Hiszpania: MSZ wyklucza akty przemocy
Nie potwierdzono rzekomych aktów przemocy wobec polskich kobiet pracujących w Hiszpanii przy zbiorze truskawek - poinformowało w poniedziałek Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
15.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Bogusław Majewski z MSZ podkreślił, że przeprowadzone przez polskiego konsula w Madrycie postępowanie wyjaśniające nie potwierdziło rzekomych aktów przemocy. Dodał, że tym niemniej na wniosek konsula Gwardia Cywilna (hiszpańska formacja policyjna) zwiększyła w hiszpańskiej prowincji Huelva liczbę patroli.
Wszystkim kobietom zgłaszającym chęć powrotu do Polski przed zakończeniem kontraktu została udzielona niezbędna pomoc konsularna - zapewnił Majewski.
Podkreślił też, że Departament Konsularny i Polonii MSZ jest w kontakcie z resortem Pracy i Polityki Społecznej i przekazuje na bieżąco wszelkie uwagi odnoszące się do warunków zatrudnienia obywateli polskich w Hiszpanii.
Poinformował również o tym, że 8 kwietnia kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Madrycie Zbigniew Adamczyk sprawdził na miejscu sytuację obywatelek polskich zatrudnionych przy zbiorze truskawek w hiszpańskiej prowincji Huelva.
Z kontroli tej wynika, że wśród 182 plantacji istotnie zdarzały się przypadki zakwaterowania pracownic w warunkach - mówiąc oględnie - poniżej standardu (zagrzybione budynki, brak ogrzewania i dostępu do bieżącej wody). Majewski zaznaczył, że wspomniane przypadki były przedmiotem interwencji polskiego konsula wobec hiszpańskiego stowarzyszenia ASAJA, które prowadziło nabór do pracy na plantacjach truskawek.
Z hiszpańskich danych oficjalnych wynika, że na mocy porozumienia międzyrządowego do Huelva przybyło ponad 5 tys. Polek i blisko tysiąc Rumunek.
Hiszpańskie media informowały w połowie marca o kilku próbach gwałtu na Polkach, atakach zamaskowanych mężczyzn oraz zastraszaniu kobiet w ich tymczasowych miejscach zamieszkania. W Huelvie wzrosła liczba włamań i napadów rabunkowych.
Pracujące w Hiszpanii kobiety z Polski skarżą się m.in. na złe warunki bytowe oraz nieuczciwość i nierzetelność niektórych pracodawców. Zabierali oni np. kobietom paszporty, nie płacili wynagrodzenia na czas, potrącali pieniądze na dodatkowe ubezpieczenia i dawali do podpisania umowy w języku hiszpańskim.
Kobiety skarżyły się również, że nie mają dostępu do wody pitnej. Do picia i do mycia dostają tylko wodę, w której wcześniej płukane były truskawki. Twierdzą ponadto, że ambasada polska w Madrycie odmówiła im udzielenia pomocy.
Ambasador Hiszpanii w Polsce Antonio Garcia Ferrer informował przed paroma tygodniami, że na około 5 tys. polskich pracowników z województw dolnośląskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego, pracujących tymczasowo w Hiszpanii, zdecydowana większość nie zgłaszała żadnych problemów.
Miesięczne wynagrodzenie za pracę sezonową, oferowane przez pracodawców, to około 2,5 tys. zł, czyli takie, jakie otrzymują pracownicy sezonowi w Hiszpanii niezależnie od kraju pochodzenia. Pracodawcy opłacają zakwalifikowanym kobietom koszty podróży w jedną stronę. Koszty utrzymania na miejscu i powrotu muszą już pokryć pracownicy.(an)