Incydent w Mińsku. Hamas odpowiada na oskarżenia
Białoruskie władze poinformowały w poniedziałek, że e-mail z informacją o bombie w samolocie Ryanair miał rzekomo wystosować Hamas. - To nie są nasze metody - oświadczył rzecznik tej organizacji.
"My, żołnierze Hamasu, żądamy od Izraela przerwania ognia w Strefie Gazy. Żądamy, aby Unia Europejska wyrzekła się wsparcia dla Izraela w tej wojnie. Wiadomo, że uczestnicy Forum Ekonomicznego Delphi wracają do domu lotem FR4978. Ten samolot ma bombę. Jeśli nie spełnicie naszych żądań, bomba wybuchnie 23 maja nad Wilnem" - tak miała brzmieć treść e-maila, która dotarła na lotnisko w Mińsku. W poniedziałek poinformował o tym Arciom Sikorsky, dyrektor departamentu lotnictwa w białoruskim Ministerstwie Transportu i Komunikacji.
Rzecznik Hamasu, Fawzi Barhoum, zaprzeczył, że jego grupa ma jakąkolwiek wiedzę lub powiązania z incydentem w Mińsku.
- Nie uciekamy się do takich metod, niektóre podejrzane partie robią to, aby demonizować Hamas i udaremnić ogólnoświatową sympatię dla Palestyńczyków i ich uzasadnionego oporu - stwierdził rzecznik Hamasu.
W niedzielę samolot linii Ryanair, lecący z Aten do Wilna, lądował awaryjnie w Mińsku. Powodem miało być ostrzeżenie o bombie na pokładzie.
Po wylądowaniu wszyscy pasażerowie opuścili maszynę. Przeszukano ich i bagaże. Władze zatrzymały dwie osoby: białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza i jego dziewczynę Sofię Sapiegę.
Alarm bombowy był fałszywy. Po kilku godzinach samolot odleciał do Wilna.
Według białoruskiej opozycji, był to celowa akcja białoruskich służb. Chodziło o zatrzymanie Pratasiewicza, którego białoruskie władze oskarżają o terroryzm. Grozi za to kara śmierci.
Źródło: reuters.com