PolskaHorror na pogrzebie. Pomylono zwłoki

Horror na pogrzebie. Pomylono zwłoki

Do traumatycznego zdarzenia doszło na Podhalu. Podczas przygotowań do pogrzebu pomylono zwłoki kobiety i mężczyzny. Co więcej, jak gdyby nigdy nic, w kobiecy strój ubrano zmarłego tego samego dnia 72-latka. Prawda wyszła na jaw dopiero w dniu pochówku 68-letniej Krystyny.

Horror na pogrzebie. W trumnie leżał sąsiad w stroju zmarłej matki
Horror na pogrzebie. W trumnie leżał sąsiad w stroju zmarłej matki
Piotr Hukalo

Wcześniej żałobnicy przez dwa dni modlili się przy zamkniętej trumnie. Gdy ostatniego dnia rodzina chciała po raz ostatni zobaczyć swoją bliską, zdecydowano się podnieść wieko, co wprawiło uczestników ceremonii w szok.

W trumnie, zamiast Krystyny Kuros, znajdował się mężczyzna ubrany w strój, który w zakładzie pogrzebowym zostawiono dla zmarłej 68-latki.

- Modliliśmy się przy mamie, to znaczy - myśleliśmy, że przy mamie. Tymczasem mama cały czas leżała w prosektorium w Nowym Targu, a my modliliśmy się przy zwłokach kogoś innego. Otwarcie tej trumny to był szok -  opowiada portalowi podhale24.pl Maria Żółtek, córka zmarłej.

Zobacz też: tak Rosjanie obchodzą sankcje. Otwarte restauracje McDonald’s przyciągają tłumy

- Potem okazało się, że leżał w niej nasz sąsiad, który zmarł w szpitalu tego samego dnia, co mama, że pomylono zwłoki. Jak można pomylić kobietę z mężczyzną? Nie miał nogi, miał tatuaż na ręce. Moja mama z tatuażem na ręce? Gdybyśmy nie otworzyli tej trumny, on zostałby pochowany jako Krystyna Kuros. W rajstopach, w spódnicy – opowiada kobieta.

Zaraz po odkryciu tragicznej pomyłki pracownicy zakładu pogrzebowego odwieźli ciało do prosektorium w Nowym Targu, a następnie przywieźli właściwe zwłoki. Wcześniej przebierając je we właściwy strój. Przez całe zamieszanie pogrzeb trzeba było przełożyć na kolejny dzień.

Winne prosektorium?

Właściciel domu pogrzebowego przekonuje, że w tej sprawie nie zawinili jego pracownicy. - My, jako zakład pogrzebowy, jeździmy do prosektorium do Nowego Targu. Przez jego pracownika ciało jest ubierane i wydawane. Ja zawiozłem tylko ubranie, a usługa ubierania i wydawania zwłok wykonywana jest w prosektorium. To tam doszło do pomyłki - przekonuje Grzegorz Sojka.

Zbigniew Hajnos, odpowiadający za pracę prosektorium odpiera zarzuty. Podkreśla, że kluczowy był tutaj dzień, w którym wydano ciało.

- W sobotę mamy dzień gospodarczy, dlatego zakład pogrzebowy sam przygotowuje ciało. A że ten pan miał dwa ciała z tej samej miejscowości, to najwidoczniej je pomylił. On robił wszystko sam, podpisał w książce identyfikację zwłok i odbiór. Mnie zawołał tylko po to, by pomóc mu do auta włożyć zamkniętą trumnę. W niedzielę zatelefonował do mnie przerażony pomyłką, przyjechał szybko, jak nigdy. Wyciągnęliśmy ciało z trumny, przebrałem. I na tym się skończyło. To był ewidentny błąd zakładu pogrzebowego – odpowiada.

Hajnos dodaje też, że postura obu zmarłych była podobna, choć były to osoby różnych płci.

Mężczyzna, 72-letni Józef Dydziak, został pochowany dzień po pochówku 68-latki. Pani Agnieszka, córka zmarłego, o pomyłce dowiedziała się dopiero od lokalnych dziennikarzy. Nie miała pojęcia, że jej ojciec o mało nie został pochowany jako kobieta.

Obie rodziny już rozmawiały ze sobą o zaistniałej sytuacji. Zamierzają podjąć kroki prawne wobec winnych pomyłki.

Źródło: podhale24.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)