Indeksy ściśle tajne
Prawo pozwala kandydatom na prezydenta ukryć
swoje oceny. Marek Borowski i Zbigniew Religa zgodzili się bez
wahania ujawnić "Życiu Warszawy" swoje stopnie z uczelni. Inni
kandydaci na prezydenta nie. Nie muszą.
Osoby ubiegające się o najwyższy urząd w państwie mają prawo ukryć przed opinią publiczną swoje oceny na studiach, gdyż uczelnie przed ujawnieniem takich informacji wymagają pisemnej zgody każdego z nich. Mimo to Marek Borowski szybko wypisał potrzebne dokumenty. Również Zbigniew Religa chętnie się zgodził pomóc. Może dlatego, że nie ma się czego wstydzić. - Miałem w czasie studiów tylko dwie trójki - mówi prof. Religa.
Donald Tusk zapowiedział, że potrzebuje doby na zastanowienie. Kilka dni więcej ma zwlekać z decyzją Lech Kaczyński. Przyznał, że nie zawsze dobrze się uczył, gdyż represje po 1968 roku sprawiały, że wkuwanie nie miało sensu. Także Jarosław Kalinowski stwierdził, że musi to spokojnie przemyśleć. Najostrożniejszy okazał się lider sondaży Włodzimierz Cimoszewicz. Na początku nie wyraził zgody, potem stwierdził, że zgodzi się, o ile ujawnimy mu, z jakimi innymi kandydatami zestawimy jego stopnie.
Bez jego upoważnienia opinia publiczna nie ma prawa się dowiedzieć, jak radził sobie na studiach. - Uczelnia może udostępnić informacje tylko za zgodą każdego z kandydatów na prezydenta - potwierdza Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
W innych krajach to nie do pomyślenia. - W USA dziennikarze mają dostęp praktycznie do wszelkich materiałów. Nawet w tych pochodzących z FBI czy CIA- mówi prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista z UW. (PAP)