Igor Tuleya nadal nie może orzekać. Prezes "Iustiti" mówi o zachowaniu sądu
Po tym, jak sędzia Igor Tuleya pojawił się w warszawskim Sądzie Okręgowym z gotowością do orzekania, kierownictwo sądu poinformowało, że pozostaje on nadal zawieszony w służbowych obowiązkach. - Prezes sądu odpowie za to kiedyś dyscyplinarnie - mówi WP Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
01.03.2021 13:56
- Przede wszystkim zasmucające jest to, że prezes Sądu Okręgowego zapomniał, że jest też sędzią, a nie tylko namiestnikiem ministra sprawiedliwości. Każdy obywatel, ale przede wszystkim sędzia powinien szanować orzeczenia, które są wydawane przez sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Pan prezes, jak widać, przejmuje się bardziej wytycznymi z prokuratury i resortu sprawiedliwości, a w związku z tym łamie przepisy i będzie za to w przyszłości ponosił odpowiedzialność dyscyplinarną - mówi Wirtualnej Polsce prof. Krystian Markiewicz z "Iustiti".
W jego ocenie prokuratura działa wybiórczo i wyłącznie według własnej interpretacji przepisów.
- Zaskarżyć orzeczenie Igora Tulei potrafiła, licząc na to, że tym samym zastraszy wszystkich sędziów w Polsce, a Sąd Apelacyjny wyda takie orzeczenie, jakiego by oczekiwała prokuratura. I wtedy taka decyzja byłaby dobra i respektowana. Ale, kiedy sąd wydał inne orzeczenie, to wówczas prokuratura wydaje oświadczenie, że tak naprawdę sąd nie miał prawa się na ten temat wypowiadać - ocenia prawnik.
- Każdy sędzia, który wydaje odważne orzeczenie i respektuje wyrok unijnego Trybunału Sprawiedliwości, mówiącego o tym, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest politycznym ciałem, musi się liczyć z tym, że będą podejmowane wobec niego represje. Postawa prokuratury ma wątek szerszy, który może dotyczyć nas wszystkich. Pamiętam, jak od kilku lat m.in. prezydent Polski czy minister sprawiedliwości, mówiąc o dobrej zmianie w sądownictwie, podkreślali, że teraz prawo będzie równe dla wszystkich. A teraz się okazuje, że jednak nie jest - twierdzi prof. Krystian Markiewicz.
- Ten czynnik administracyjny, w postaci decyzji prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie okazuje się ważniejszy niż wyrok Sądu Apelacyjnego. Trudno, żeby sędzia Igor Tuleya jakieś siłowe działania wprowadził np. wyciągnął akta na środek sądowego korytarza czy żeby wtargnął na rozprawę. Nie przystoi to sędziemu. Mam nadzieję, że inne środki prawne doprowadzą do możliwości orzekania sędziego. We wtorek jest ważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości, który po raz kolejny wypowie się ws. Izby Dyscyplinarnej, a po drugie minął termin na odpowiedź polskiego rządu na krytyczne stanowisko Komisji Europejskiej ws. tzw. ustawy kagańcowej - puentuje prof. Krystian Markiewicz.
Przypomnijmy, w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że sędzia Tuleya jest "nieprzerwanie sędzią sądu powszechnego Rzeczypospolitej Polskiej, z przypisanym do tego urzędu immunitetem i prawem do orzekania". Negatywnie rozpatrzone zostało tym samym zażalenie prokuratury, która utrzymuje, że sędzia jest nieuprawniony do orzekania.
W związku z decyzją wydaną przez warszawski sąd Igor Tuleya w poniedziałek rano stawił się w stołecznym Sądzie Okręgowym, domagając się przywrócenia do pracy.
- Składam pismo u prezesa. Później trzeba czekać na jego ruch. Podejrzewam, że decyzja już zapadła, niekoniecznie w tym budynku. To kolejna szansa dla prezesa sądu, by opowiedział się, czy stoi po jasnej, czy po ciemnej stronie mocy. Po stronie prawa, czy wprost przeciwnie, niszczy sądy - mówił dziennikarzom.
Na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie w poniedziałek zareagował warszawski Sąd Okręgowy. W komunikacie poinformowano, że sędzia Tuleya wciąż pozostaje zawieszony w obowiązkach służbowych.
Sprawę, po rozstrzygnięciu ogłoszonym przez Sąd Apelacyjny, skomentowała Prokuratura Krajowa.
"Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie pozostaje bez wpływu na bieg śledztwa prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej i decyzje procesowe podejmowane w jego toku" - stwierdzili przedstawiciele PK.
Prokuratura twierdzi, że w 2017 roku Igor Tuleya przekroczył swoje uprawnienia, zezwalając dziennikarzom na bycie obecnym przy ustnym uzasadnieniu orzeczenia w sprawie dotyczącej sytuacji z 2016 roku, kiedy to ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński zdecydował o przeniesieniu obrad izby do Sali Kolumnowej.