Pytanie kto mógł naciskać panią pilot i czy rzeczywiście takie naciski miały miejsce?
Tutaj są dwa wyjścia z tej sytuacji, dwie odpowiedzi na to
pytanie, co
się wtedy wydarzyło. Niestety obie są tragiczne dla prezydenta czy dla ludzi,
którzy zarządzają lotami w Polsce. Bo albo przyjmujemy, że na kapitan, która leciała z
prezydentem, naciskał w najgorszej
wersji sam prezydent albo ktoś z jego otoczenia, a z moich informacji wynika, że prawdopodobnie
rozmawiali na ten temat z załogą funkcjonariusze SOPU -
przy czym nie wiem, czy ich ktoś o to prosił, czy robili to sami z siebie - i na czym polegały te naciski.
Wyjście numer 2 to jest takie, że za sterami samolotu z prezydentem
na pokładzie siedzi patologiczny kłamca, który okłamuje wieżę i
kontrolera lotów. Niech
sobie już widzowie wybiorą, która z tych sytuacji jest gorsza, ale dla mnie niestety obie są tragiczne i
nie ma tej wątpliwości, że coś poszło mocno nie tak.
Coś poszło nie tak, samolot wystartował. Teraz ten twój tekst jest szeroko komentowany,
podawany w mediach społecznościowych. Spodziewałeś się aż tak dużego odzewu i aż tylu reakcji ze strony wielu
polityków?
Ja spodziewam się tylko jednego, że ktoś poniesie odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Bo my nie piszemy tych
tekstów po to, żeby je komentowali politycy, bo z komentarzy polityków nic mi nie przyjdzie. Ja chciałbym,
żeby jednak osoba odpowiedzialna za to poniosła konsekwencje. Bo są dwie rzeczy, które mi nie dają spokoju przy tej
sprawie. Pierwsza rzecz, pierwsza
bardzo ważna rzecz, podkreślę to, to jest taka, że
z jakiegoś powodu skasowało się nagranie z kokpitu z tej podróży. I o tym mówi członek
zarządu lotów w tych stenogramach, które ja ujawniłem. Więc jeśli LOT,
tak jak twierdzi w przesłanym do nas oświadczeniu, na poważnie podszedł do tego incydentu, to jakim
cudem skasowało się kluczowe dla sprawy nagranie z kokpitu? To jest niewytłumaczalne. Druga rzecz
to szef PAŻP-u, czyli instytucji, która dba o nasze państwo w powietrzu, w
tych stenogramach twierdzi 9 lipca, że następnego dnia inspektor
zajął się tym incydentem. Czyli mówimy o tym, że PAŻP, szef PAŻP-u mówi, że zajmie się tym incydentem
10 lipca. Tylko, że jak zapytałem PAŻP-u o to, to PAŻP twierdzi, że zajął się tym już
3 lipca.
Ja nie chcę niczego sugerować, ale
ten tydzień rozbieżności
w stwierdzeniu oficjalnym PAŻP-u i w tym, co mówił nieoficjalnie, prywatnie szef PAŻP-u
to trzeba wyjaśnić i to jest niestety dla tej instytucji obciążające.