Ile szkodliwej soli trafiło na polskie stoły?
Którzy to producenci stosowali ją w swoich wyrobach? Jakie konkretnie produkty ją zawierają?! Na te pytania musimy znać odpowiedź i to jak najszybciej. Afera solna wstrząsnęła całą Polską. Od dziesięciu lat na nasze stoły trafiała sól przemysłowa - taka jak ta stosowana do posypywania oblodzonych dróg. Zawiera ona szkodliwe zanieczyszczenia. W przypadkach niektórych substancji normy zdrowotne są przekroczone kilkadziesiąt razy!
Teraz większość z nas kładąc kiełbasę na chleb, jedząc śledzia czy paluszki, zastanawia się, czy nie ma w nich soli przemysłowej zamiast spożywczej. Mogła się ona znaleźć w tylu produktach, że trudno zrezygnować z ich jedzenia.
Dlatego chcemy znać prawdę. Chcemy wiedzieć, w jakich produktach producenci używali tej soli. Tymczasem prokuratura nie chce takiej listy ujawnić! Dlaczego?
Byliśmy prawdopodobnie truci od dziesięciu albo nawet i więcej lat. Nic dziwnego, że wszyscy zastanawiamy się, ile soli przemysłowej zamiast spożywczej zjedliśmy. Na to, co było już nie mamy wpływu, ale moglibyśmy ograniczyć lub wręcz wyeliminować dalsze ryzyko. Do tego potrzebna jest jednak lista producentów, do których trafiała podejrzana sól.
Niestety, na razie nie mamy na nią szans. Prokuratura okręgowa w Poznaniu, pod nadzorem której toczy się śledztwo, nie chce takiego wykazu upublicznić. - Trzeba sobie zdawać sprawę z odpowiedzialności cywilnej za ujawnienie informacji, które mogą u kogoś powodować uszczerbek. Chodzi o sytuację, gdy produkty podanego przez nas wytwórcy zostaną zbojkotowane, a okaże się, że jednak nie było w nich soli wypadowej - tłumaczy prok. Magdalena Mazur-Prus. Podkreśla, że ze strony prokuratury nie ma złej woli. Potrzebne są jednak dokładne wyniki badań. - Musimy udowodnić, że ta sól jest w konkretnym produkcie. Nie możemy pochopnie ujawniać listy - dodaje Mazur-Prus. Zwraca uwagę na to, że nawet to, że podejrzana sól trafiała do jakiegoś producenta, nie oznacza, że dodawał jej do każdego swojego produktu. - Jedni mogli używać jej do wszystkich wyrobów, a inny tylko do niektórych - mówi.
Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, czy po otrzymaniu dokładnych wyników badań, zdecyduje się upublicznić listę niebezpiecznych produktów. - Gdy będzie ona doprecyzowana, natychmiast przekażemy ją odpowiednim organom, które przeprowadzają kontrole - mówi Mazur-Prus.
Policja ustaliła już czterdziestu producentów, do których tylko w lutym trafiła podejrzana sól. To pokazuje skalę procederu. Na szczęście nie jest tak, że w sprawie nic się nie dzieje i jesteśmy skazani jeszcze przez długi czas na być może trujące produkty. Główny Inspektorat Sanitarny i Główny Inspektorat Weterynarii od razu zleciły kontrole. Specjaliści z sanepidu sprawdzą firmy produkujące żywność, a służby weterynaryjne pojawią się w zakładach mięsnych, przetwórstwa mięsnego, rybnych i mleczarskich. Będą sprawdzać, skąd pochodzi sól w nich stosowana. - W przypadku jakichkolwiek wątpliwości co do tożsamości soli i mieszanek „peklosoli" lub ich pochodzenia z zakwestionowanych przez prokuraturę firm, sól i produkty wytworzone zostaną zatrzymane - mówi Janusz Związek, główny lekarz weterynarii. Gdy będzie już lista zakładów, do których mogła trafić sól przemysłowa, zostaną one skontrolowane.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Alarm! Skażona woda w Sanoku!