Ikonowicz o szefie MSZ. "U Jacka Czaputowicza były najlepsze imprezy!"
Studenckie imprezy, alkohol i polityczne dyskusje. Tak wyglądała młodość działacza społecznego, broniącego biednych i eksmitowanych oraz Jacka Czaputowicza, który niedawno został nowym szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- Taki był Jacek, chudy jak szkielet, nosił zawsze za długie i powyciągane swetry i miał zabawowo-luzacki stosunek do świata. I takiego go uwielbiałem. Z nim nie można się było nudzić - wspomina Piotr Ikonowicz w rozmowie z "Super Expressem". - Dlatego rąbnęło mną, kiedy zobaczyłem go w nowej roli dyplomaty. Pomyślałem: ten wesołek, dowcipniś Jacek ministrem?! - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Tomczyk o nominacji nowego szefa MSZ: każdy byłby lepszy
Panowie poznali się imprezie w latach 70., ale ich przyjaźń rozwinęła się dopiero podczas podyplomowych studiów geograficznych. Ikonowicz i Czaputowicz razem zdawali na ten kierunek, by uniknąć w 1981 r. powołania do wojska. - Pamiętam, że w słynną zimę stulecia w 1978 r. szło się przez ogromne tunele w śniegu do niego na Wilczą i się bawiło. Mieszkanie miał spore, bo aż 100-metrowe. Tam odbywały się najlepsze imprezy. Piliśmy, gadaliśmy o polityce i lepszych czasach - powiedział Ikonowicz.
Z ulicą Wilczą wiążą się również inne przygody: Ikonowicz wspomniał wspólny remont klatki schodowej. - Była bardzo wysoka. Mieliśmy pięciometrową drabinę, ale baliśmy się na nią wejść. Pomógł jednak koniak Słoneczny Brzeg. Jak już się napiliśmy, wchodziliśmy na drabinę i jakoś mniej się baliśmy -
Źródło: se.pl