Tymczasem Wojciech Maksymowicz dołącza do ekipy Szymona Hołowni i mówi wprost, że
wie, że od jednego do 20 posłów zamierza odejść z obozu Zjednoczonej Prawicy czy też z Prawa
i Sprawiedliwości. Pan wierzy w taki exodus posłów Prawa i Sprawiedliwości?
Wie pani, może nie 20, ale nie wykluczam, że kilku odejdzie i wtedy okaże się, że rząd Mateusza Morawieckiego jest
rządem mniejszościowym, co już mu się zdarza w niektórych głosowaniach, że po prostu większość rządząca
przestaje być większością. I myślę, że taki stan nastąpi i to w perspektywie nawet kilku
miesięcy. Właśnie po odejściu tych raczej nie 20, ale kilku posłów, że jedne głosowania większość
rządowa będzie wygrywała, inne będzie przegrywała. Nieustannie prezes Kaczyński będzie negocjował z poszczególnymi posłami
a to z Kukizem, a to z Lewicą, a to z kimś innym, żeby jakieś głosowanie przeprowadzić. I jest pytanie, czy to przetrwa
2 lata. Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. Natomiast oczywiście alternatywą są przedterminowe wybory. Myślę, że prezes Kaczyński też
na to nie zna odpowiedzi, tylko czeka na wyniki sondażów jesienią. Otóż prezes zakłada, że jeżeli sondaże
się wyraźnie poprawią, sondaże dla PiS-u jesienią za sprawą Polskiego Ładu i ewentualnie jakiś innych działań, to
na wiosnę przyszłego roku prezes nam urządzi przedterminowe wybory, nawet jeżeli teraz mówi, że nie bierze tego pod uwagę. No trudno,
żeby w wywiadach prasowych zdradzał swoje plany polityczne, mówiąc konkurencji, co zamierza zrobić. Natomiast myślę, że to poważnie
rozważa, bo widać wyraźnie, że tak zwana Zjednoczona Prawica, mimo tej deklaracji podpisanej nie tak dawno z
okazji ogłoszenia Polskiego Ładu, nie działa już jako sprawna koalicja, tylko jako takie stadium koalicji końcowe,
zwane koalicją transakcyjną, gdzie każde głosowanie, każdą sprawę się z mozołem negocjuje i czasem się dochodzi do porozumienia,
czasem nie. To raczej 2 lat, coś takiego, raczej jest mało prawdopodobne, żeby przetrwało.
Panie profesorze, czy Wojciech Maksymowicz, profesor Wojciech Maksymowicz może być takim emisariuszem, jeżeli chodzi
o Szymona Hołownię? Innymi słowy, czy będzie mógł sondować możliwy sojusz Jarosława Gowina na przykład z Hołownią
za plecami Jarosława Kaczyńskiego?
Wie pani, ja myślę, że Jarosław Gowin szuka jakiegoś alternatywnego
wyjścia. Najbardziej oczywiste jednak wydaje się w koalicji
polskiej i Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, że to będzie pierwszy podmiot, z którym Gowin
się będzie próbował w przyszłości dogadać, jak już przyjdzie czas formułowania nowych list wyborczych przed następnymi wyborami.
Natomiast oczywiście drugim wyborem może być Hołownia. Na czym polega różnica - dla Hołowni, który ma w sondażach
około 20%, Gowin jest niespecjalnie atrakcyjny. Natomiast dla Kosiniaka-Kamysza, który
walczył będzie znowu o przekroczenie 5-procentowego progu wyborczego, Gowin, który ma poparcie w sondażach, jego
partia na poziomie między 1 a 2%, to może być ten decydujący procent, żeby razem z PSL-em przekroczyć
próg, tak jak to się udało w 2019 roku, kiedy Kosiniak-Kamysz się dogadał z
Kukizem. Więc to może być podobna powtórka, że dwaj słabi gracze zjednoczą siły, żeby przekroczyć próg.
W przypadku Hołowni, Hołownia gra o znacznie wyższą stawkę, więc Gowin raczej nie będzie szukał, wydaje mi się, jako pierwszego
wyboru miejsca u Hołowni i Hołownia nie będzie specjalnie zabiegał o Gowina, bo o ile szeregowi posłowie PiS-u
tacy jak profesor Maksymowicz są w pewnym zakresie dla niego cennym nabytkiem, bo pokazują, że on zabiera nie tylko Platformie,
nie tylko Lewicy, ale też do swojego ruchu ściąga ludzi ze strony PiS-u, to już postać tak znacząca
i jednak mająca wysokie stanowiska państwowe jak Gowin mógłby być dla ruchu Hołowni obciążeniem.
Dlatego że Hołownia buduje swoją jednak tożsamość na nowości, na tym, że przede wszystkim tam mają
być ludzie, którzy dotąd nie byli, prawda, uwikłani w politykę, zwłaszcza w tą wielką, więc branie tam Gowina nie do
końca byłoby zgodne z tym przesłaniem, które Hołownia stara się sprzedać wyborcom.