Ile zarabiają niemieccy politycy?
Politykom w RFN nie powodzi się źle, ale warto się przyjrzeć, ile dokładnie zarabiają, bo są ludzie zarabiający od nich dużo więcej.
23.09.2017 | aktual.: 23.09.2017 13:02
System uposażeń zawodowych polityków w Niemczech nie jest zbyt przejrzysty. Posłowie do Bundestagu za swoją pracę oficjalnie nie dostają pensji tylko rekompensaty wydatków, nazywane także dietami. Nie ma to jednak nic wspólnego z zaciskaniem pasa, bo diety te są dość wysokie.
Posłowie do Bundestagu otrzymują 9542 euro miesięcznie podstawowej diety plus ryczałtowy dodatek w wysokości 4318 euro, który nie podlega opodatkowaniu. Kwota ta przeznaczona jest na pokrycie kosztów wynikających ze sprawowania politycznego mandatu. Chodzi tu np. o utrzymanie mieszkania w pobliżu Bundestagu, wyżywienie czy koszty podróży. Ale to jeszcze nie wszystko – maksymalnie 12 tys. euro w roku parlamentarzyści mogą wydać dodatkowo na zmodernizowanie wyposażenie swojego biura, kupując np. nowe smartfony czy automat do kawy. Zwrot kosztów tych wydatków otrzymują po przedstawieniu odpowiednich dowodów zakupu.
Sami zarządzają sobie podwyżki
Diety posłów niemieckiego parlamentu rosną automatycznie co roku; ostatnia podwyżka miała miejsce w lipcu br. Wysokość podwyżki uzależniona jest od wzrostu płac w Niemczech.
Zobacz także
Posłowie do landtagów, czyli parlamentów krajowych, także otrzymują diety i ryczałtowe sumy na pokrycie bieżących kosztów, ale są one bardzo różne w zależności od kraju związkowego. Np. posłowie w Hamburgu otrzymują miesięcznie 2641 euro podstawowej diety plus ryczałtowo 350 euro na inne wydatki. Znacznie lepiej są uposażeni członkowie landtagu Nadrenii Płn.-Westfalii, otrzymujący 9500 euro miesięcznie, ale nie przysługuje im już żaden ryczałt.
Ile zarabia się na świeczniku?
A ile zarabiają czołowi politycy, tacy jak Angela Merkel, Sigmar Gabriel i Frank-Walter Steinmeier? Okazuje się, że z czołowych polityków najlepiej zarabia prezydent RFN, pomimo że urząd głowy państwa jest w Niemczech czysto reprezentacyjnej natury i nie ma wagi politycznej.
Jak można przeczytać na portalu prezydenta RFN, głowie państwa przysługuje zawsze dziesięć dziewiątych uposażenia szefa rządu. Czyli przy aktualnych miesięcznych poborach Angeli Merkel w wysokości 18 820 euro, prezydent Frank-Walter Steinmeier otrzymuje 20 911 euro.
Członkowie gabinetu rządowego otrzymują prawie 15 000 euro miesięcznie: składa się na to ich pensja podstawowa oraz różne dodatki. Wysokość pensji podstawowej określa §11. ustawy o ministrach resortów federalnych i powiązana jest ona z uposażeniem urzędników mianowanych.
Choć Angela Merkel zarabia nieco mniej niż prezydent RFN, to piastuje urząd wyposażony w najwięcej władzy. W tym momencie nasuwa się pytanie, jak wygląda to w porównaniu z innymi szefami rządów? W rankingu portalu statystycznego Statysta widać, że plasuje się ona w górnej części rankingu. Naprawdę lepiej niż szefowa niemieckiego rządu zarabia tylko niewielu polityków, między innymi prezydent USA, któremu przysługują roczne pobory wysokości 333 tys. euro i niedościgniony na tej liście premier Singapuru Lee Hsien Loong, otrzymujący rocznie prawie półtora miliona euro.
Krytyka wysokich uposażeń
Niemcy, czytający te informacje i nie znający danych do porównania tych uposażeń z zarobkami za granicą, rozpatrują je w kontekście przeciętnych niemieckich zarobków. Wtedy wydają się one zupełnie przyzwoite.
Zobacz także: Wybory w Niemczech. Czy Martin Schultz ma jeszcze jakieś szanse?
Okazują się one jednak mizerne w porównaniu z tym, ile zarabia się w prywatnej gospodarce. Np. szef zarządu Zrzeszenia Kas Oszczędnościowo-Kredytowych zarabia 850 tys. euro rocznie, czyli trzy razy więcej niż kanclerz Merkel, której kalendarz pęka w szwach od terminów i spraw najwyższej rangi. Nie można jednak powiedzieć, żeby niemieccy politycy zarabiali źle.
Często krytykuje się jednak to, że posłowie sami decydują o podwyżce swoich diet, co zostało przypieczętowane orzeczeniem Federalnego Trybunału Sprawiedliwości z 1975 r.
Na co ludzie jeszcze kręcą nosem to fakt, że co czwarty poseł - jak stwierdzono w badaniach na zlecenie fundacji Otto Brennera w kooperacji z portalem transparencji zachowań posłów abgeordnetenwatch - co czwarty parlamentarzysta dorabia jeszcze na boku ok. 10 tys. euro rocznie.