Internauci wytknęli politykowi PiS wypowiedź z 2010 roku ws. ekshumacji. Mamy jego odpowiedź
Po sieci rozchodzi się wypowiedź Jacka Sasina, który po katastrofie smoleńskiej informował Polaków, że otwarcie trumien i przeprowadzenie sekcji zwłok jest niemożliwe. - Takie informacje przekazał mi reprezentujący wówczas rząd Donalda Tuska Michał Boni - zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską Sasin.
30.05.2017 | aktual.: 30.05.2017 16:14
W ostatnich światło dzienne ujrzały kolejne informacje dotyczące nieprawidłowości podczas ekshumacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. W trumnie generała Bronisława Kwiatkowskiego spoczywały szczątki siedmiu, a w trumnie generała Włodzimierza Potasińskiego pięciu innych ofiar wypadku rządowego TU-154. Jak informuje portal wpolityce.pl, w jednym z grobów znajdowały się nawet dwie głowy, trzy nogi i cztery miednice.
Dziś politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucają więc rządzącej wówczas Platformie Obywatelskiej, że po sprowadzeniu ciał do Polski nie przeprowadzono sekcji zwłok ofiar katastrofy.
"7 lat temu PiS też był zdania, że trumien nie powinno się więcej otwierać i sekcja zwłok przeprowadzona w Rosji jest wystarczająca" - piszą internauci. Na dowód zamieszczają m.in. wypowiedź posła Jacka Sasina, który w 2010 zapewniał, że "w Moskwie wszystko odbyło się godnie i z wielkim poszanowaniem dla ciał ofiar".
- Te trumny, które widzimy, są w środku trumnami metalowymi. Są komisyjnie zamknięte tam na miejscu w Rosji i nie jest możliwa jakakolwiek ingerencja w te trumny tutaj na miejscu w Polsce - mówił w RMF FM poseł PiS.
Chaos i dezinformacja
Dziś wiadomo już, że informacje te były nieprawdą. Trumny można, a nawet należało otworzyć. Ponieważ tego nie zrobiono, sprawa ekshumacji ciągnie się latami, a prokuratura co kilka miesięcy informuje o kolejnych nieprawidłowościach.
Czemu polityk PiS przekazywał więc informacje, które wprowadzały opinię publiczną w błąd? - Sprawą całej katastrofy i organizacji pogrzebów zajmowałem się wtedy jako pracownik Kancelarii Prezydenta. Informacje o tym, że otwieranie trumien jest zabronione, przekazał mi reprezentujący wówczas rząd Donalda Tuska Michał Boni - mówi WP Sasin.
Zapytany, dlaczego uwierzył politykowi Platformy Obywatelskiej, zaznacza, że od 11 kwietnia 2010 roku Boni pełnił funkcję członka Międzyresortowego Zespołu ds. wypadku pod Smoleńskiem, powołanego przez premiera Donalda Tuska.
Czytaj także: Politycy PO mogą stanąć przed sądem?
"Uwierzyłem, że robią to w drodze wyjątku"
- O tym, że przepisy wcale nie zabraniają otwierania trumien dowiedziałem się dopiero po pogrzebach. Jako pracownik Kancelarii Prezydenta zajmowałem się głównie sprawami dotyczącymi pary prezydenckiej. Mówiono mi, że na otwarcie tych trumien zgodzono się niejako w drodze wyjątku - zapewnia.
Sasinowi zasugerowano, że do otwarcia trumny prezydenta Lecha Kaczyńskiego wymagana była nadzwyczajna zgoda Generalnego Inspektora Sanitarnego. - Zezwolenie wydano z ogromnymi oporami. Uwierzyłem, że robią to w drodze wyjątku - podsumowuje.
Ciała złożone w nie swoich grobach
Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia ubiegłego roku ekshumowano w sumie 11 osób, choć planowano początkowo 10. Wynikało to z wykrycia jednej zamiany ciał - podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i b. prezesa PKOl Piotra Nurowskiego.
Wśród ekshumowanych znaleźli się też Stefan Melak, Tomasz Merta, Aleksander Szczygło, Edward Duchnowski, Janina Natusiewicz-Mirer, Ewa Bąkowska i Dariusz Michałowski.
Po dwóch miesiącach przerwy w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap badań. Ekshumowano sześć osób z grobów Andrzeja Przewoźnika, Natalii Januszko, Wojciecha Seweryna, Aleksandry Natalli-Świat, Stanisława Mikkego oraz jedną, której nazwisko ze względu na prośbę rodziny nie jest ujawniane. W kwietniu ekshumowano kolejne cztery ciała z grobów generałów Bronisława Kwiatkowskiego, Włodzimierza Potasińskiego, abp. Mirona Chodakowskiego, zwierzchnika prawosławnego ordynariatu WP i biskupa Tadeusza Płoskiego.
Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów. Na początku kwietnia poinformowano jedynie, że w trakcie przeprowadzanych od listopada czynności stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, a w pięciu trumnach znaleziono szczątki innych osób.
Wcześniej, podczas dziewięciu ekshumacji przeprowadzonych w latach 2011-2012, stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach - tak było m.in. z Anną Walentynowicz oraz ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej. Obecnie badania zlecone przez Prokuraturę Krajową przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów.