Horror w pociągach TLK
Krakowscy harcerze, kolonie szkolne i pojedynczy pasażerowie przeżywają dantejskie sceny w pociągach Tanich Linii Kolejowych jadących do i z Kołobrzegu. Kiedy wchodzą do zarezerwowanych przez siebie przedziałów, te są już pełne. Dochodzi do kłótni między pasażerami.
08.08.2011 | aktual.: 09.08.2011 11:36
W zeszłą sobotę znad morza wracali członkowie Krakowskiej Chorągwi Harcerskiej ZHP. Było ich 25. Spotkali harcerzy z ZHR i grupa rozrosła się do 180 osób. Wszyscy jednak mieli zarezerwowane przedziały. Kiedy o 21.15 pociąg z Kołobrzegu podjechał na stację w Szczecinku okazało się, że naklejki "rezerwacja" z ich przedziałów zostały zerwane, a wszystkie miejsca są zajęte. - Ciężko się wykłócać, czy naklejka była, czy nie. Oskarżać ludzi - mówi Joanna Olsza, drużynowa z chorągwi.
Zjawił się kierownik pociągu, ale nic nie wskórał. Dał harcerzom wybór - jechać w niemiłosiernym ścisku do Poznania, gdzie dołączą wagony, albo czekać aż te przyjadą do Szczecinka. Poczekali. Trzy godziny. Wypadek przy pracy PKP?
- Wracałem z tego obozu dzień później. Sam. Prywatnie. Znów tłok był okropny. Ludzie w przedziałach i na korytarzach. A w Poznaniu dosiadły się jeszcze tłumy - opowiada Jakub Aksamit, harcerz z Krakowa. - Konduktor po błaganiach wpuścił część ludzi do zamkniętego przedziału, zarezerwowanego dla kobiet w ciąży i matek z małymi dziećmi - opowiada.
Problemy są też w innych pociągach nad morze. Dwa tygodnie temu w składzie jadącym na Hel dzieci zdążyły zająć swoje rezerwacje, ale na korytarzach koczowało tyle osób, że wyjście do toalety było niemożliwe. A podróż trwa ponad 10 godzin.
Problemy są nie tylko z powrotem, ale i wyjazdem z Krakowa. - Wiele razy kartki z rezerwacjami były zrywane. Denerwuje się obsługa pociągu i pasażerowie - opowiada Bogdan Nowak, harcerz i organizator wyjazdów dla młodzieży. Po tym jak kilka razy miał problemy na Dworcu Głównym, postanowił wsiadać do pociągu z dziećmi wcześniej, na stacji w Płaszowie. Ale i tam pojawił się problem, bo kartki z rezerwacjami też zaczęły znikać. - Teraz przed wyjazdem muszę prosić patrol SOK, aby przyjechał do Płaszowa i przypilnował porządku - informuje Nowak. - To jest jakaś paranoja, że w XXI wieku, aby dostać się do przedziałów, trzeba korzystać z obstawy mundurowych - kwituje.
PKP Intercity, któremu podlegają przewozy TLK, tłumaczy się, że w związku z wakacjami uruchomiono 58 dodatkowych pociągów, m.in. nad morze, a spółka powiększyła swój tabor o 370 wagonów. - Dzięki temu pociąg do Kołobrzegu jeździ z 13 wagonami. Oczywiście spółka posiada rezerwę taborową, która na co dzień jest wykorzystywana w sytuacjach np. awarii lub wysokiej frekwencji - mówi Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP Intercity. - W przypadku pociągu relacji Kraków-Kołobrzeg pociąg ten został wzmocniony po drodze o trzy dodatkowe wagony - dodaje.
Nie tłumaczy jednak, dlaczego dodatkowych wagonów nie ma od razu, tylko trzeba na nie czekać. I co z walką o przedziały? - Konduktorzy zawsze otwierają zarezerwowane przedziały grupom, które na danej stacji wsiadają - zapewnia Sitkowska.
Zupełnie nie zgadza się to z relacjami świadków.