszło do przepychanek. Policja wystawiła 32 mandaty i 101 wniosków o ukaranie do sądu. Zatrzymano sześć osób, a wylegitymowano 196.
W mediach społecznościowych pojawił się film, na którym widać policjanta obezwładniającego kobietę: funkcjonariusz uderza ją pałką, chwyta za szyję, a następnie przewraca na ziemię. Zgodnie z ustaleniami Wirtualnej Polski, w akcji miał wziąć udział funkcjonariusz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.