PolskaHołdys: mam gdzieś internetowy lincz

Hołdys: mam gdzieś internetowy lincz

- Jestem medialnym zadymiarzem. Nie bawię się w dyplomację. Nie należę do show-biznesu, więc nie martwię się, że mnie nie zatrudnią po jakiejś kontrowersyjnej wypowiedzi – mówi w rozmowie z „Wprost” Zbigniew Hołdys, tłumacząc, dlaczego jako jeden z niewielu artystów otwarcie broni ACTA. Daje do zrozumienia, że ma gdzieś internetowy lincz.

Hołdys: mam gdzieś internetowy lincz
Źródło zdjęć: © AKPA | Gałązka

Już w rozmowie z reporterką Wirtualnej Polski Pauliną Piekarską Hołdys otwarcie mówił o swoim poparciu dla ACTA. – Jeżeli chroni się złodziei i atakuje prawo, które ma ich wytropić, to to jest hipokryzja! – mówił znany muzyk i kompozytor. Pytany przez „Wprost” dlaczego tak otwarcie broni ACTA, skoro nawet jego koledzy artyści są przeciw, odpowiada, że opinie wielu muzyków wydają mu się abstrakcyjne.

- Wyliczono, że ten biznes daje oszustom 500 miliardów dolarów rocznie na lewo, bez jakiegokolwiek podatku. Opinia publiczna nie została w tej sprawie właściwie poinformowana. Nie było żadnej dyskusji, a powinna być pół roku temu,. I za to rządowi należy się potężny klaps – mówi muzyk.

Hołdys odniósł się też do internetowego linczu: – Syn mi mówi: popatrz, ty to masz przez kilka dni, więc sobie teraz wyobraź, co Michael Jackson miał przez 20 lat, dzień w dzień.

Pytany o to, dlaczego określił kiedyś na portalu społecznościowym Jarosława Kaczyńskiego słowem na „ch”, mówi, że w jego języku, chłopaka wychowanego na warszawskiej Woli, ktoś, kto celowo szkodzi swoim, to po prostu ch… - Nic na to nie poradzę. W innym slangu to będzie świnia. A w jeszcze innym zdrajca – mówi Hołdys.

Przyznaje też, że nie czuje się gorszy od polityków, a premierowi i ministrom trzy godziny mówił o problemach polskiej kultury. A oni… przecierali oczy ze zdumienia.

Źródło artykułu:Wprost
zbigniew hołdysatakrząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1522)