Internauci WP: premier powinien zrezygnować z urzędu
"To jest przykład chamstwa i totalnej hipokryzji Tuska i generalnie całej tej bandy złodziei", "w normalnym kraju każdy mający honor i szanujący się polityk, a tym bardziej premier, w takiej sytuacji zrezygnowałby z urzędu" - piszą Internauci Wirtualnej Polski komentujący zatrudnienie syna premiera w Porcie Lotniczym Gdańsk. - Jeśli syn premiera pracowałby jako lewoskrzydłowy na śmieciarce, to by wszystkich zadowoliło? Nie jestem ani za prawicą ani za lewicą, ale mam wrażenie, iż nieważne, gdzie by ten chłopak pracował, zawsze padnie stwierdzenie, że pracuje za sprawą protekcji tatusia - pisze Internautka Malina.
14.08.2012 07:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wieść, że Michał Tusk od kwietnia pracuje w Porcie Lotniczym Gdańsk im. Lecha Wałęsy zbulwersowała opinię publiczną. Właścicielami lotniska są gminy Gdańsk, Sopot i Gdynia oraz województwo pomorskie, a Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" nadzorowane jest przez Ministerstwo Transportu. Szefami większości tych instytucji są politycy PO. Do zadań syna Donalda Tuska należą kontakty z przewoźnikami. Zarabia około 4 tys. zł miesięcznie.
Przeprowadziliśmy sondę internetową, w której zapytaliśmy Internautów, czy afera wokół Michała Tuska może zaszkodzić premierowi. Zdania Internautów są podzielone. Połowa z nich (50 proc.) uważa, że Donald Tusk nie musi czuć się zagrożony. 43 proc. Internautów sądzi, że afera może jednak zaszkodzić premierowi.
"Dobrze mieć tatusia premiera"
- Ryba psuje się od głowy. Michał Tusk ma ciepłą posadkę w Porcie Lotniczym Gdańsk. uznany za wybitnego fachowca, bo napisał jakiś artykuł o lotnictwie w Gazecie Wyborczej? To żałosne - stwierdza Internauta podpisujący się nickiem Dioko.
Internautka Ela wspomina czasy, gdy dobrym obyczajem było niezatrudnianie w jednej firmie rodziny bliższej lub dalszej. - Było to bardzo dobre, bo wszystkim się lepiej pracowało w takiej zdrowej atmosferze. Dzisiaj to plaga. Osobiście nie mam szacunku do tych, którzy dostają pracę po znajomości - pisze Internautka Ela. - Moim zdaniem wszystkie osoby, które są spokrewnione z politykami, powinny stanąć do konkursów. Dlaczego pozostała młodzież jest dyskryminowana? Może wtedy rząd zacznie szukać miejsc pracy i zrozumie, jak trudno w Polsce o dobrą posadę bez protekcji tatusia czy mamusi - uważa Internautka Eva.
- Niedawno czytałam wypowiedź młodego Tuska, jak chwalił się, jacy to są zaradni z żoną. Mają dwójkę dzieci, on zarabia 3 tys. zł., żyją oszczędnie i radzą sobie. No, teraz okazało się, jaki zaradny jest Michał Tusk. Pensja 3 tys. zł, plus 5,5 tys. zł od OLT. Za 8,5 tys. zł miesięcznie każdy Polak byłby zaradny. Dobrze mieć tatusia premiera. Okazuje się wtedy, że syn jest wyjątkowo zdolny, a firmy wręcz wyrywają go sobie, oby tylko u nich pracował. Ciekawe, jak jest naprawdę? Gdzie on by dzisiaj pracował, gdyby był zwykłym Kowalskim. Nie chodzi o to, że dzieci polityków mają - powiedzmy - cierpieć, bo rodzic jest politykiem. Ale to, co wyprawia się z młodym Tuskiem to jest już przegięcie! - pisze zbulwersowany Internauta podpisujący się nickiem Szok!
Według Internauty podpisującego się nickiem 82walet82 praca Michała Tuska na gdańskim lotnisku to przykład chamstwa i totalnej hipokryzji premiera Donalda Tuska. - Nic nie mam do jego syna, ale niech mi ktoś powie, w czym ten chłopak jest lepszy od innych młodych i bezrobotnych ludzi? Jaką to niby prestiżową szkolę ukończył? Jakie ma doświadczenie? - pyta Internauta 82walet82.
- Młody Tusk myśli, że zatrudniono go ze względu na biegłą znajomość PowerPointa, w którym to przygotowywał śliczne prezentacje. Natomiast prawda jest taka, że ludzi z takim nazwiskiem zatrudnia się w zupełnie innym celu. Np. jak przychodzi kontrola z urzędu skarbowego wystarczy "przypadkiem" rozsypać przed urzędnikiem te wszystkie śliczne prezentacje, podpisane nazwiskiem Tusk, po to, żeby kontrola natychmiast uciekła bez żadnych zastrzeżeń. Ewentualnie wystarczy podnieść telefon, polecić sekretarce żeby połączyła prezesa z Tuskiem wyjaśniając tym, którzy słyszeli to "przypadkiem", że nie chodzi o premiera, a jedynie jego syna. Po czym wystarczy powiedzieć, że potrzebujemy kolejną porcję prezentacji w Excelu, a na wieczór umówić się np. na squasha. Oczywiście młody Tusk niby na to wpływu nie ma, zapewne wręcz buntuje się przeciw protekcji ojca i właśnie przez to, gdzie się nie ruszy tam wdepnie w jakieś śliskie interesy - koniec końców robiąc pod górę swojemu ojcu, premierowi - uważa Internauta Qweq.
"Może syn premiera w ogóle nie ma prawa pracować?"
Wielu Internautów nie widzi jednak nic dziwnego w tym, że syn premiera zajmuje stanowisko w Porcie Lotniczym Gdańsk. - To gdzie mają pracować dzieci polityków? Opamiętaj się narodzie! Polacy są znani z zazdrości, tylko o sobie mówią dobrze - stwierdza Internautka Koteczek.
Internauta Kremp stwierdza natomiast, że dzieci uczciwych polityków maja przechlapane. - Nie mogą pracować na państwowym ani prywatnym, bo trudno firmie prywatnej rezygnować z państwowego klienta, tylko dlatego, że ma pracownika z rodziny prominentnego polityka. Państwowe kontrakty są najlepsze. Za granicę wyjechać nie wypada, bo to demonstracja przeciw polityce rodzica. Wypada się utopić - pisze Internauta Kremp.
Według przewodniczącego młodych PiS Marcina Mastalerka, syn premiera powinien zrezygnować z posady w Porcie Lotniczym Gdańsk, w przeciwnym razie nie można "poważnie traktować" słów premiera o walce z nepotyzmem. Podczas konferencji dotyczącej nowego ministra rolnictwa, premier zapowiedział, że we wrześniu przedstawi rozwiązania legislacyjne i organizacyjne, które mają ukrócić zjawiska szeroko pojętego nepotyzmu. Wyraził nadzieję, że do końca roku powstanie i zostanie przyjęty projekt, który uporządkuje sytuację w spółkach Skarbu Państwa i ich spółkach córkach, także jeśli chodzi o reguły wynagradzania.
- Może syn premiera w ogóle nie ma prawa pracować? Córka też? I żona? No bo przecież jak będzie sprzątał ulice albo puszki po piwie zbierał, to też będzie "porażający nepotyzm" - zastanawia się Internauta Marian.
- Jeśli syn premiera pracowałby jako lewoskrzydłowy na śmieciarce, to by wszystkich zadowoliło? - pyta Internautka Malina. - Nie jestem ani za prawicą ani za lewicą, ale mam wrażenie, iż nieważne gdzie by ten chłopak pracował, zawsze padnie stwierdzenie, że pracuje za sprawą protekcji tatusia - uważa Internautka. Podobnego zdania jest Internautka Benna. - Myślę, że nie ma znaczenia, gdzie pracuje syn pana Tusk. Nawet gdyby był zatrudniony jako ochroniarz, też przez naszych rodaków uznane by to było jako nepotyzm. Ludzie trochę luzu - radzi Internautka Benna.
Internauta Zigi uważa, że gdyby tak do wszystkich podchodzić, to syn czy córka premiera, prezydenta czy burmistrza, nie mogą nigdzie pracować. - Pracować przecież powinien każdy i syn czy córka polityka też powinni mieć szansę na pracę - pisze Internauta Zigi.
"Żaden normalny człowiek nie da roboty obcemu"
- Czego on się czepiacie syna premiera? Każdy z was, gdyby miał możliwości, to postąpił by na miejscu młodego Tuska tak samo. 4 tys. zł na miesiąc to żaden szał - pisze Internauta Tom.
- Prawie wszyscy mamy pracę, stanowisko ,angażujemy się w różną działalność i to ma wzbraniać naszym dzieciom czynienie tego samego? Czy część z nas, prezentująca pogląd, że jak rodzic ma stanowisko, to dziecko musi do śmierci być na jego utrzymaniu lub co najwyżej zamiatać w Londynie, nie została pozbawiona tzw. oleju w głowie? Dziecko przestaje być dzieckiem i może by kim chce. Jeśli ma odpowiednie kwalifikacje, umiejętności, zdolności - niech je wykazuje, nawet gdyby miało wysadzić z fotelika rodzica, bo jest lepsze. Jest takim samym obywatelem jak każdy, bez względu na pozycję rodzica i nie może być karane za nią! Co innego gdy na dziesięciu kandydatów ośmiu wykazuje lepszą przydatność, a zatrudniane jest dziecko osoby z pozycją i to przez osoby i instytucje bezpośrednio zależne. Wtedy naganna sytuacja winna być piętnowana i likwidowana. Nie ma takiej sytuacji z synem premiera - tłumaczy Internautka o nicku Normalna.
- Jak bym był premierem, to mój syn zarabiałby minimum 20 tys. zł. A większość z was, gdyby miała taką władzę, to załatwiłaby swoim bliskim prace wielokrotnie wyższą od tej, którą bym ja załatwił mojemu synowi. I taka jest prawda - pisze Internauta J.J.K .
Internauta WB stwierdza, że nepotyzm był, jest i będzie zawsze nieodłącznym czynnikiem polityki. - Jak mawiają, na układy nie ma rady, czy to z PiS, PO, SLD lub ktokolwiek inny, zawsze woli swojego niż obcego i paradoksalnie, lub wcale nie paradoksalnie, tak ma być. Nigdy w życiu, żaden normalny człowiek nie da roboty obcemu, zawsze bardziej ufa się swoim i koniec kropka. Chyba, że w okolicy nie ma fachowców wśród znajomych, wtedy ostatecznie robi się casting - pisze Internauta WB.
- Nepotyzm jest w każdej państwowej firmie i urzędzie. Ludzie dlatego walczą o władzę, aby dobrze ustawić swoją rodzinę – podsumowuje Internauta Eryk.
Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia? ** Opublikujemy Twoją relację w naszym serwisie.