Internauci: z jakiej racji Bush decyduje kto go przywita?
Prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski nie będzie mógł przywitać ani pożegnać prezydenta USA George'a W. Busha, który przyleci w piątek do Krakowa z roboczą wizytą. Nie życzy sobie tego strona amerykańska. Wśród Internautów, popierających zarówno tę decyzję, jak i krytykujących, pojawia się zasadnicze pytanie: z jakiej racji Bush decyduje kto go przywita?
"Uważam, że postępowanie Busha jest skandaliczne. Facet przyjeżdża w gości do obcego kraju i śmie wydawać dyspozycje. Jakim prawem - czyżby uzurpował sobie tytuł imperatora?" – pyta "abra 1". "Max" dodaje: "Majchrowski jest prezydentem (czyli pełni rolę gospodarza) miasta, które Bush odwiedza. Takie zachowanie Pana zza Oceanu świadczy tylko o jego brakach w wychowaniu. Mógł lecieć przez Warszawę".
"Majchrowski wyraził tylko swoją opinię" – pisze "jeez", komentując doniesienia, że przyczyną tej decyzji jest krytyczne stanowisko prezydenta miasta ws. wojny w Iraku – " ... jak się Bush nie umie zachować to już jego sprawa... Dorosły człowiek to by przyjechał i uścisnął rękę tego człowieka, pokazując, że jest ponad to i nie przejmuje się krytyka". "Pavlik" dodał: "przecież Chirac i Kwaśniewski podali sobie ręce".
"0" uważa, że prezydent Majchrowski, powinien nie wpuścić Busha do swojego miasta. Z kolei "asia" uważa, że "Majchrowski powinnien być wdzięczny, że Bush wybawił go z dyplomatycznej opresji. Gdyby musiał podać mu rękę – po takim artykule – dopiero byłby obciach!".
"Czy Kowalski albo Majchrowski nie mogą mieć innego zdania niż Bush czy Kwaśniewski? Tylko USA ma monopol na rację? To tak wygląda demokracja? Jeśli ktoś tu nie ma jaj, czyli tzw. cywilnej odwagi, żeby spojrzeć w oczy człowiekowi, który myśli inaczej, to na pewno nie Majchrowski. Można by długo jeszcze na ten temat" - pisze "jędrula".
Z kolei "zulu czaka" pisze, że "trzeba się na coś zdecydować jak jestem przeciw to do końca a nie ustawianie się w zależności od sytuacji i szukanie taniego poklasku i darmowej reklamy w telewizji. Prezydent USA ma swój honor ja to popieram. Szkoda że nasi politycy, tzw. elita zapomniała znaczenia tego słowa".
"Chyba rozumiem Amerykanów - pisze "olo" - nie chcą aby witał ich ktoś im nieprzyjazny. Z drugiej strony prezydent miasta nie powinien tak spontanicznie pokazywać swoich opinii, jak mu się wojna nie podobała to jego sprawa". (mk)