PolskaIle stracimy na aferze z unijną pomocą?

Ile stracimy na aferze z unijną pomocą?

Ministerstwo Rolnictwa potwierdza informacje piątkowego dziennika Rzeczpospolita o próbie przejęcia kontroli nad wydatkowaniem unijnych środków wsparcia dla polskiego rolnictwa przez prywatną firmę. Wiceminister rolnictwa Czesław Siekierski powiedział, że sytuacja jest poważna.

02.11.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Chodzi o system IACS, który w istocie jest rejestrem pól i zwierząt. Według tego rejestru rozdzielane byłyby pieniądze dla rolników z funduszy unijnych. Żelazne reguły Unii Europejskiej nie pozwalają na dysponowanie środkami pomocowymi przez firmy prywatne. Tymczasem w Polsce do przejęcia kontroli nad tymi środkami szykowała się prywatna spółka Agro-comp, która - jak pisze dziennik - wyprowadziła z państwowej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa cały system komputerów IACS łącznie z pozostałym sprzętem i wyszkolonym za pieniądze unijne personelem.

Tymczasem Petra Erler, członek gabinetu politycznego komisarza UE ds. poszerzenia Guentera Verheugena, poproszona o skomentowanie doniesień Rzeczpospolitej powiedziała, że Polska będzie musiała zwrócić nieprawidłowo wydane pieniądze z Unii Europejskiej, mające pomóc w przygotowaniu kraju do wykorzystywania przyszłych dotacji rolnych UE, ale chodzi o nie więcej niż 3 mln euro.

Gazeta napisała, że Verheugen domaga się zwrotu przynajmniej 30 mln euro. Artykuł jest mocno przesadzony. Nasze zastrzeżenia dotyczą procedury przyznania w 1998 roku kontraktu na sumę 3 mln euro. Ile dokładnie musi zwrócić Polska, okaże się po zbadaniu, w jakim stopniu ten kontrakt był sfinansowany z pieniędzy unijnych - powiedziała Erler.

Podkreśliła też, że Verheugen nie wysyłał w tej sprawie żadnych listów do polskiego rządu, ani nie zamierza tego robić. Nie wręczy też takiego listu osobiście w czasie wizyty 8 listopada w Warszawie.

Czesław Siekierski w rozmowie z dziennikarką Wirtualnej Polski powiedział, że wicepremier Jarosław Kalinowski rozmawiał o zaistniałej sytuacji z ambasadorem Unii Europejskiej w Polsce. Swe stanowisko dotyczące sytuacji nowe kierownictwo resortu przedłoży po zapoznaniu się z wynikami kontroli jakie przeprowadziła Komisja Europejska i Najwyższa Izba Kontroli.

Kontrola Komisji Europejskiej już się zakończyła, czekamy na raport końcowy - dodał wiceminister rolnictwa.

Z kolei Stanisław Stec - zastępca przewodniczącego komisji finansów publicznych, członek komisji rolnictwa - uważa, że rząd powinien dokonać natychmiastowych zmian personalnych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji nie czekając na oficjalne wyniki kontroli NIK, ani na raport Unii Europejskiej.

Dodał - w wywiadzie udzielonym IAR - że parę miesięcy temu zwracał się w tej sprawie z interpelacją poselską do ówczesnego ministra rolnictwa Artura Balazsa, próbował także zainteresować sprawą ministerstwo finansów. Uzyskał odpowiedź, że wszystko jest w porządku.

Stanisław Stec ocenia, że jego interwencja została zlekceważona ponieważ w decyzjach kierowano się motywami politycznymi a nie merytorycznymi.

Zarzutom zaprzecza były minister rolnictwa Artur Balazs. Według niego, nie ma żadnych nieprawidłowości we wdrażaniu unijnego systemu identyfikacji zwierząt hodowlanych i rejestru gospodarstw IACS.

Balazs - w rozmowie z IAR - określił prasowe doniesienia jako bzdurę. Podkreślił, że przetarg na przygotowanie w Polsce systemu IACS wygrała firma amerykańska Hewlett-Packard. Dodał, że wprawdzie istnieje zjawisko przechodzenia specjalistów wyszkolonych za państwowe czy unijne pieniądze do firm prywatnych, ale pomijając ocenę moralną takiego postępowania, nie ma na to paragrafu.

Artur Balazs przyznał, że istniał spór między stroną polską a unijną dotyczący sposobów wykorzystania doświadczeń i ludzi wyszkolonych dzięki funduszom pomocowym, ale - w jego przekonaniu - wątpliwości zostały wyjaśnione na naszą korzyść. (an)(mk)

* Zobacz także:*
w WP - Unijna pomoc w prywatnych rękach?

uniaeuropejskarolnictwo
Zobacz także
Komentarze (0)