Horror w ogródku. Chłopiec stracił cztery palce
Horror w przydomowym ogródku niedaleko Cieszyna. 11-latek w niejasnych okolicznościach odciął sobie cztery palce u dłoni. Chłopca przewieziono najpierw do Katowic, a potem do Otwocka, gdzie przeszedł zabieg replantacji.
Do wypadku doszło we wtorek wieczorem na jednej z posesji we wsi Drogomyśl, położonej 20 km na północny-wschód od Cieszyna. W pewnym momencie ojciec usłyszał krzyk swojego syna. Znalazł go w ogrodzie obok dopalonej kosiarki - chłopiec miał odcięte cztery palce w prawej dłoni. Nienaruszony był jedynie kciuk.
Od razu podjęto akcję ratunkową. Chłopiec został najpierw wstępnie opatrzony przez pogotowie z Cieszyna, a następnie przewieziony śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Tam 11-latek przeszedł wszelkie konieczne badania obrazowe i laboratoryjne. Podano mu leki przeciwbólowe i unieruchomiono ranę. Ustalono, że by przejść zabieg replantacji palców, należy go przewieźć do szpitala specjalistycznego w Otwocku. Tam chłopca przewieziono samolotem LPR, a następnie karetką.
"To uniemożliwia replantację"
Jak czytamy w poście na profilu facebookowym GCZD w Katowicach, odcięte palce chłopca nie były przewożone bezpośrednio w wodzie czy lodzie, "ale owinięte w jałową gazę i włożone do szczelnej torebki, zanurzonej w wodzie z lodem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Gdyby palce były bezpośrednio w wodzie czy lodzie, tkanka by namokła i straciła pierwotną strukturę, co znacznie utrudniłoby lub nawet uniemożliwiło replantację. Podobnie podziałałby kontakt z czymś bardzo zimnym, z lodem, przez folię. Oczywiście palce musiały być w foliowej, szczelnej, suchej torbie, ale dzięki zawinięciu palców w gazę ten kontakt z lodem był osłabiony - wyjaśniał w TVN24 rzecznik GCZD Wojciech Gumułka.
Policja bada sprawę
Otwocki szpital nie powiadomił jeszcze, czy zabieg replantacji się udał.
Tymczasem sprawę bada policja z Cieszyna. Funkcjonariusze ustalają, kto uruchomił kosiarkę, czy chłopiec kosił trawę i czy był obok niego ktoś dorosły.
Źródło: TVN 24