Instytuty naukowe - reklamują zamiast badać?
Publiczne instytuty badawcze, które powinny
badać przydatność do spożycia produktów oferowanych na naszym
rynku, zajmują się rekomendowaniem ich potencjalnym nabywcom, za
co otrzymują pieniądze od producentów - pisze "Przekrój".
Rekomendacja Centrum Zdrowia Matki Polki widnieje na wzmacniającym preparacie z rekina Preventicu, który, jak głosi reklama, może powstrzymać powstawanie nowych komórek nowotworowych. Specjalista farmakolog dr Wojciech Matusewicz uważa, że nie ma dowodów na zbawienny wpływ rekina na zdrowie człowieka, a pacjent, który uwierzy reklamie popartej autorytetem CZMP, mógłby na przykład odstawić leki przeciwnowotworowe.
Z kolei Instytut Matki i Dziecka poleca wodę Żywiec Zdrój w żywieniu najmłodszych. Badania przeprowadzone w niemieckich laboratoriach na zlecenie miesięcznika "Świat Konsumenta" wykazały, że w tej wodzie jest więcej bakterii niż w wodzie z kranu. Gdyby to była kranówa, sanepid odciąłby jej dopływ - stwierdził doktor Hałat, były Główny Inspektor Sanitarny.
Również na prośbę "Świata Konsumenta" przebadano inne rekomendowane produkty, w tym Danonki i Morlinki, polecane przez Instytut Matki i Dziecka. Okazało się, że zarówno serki Danonki, po których, dzieci mają "mocne kości", jak i parówki Morlinki, po których "rosną w siłę", powinny być podawane maluchom sporadycznie.
W rozpuszczalnej kawie Astrze Classic polecanej przez Instytut Żywności i Żywienia niemieccy laboranci znaleźli dwukrotnie więcej trującej ochratoksyny A wytwarzanej przez pleśń, niż zezwalają na to europejskie normy.
Naukowcy zwyczajnie sprzedali się koncernom- twierdzi dr Zbigniew Hałat, lekarz epidemiolog, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów. Producenci żywności wynajmują państwowe ośrodki naukowe, by te w zakamuflowany sposób promowały ich produkty. Mamy do czynienia z medycyną reklamową, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą medycyną, a jedynie z cynicznym zarabianiem dużych pieniędzy. (PAP)