PolskaHorror na pogrzebie. Pomylono zwłoki

Horror na pogrzebie. Pomylono zwłoki

Do traumatycznego zdarzenia doszło na Podhalu. Podczas przygotowań do pogrzebu pomylono zwłoki kobiety i mężczyzny. Co więcej, jak gdyby nigdy nic, w kobiecy strój ubrano zmarłego tego samego dnia 72-latka. Prawda wyszła na jaw dopiero w dniu pochówku 68-letniej Krystyny.

Horror na pogrzebie. W trumnie leżał sąsiad w stroju zmarłej matki
Horror na pogrzebie. W trumnie leżał sąsiad w stroju zmarłej matki
Piotr Hukalo

31.03.2022 20:54

Wcześniej żałobnicy przez dwa dni modlili się przy zamkniętej trumnie. Gdy ostatniego dnia rodzina chciała po raz ostatni zobaczyć swoją bliską, zdecydowano się podnieść wieko, co wprawiło uczestników ceremonii w szok.

W trumnie, zamiast Krystyny Kuros, znajdował się mężczyzna ubrany w strój, który w zakładzie pogrzebowym zostawiono dla zmarłej 68-latki.

- Modliliśmy się przy mamie, to znaczy - myśleliśmy, że przy mamie. Tymczasem mama cały czas leżała w prosektorium w Nowym Targu, a my modliliśmy się przy zwłokach kogoś innego. Otwarcie tej trumny to był szok -  opowiada portalowi podhale24.pl Maria Żółtek, córka zmarłej.

Zobacz też: tak Rosjanie obchodzą sankcje. Otwarte restauracje McDonald’s przyciągają tłumy

- Potem okazało się, że leżał w niej nasz sąsiad, który zmarł w szpitalu tego samego dnia, co mama, że pomylono zwłoki. Jak można pomylić kobietę z mężczyzną? Nie miał nogi, miał tatuaż na ręce. Moja mama z tatuażem na ręce? Gdybyśmy nie otworzyli tej trumny, on zostałby pochowany jako Krystyna Kuros. W rajstopach, w spódnicy – opowiada kobieta.

Zaraz po odkryciu tragicznej pomyłki pracownicy zakładu pogrzebowego odwieźli ciało do prosektorium w Nowym Targu, a następnie przywieźli właściwe zwłoki. Wcześniej przebierając je we właściwy strój. Przez całe zamieszanie pogrzeb trzeba było przełożyć na kolejny dzień.

Winne prosektorium?

Właściciel domu pogrzebowego przekonuje, że w tej sprawie nie zawinili jego pracownicy. - My, jako zakład pogrzebowy, jeździmy do prosektorium do Nowego Targu. Przez jego pracownika ciało jest ubierane i wydawane. Ja zawiozłem tylko ubranie, a usługa ubierania i wydawania zwłok wykonywana jest w prosektorium. To tam doszło do pomyłki - przekonuje Grzegorz Sojka.

Zbigniew Hajnos, odpowiadający za pracę prosektorium odpiera zarzuty. Podkreśla, że kluczowy był tutaj dzień, w którym wydano ciało.

- W sobotę mamy dzień gospodarczy, dlatego zakład pogrzebowy sam przygotowuje ciało. A że ten pan miał dwa ciała z tej samej miejscowości, to najwidoczniej je pomylił. On robił wszystko sam, podpisał w książce identyfikację zwłok i odbiór. Mnie zawołał tylko po to, by pomóc mu do auta włożyć zamkniętą trumnę. W niedzielę zatelefonował do mnie przerażony pomyłką, przyjechał szybko, jak nigdy. Wyciągnęliśmy ciało z trumny, przebrałem. I na tym się skończyło. To był ewidentny błąd zakładu pogrzebowego – odpowiada.

Hajnos dodaje też, że postura obu zmarłych była podobna, choć były to osoby różnych płci.

Mężczyzna, 72-letni Józef Dydziak, został pochowany dzień po pochówku 68-latki. Pani Agnieszka, córka zmarłego, o pomyłce dowiedziała się dopiero od lokalnych dziennikarzy. Nie miała pojęcia, że jej ojciec o mało nie został pochowany jako kobieta.

Obie rodziny już rozmawiały ze sobą o zaistniałej sytuacji. Zamierzają podjąć kroki prawne wobec winnych pomyłki.

Źródło: podhale24.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)