Panie prezydencie, czy wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych to jest powrót do nowej normalności w Ameryce?
No to jest próba powrotu do normalności, bo to takie łatwe nie będzie, ale to na pewno jest dobra wiadomość. To jest
szansa na to, że Ameryka będzie przewidywalna, kompetentna, gotowa do współpracy.
Mówiąc krótko, będzie nam się lepiej pracowało razem.
To lepiej się będzie pracowało polskim władzom z Joe Bidenem, aniżeli Donaldem Trumpem? Wierzy pan w to?
Polskie władze
zostały trochę na boku, ja myślę bardziej o na przykład Unii Europejskiej, o NATO, o innych
partnerach Stanów Zjednoczonych. Natomiast ja nie przewiduję, żeby Polska z Bidenem miała jakieś duże kłopoty.
Dlatego, że Biden Polskę zna, lubi, docenia naszą rolę
w Europie Środkowej, bo on się wiele lat zajmował na przykład Ukrainą, a Polska dla spraw ukraińskich jest ważnym uczestnikiem.
Więc myślę, że Biden nie jest małostkowy, nie będzie pamiętał, że życzenia,
gratulacje przesłano mu za późno. Natomiast na pewno nie powinno
być w relacjach polsko-amerykańskich tego lizusostwa, które było w stosunku do Trumpa, z tym słynnym
Fort Trump jako pomysłem na, nie wiem, zdobycie
serca prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Czyli żadnych projektów, panie prezydencie, pod tytułem "fort Biden" pan się nie spodziewa za tej kadencji?
Nie, nie, nie, poza tym byłyby, myślę, przez stronę amerykańską uznane za wręcz taką bezmyślność. Natomiast
co wydaje mi się pewną różnicą istotną w relacjach z Bidenem to jest
to, że musimy zwrócić uwagę, że on będzie chciał przywrócić dobre kontakty z Unią Europejską Stanów Zjednoczonych. A to oznacza,
że w jego polityce Unia Europejska jako całość będą miały nieporównanie większą rolę niż u poprzednika, a to
oznacza, że Polska powinna być silniejsza wewnątrz Unii Europejskiej niż jest. Bo PiS osłabił naszą pozycję bardzo istotnie
i nie wiem, co można zrobić, czy PiS jest mentalnie gotowy na to, żeby powalczyć o
przywrócenie naszej większej roli w Unii Europejskiej, co oznacza między innymi rezygnację ze sporów w takich
kwestiach jak praworządność czy inne.
Ale pana zdaniem Joe Biden będzie się włączał w te spory, te
dyskusje z Polską? Przecież instytucje unijne od lat mocno nas krytykują, napominają to, co się w Polsce dzieje. Pytanie
czy Joe Biden się dołączy do tego?
Biden
jest na wskroś związany z ideami demokratycznymi i na pewno czy
on osobiście, czy jego ludzie będą zwracali uwagę na stan praworządności w wielu krajach, nie tylko w Polsce. Tych
krajów na świecie, które mają kłopoty z praworządnością, jest więcej. Więc tutaj na taryfę ulgową bym nie liczył. Natomiast
trzeba być gotowym do dialogu, do tłumaczenia tych spraw, ale przede wszystkim do nierobienia
głupstw, z polskiej strony. Ale żeby skończyć ten wątek, bo nie chciałbym o Bidenie mówić w kontekście tylko
polskim, bo to takie właśnie polonocentryczne bardzo. Ja myślę, że dla demokracji wybór Bidena jest wielkim
zwrotem, bo on pokazuje, że nie jesteśmy skazani na populizm, nie jesteśmy skazani na nacjonalizm. Choć
oczywiście te zjawiska pozostają. Trump przegrał, ale Trump jest obecny w polityce amerykańskiej. Natomiast Biden
jest dla mnie gwarancją człowieka, który jest związany z ideami demokratycznymi, uczciwie,
szczerze i, jak mówię, do głębi duszy. A z drugiej strony jest człowiekiem dialogu.
Jeżeli Ameryka potrzebuję jedności, a bardzo potrzebuje jedności, to jedynym właściwie politykiem amerykańskim, może
po nieżyjącym już McCainie, który mógłby to zrobić ze strony republikańskiej, jest właśnie
Joe Biden. To jest właściwy człowiek na ten niezwykle trudny moment podziałów amerykańskich.