Hołownia przyznał się do porażki. "Nie dowieźliśmy"
- Nie dowieźliśmy wielu rzeczy na tym pierwszym okrążeniu - mówił w piątek Szymon Hołownia, odnosząc się do spełniania obietnic wyborczych. Wśród nich wymienił między innymi ochronę zdrowia. Przekazał też, że gdyby został prezydentem, "na pewno nie byłby 'długopisem', który podpisuje wszystko".
Szymon Hołownia, który w piątek na antenie Polsat News, został zapytany m.in. o ogłoszoną w środę decyzję, że będzie kandydował w wyborach prezydenckich w 2025 roku i "chce być kandydatem niezależnym i niezależnym prezydentem".
- Oczywiście też o to chodziło, żeby sprowokować graczy na bardzo spolaryzowanej scenie i powiedzieć jasno coś, co powinno być powiedziane - rząd w Polsce zawsze będzie partyjny, natomiast prezydent powinien być prezydentem, który nie będzie miał nad sobą ani prezesa, ani premiera - zaczął Hołownia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto wygra prawybory w KO? "To wydaje się oczywiste"
"Nie będę musiał słuchać niczyich poleceń"
Jak dodał marszałek Sejmu, "kandydat Donalda Tuska, kimkolwiek będzie, będzie musiał słuchać poleceń Donalda Tuska, kandydat Jarosława Kaczyńskiego - będzie musiał słuchać jego poleceń".
- Ja nie będę musiał słuchać niczyich poleceń, tylko i wyłącznie odwoływać się do ludzi - powiedział, dodając: - Ja nie jestem niezależny w tym sensie, że nie mam partii politycznej, ale nie mam nikogo nad sobą, poza wyborcami i oczywiście z partii politycznej, jeśli wyborcy by tak zdecydowali, zrezygnuję.
Nawiązując do kandydatów z Koalicji Obywatelskiej, przekazał: - Bardzo szanuję Rafała (Trzaskowskiego - red.), uważam, że jest naprawdę bardzo uczciwym i interesującym człowiekiem, dobrym politykiem. Radosław Sikorski - klasa sama w sobie. Natomiast którykolwiek z nich będzie kandydatem Donalda Tuska, to doprowadzi do tego, jeżeli wygra, że będzie prosta narracja: Platforma w Polsce przejęła wszystko. Mam obawy, że to oznacza, że PiS wraca do władzy w wyborach parlamentarnych w 2027 roku.
Hołownia zapytany o to, czy gdyby wygrał wybory prezydenckie, to zawetowałby jakąkolwiek ustawę koalicji rządzącej, przekazał: - Oczywiście, jeżeli byłaby zła, to bym ją zawetował.
- Na pewno nie byłbym "długopisem", który podpisuje wszystko, co leci z rządu, ale z drugiej strony nie będę wetował na złość, niezależnie od tego, kto rządy w Polsce będzie spełniał - podkreślił.
Na pytanie o "rzeczy, które nie zostały zrealizowane", przyznał, że rząd "nie dowiózł wielu rzeczy na pierwszym okrążeniu". - Na przykład ochrony zdrowia nie dowieźliśmy. Nie dowieźliśmy tak szybkich zmian w zakresie edukacji, o których mówiliśmy, składki zdrowotnej nie dowieźliśmy, a powinniśmy ją dowieźć - podał marszałek Sejmu.
Czytaj też: