ŚwiatInterwencja Rosji na Bliskim Wschodzie. Irak następny w kolejce?

Interwencja Rosji na Bliskim Wschodzie. Irak następny w kolejce?

Po Syrii, czas na Irak? Z Bagdadu płyną głosy, że to Rosja, a nie USA, powinna być pierwszoplanowym partnerem w kampanii przeciwko Państwu Islamskiemu. Amerykańscy eksperci ostrzegają, że zaangażowanie Kremla może tylko pogorszyć sytuację.

Interwencja Rosji na Bliskim Wschodzie. Irak następny w kolejce?
Źródło zdjęć: © mil.ru
Tomasz Bednarzak

- Myślę, że w kliku najbliższych dniach lub tygodniach Irak będzie zmuszony poprosić Rosję o rozpoczęcie bombardowań z powietrza - powiedział w środę Hakim al-Zamili, jeden z czołowych szyickich polityków w Iraku, w wywiadzie dla Reuters. - Wszystko będzie zależeć od ich postępów w Syrii - dodał.

Kilka dni wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się sam iracki premier Hajdar al-Abadi, który przyznał, że z zadowoleniem powitałby rosyjskie naloty na cele Państwa Islamskiego w swoim kraju. Rosja nie pozostaje głucha na te sygnały, ale na razie reakcja jest powściągliwa. "Jeżeli nas o to poprosicie, rozważymy taką możliwość" - odpowiada ustami swoich dyplomatów.

Zgrzyta na linii Irak-USA

Irakijczycy coraz przychylniejszym okiem patrzą na Moskwę, bo zgrzyta w ich sojuszu z USA. Zdaniem władz w Bagdadzie Amerykanie nie zapewniają im odpowiedniego wsparcia w walce z samozwańczym kalifatem. Niezadowolone są również potężne szyickie milicje - przed rokiem pomogły zatrzymać zwycięski pochód bojowników Państwa Islamskiego, a teraz pod presją Waszyngtonu iracki rząd trzyma je na tyłach frontu. USA mają ku temu ważny powód, bo chcą uniknąć kolejnych krwawych represji wobec sunnickiej mniejszości, dokonywanych przez milicje na "wyzwalanych" obszarach w ubiegłym roku.

Irackim szyitom zresztą nie jest w smak, że amerykańska strategia zakłada aktywne włączenie sunnickich plemion do wojny przeciwko ISIS. W 2007 roku podobny ruch przyniósł wielki sukces w postaci rozbicia irackiej Al-Kaidy. Jednak dziś, po latach dyskryminacji sunnitów przez szyickie władze w Bagdadzie, ciężko odbudować dawne zaufanie. To również jest jedna z przyczyn impasu na froncie przeciwko dżihadystom.

Bagdad skarży się także, że ślimaczą się amerykańskie szkolenia żołnierzy, zamówione za oceanem dostawy uzbrojenia przychodzą z opóźnieniem, a kampanii bombardowań brakuje odpowiedniej intensywności. W tym ostatnim przypadku prawda jest taka, że Amerykanie są powściągliwi, bo chcą uniknąć ofiar cywilnych. Rosjanie, co pokazali w Syrii, takich skrupułów nie mają.

Co więcej, Pentagon wskazuje, że irackiej armii nie brakuje ani broni, ani ludzi, a woli walki. To niskie morale i fatalne dowodzenie spowodowało, że w ubiegłym roku całe dywizje porzuciły broń i uciekły w popłochu przed garstką dżihadystów. Dziś sytuacja prezentuje się niewiele lepiej. Jednak premier Abadi tylko się wścieka i nie chce słyszeć podobnych oskarżeń pod adresem jego żołnierzy.

- Po roku Państwo Islamskie rośnie w siłę, a do Iraku i Syrii ściągają tysiące bojowników. Widać wyraźnie, że USA nie mają żadnego jasnego planu ani prawdziwej strategii - utyskuje Zamili.

Rosja jeszcze gorsza

Jednak według amerykańskich analityków związanych z prestiżowym magazynem "Foreign Affairs", postawienie na Rosję w tym konflikcie byłoby kolosalnym błędem Iraku. "Rosjanie uderzyliby twardo i z pełną mocą, tak jak to robią w sąsiedniej Syrii, nie zważając na ofiary cywilne i bez strategii rozwiązania politycznych czynników napędzających ten konflikt" - piszą.

Ich zdaniem Barack Obama ma rozsądny plan na pokonanie ISIS w Iraku - włączenie do wojny sunnickich plemion; wzmocnienie armii irackiej poprzez szkolenia i dostawy broni przeznaczonej do zwalczania partyzantki; ostrożne bombardowania, by nie zrażać do sił koalicji lokalnych społeczności; odsunięcie na boczny tor żądnych krwi szyickich milicji. Problem polega na niemrawym tempie realizacji tej strategii. Jeżeli Biały Dom nie chce, by Irak wpadł w objęcia Kremla, będzie musiał zdwoić swoje wysiłki.

Nie wiadomo jednak, czy sama Rosja będzie miała wolę i środki, by zastąpić Amerykę nad Eufratem i Tygrysem. Interwencja w Syrii podyktowana była potrzebą podtrzymania przy życiu reżimu Baszara al-Asada, ostatniego bliskiego sojusznika Moskwy w regionie. Irak na razie nie zajmuje tak wysokiego miejsca w politycznych rachubach Kremla. Ale nie jest powiedziane, że to się nie zmieni. Na zachętę Bagdad może zaoferować warte miliardy dolarów zamówienia dla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.

Jednak zdaniem cytowanego przez agencję Reutera irackiego analityka i byłego generała Dżasima al-Bahadliego, tak naprawdę premier Abadi chce jedynie wymusić na USA większe zaangażowanie na irackim froncie.

- Wygląda na to, że Abadi wysyła jasny sygnał amerykańskiej administracji, która wielokrotnie obwiniała jego siły o ostatnie porażki, że jest alternatywa dla Iraku w walce przeciwko Daesz - podkreśla Bahadli. I iracki premier grozi, że nie zawaha się z tej alternatywy skorzystać, jeśli Amerykanie nie przyłożą się bardziej do zwalczania dżihadystów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (132)