Horror w DPS w Jordanowie. "Sprawiedliwości stała się zadość"
- To jest bardzo brutalny powrót do przeszłości. Aczkolwiek myślę, że warto takie sprawy nagłaśniać. Być może uda się jeszcze kogoś uratować z tego DPS - mówiła w programie "Newsroom" WP Marta Lisak, matka poszkodowanej podopiecznej DPS w Jordanowie. - Zależało nam bardzo na maksymalnym nagłośnieniu sprawy i na kontrolach. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się w dobrym kierunku, że osoby odpowiedzialne za tą katastrofę dzieci zostaną ukarane. I że to już nigdy w życiu się nie powtórzy w żadnej placówce - dodała. Odniosła się też do słów przełożonej sióstr prezentek, która stwierdziła, że zgromadzenie padło ofiarą zemsty ze strony byłej pracownicy ośrodka. - Fakty, zdjęcia, nagrania mówią same za siebie. Wydaje mi się, że choćby chciały, to nie oczyszczą się z zarzutów (...). To jest słowo przeciwko słowu. W momencie, kiedy złożyłam zawiadomienie do odpowiednich służb, nasłałam tam kontrole. W późniejszym czasie okazało się jednak, że niczego ta kontrola nie wykazała. Wtedy byłam ja sama przeciwko DPS. Dzisiaj jest nas więcej: są pracownicy, którzy odeszli z pracy, są też inni rodzice. Sprawiedliwości stała się zadość.