ŚwiatHiszpan i Meksykanin: Polska to nie "skaranie boskie"

Hiszpan i Meksykanin: Polska to nie "skaranie boskie"

- Pamiętam, jak przyjechałem do Warszawy w 1991 r. To była polska złota jesień i byłem zachwycony kolorami liści na Starym Mieście. Ale uderzyła mnie też szarość, wiele odmian szarości, bo jeszcze nie było reklam. Pierwszego dnia napisałem o tym wiersz. I zostałem – mówi Gerardo Beltran. – Ja w Polsce jestem 25 lat. Dobrze nam tu. Sami wybraliśmy Polskę – mówi Abel Murcia, dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie. Meksykanin z Krakowa i Hiszpan z Warszawy, tłumacze, poeci, opowiadają o swoich początkach w Polsce i przygodzie z polską poezją.

Hiszpan i Meksykanin: Polska to nie "skaranie boskie"

30.06.2009 | aktual.: 30.06.2009 17:03

WP: Adam Przegaliński: 4 czerwca obchodziliśmy w Polsce 20. rocznicę upadku komunizmu. Pomyślałem, że warto zapytać o “wtedy i teraz” obcokrajowców związanych z Polską. Od wielu mieszkacie w Polsce, tłumaczycie polskich poetów m.in. w Hiszpanii, Meksyku. Jak świętowaliście 4 czerwca?

Abel Murcia, Gerardo Beltran: 20. rocznicę upadku komunizmu w Polsce obchodziliśmy w Krakowie wśród kolegów z naszej branży - z 213 innymi tłumaczami z 56 krajów podczas II Kongresu Tłumaczy Literatury Polskiej, zorganizowanego przez Instytut Książki. Niektórzy z uczestników kongresu – również poeci i prozaicy – dobrze pamiętają 89 rok i początek “nowej ery”.

WP: Abel, przyjechałeś do Polski ćwierć wieku temu. Jakie były twoje pierwsze wrażenia? Dlaczego tu zostałeś?

Abel Murcia: Przyjechałem do Polski pod koniec września 1984 r. 25 lat... nie mogę w to uwierzyć. Ale tak to jest w życiu, mija dzień po dniu i nagle okazuje się, że minęła “kopa lat”. Najpierw byłem w Łodzi, na wydziale romanistyki na uniwersytecie. Uczyłem języka hiszpańskiego. Co ciekawe, moi studenci byli w moim wieku albo nawet o rok starsi. To była dość zaskakująca sytuacja, ale jednocześnie sprzyjała bliskości, która byłaby pewnie niemożliwa, gdyby dzieliło nas wiele lat. Pamiętam z tamtych czasów sytuacje, które teraz wydają się nieco absurdalne. Pewnego dnia zadzwoniono do nas ze “filmówki” łódzkiej. Organizowali tam dla studentów pokaz zamknięty filmów Luca Godarda i trzeba było przetłumaczyć filmy z francuskiego na polski. Tłumaczyliśmy “Je vous salue Marie” i inne filmy na “wyłączny” użytek szkoły, wiedząc, że te filmy prawdopodobnie nigdy nie trafią do kin komercyjnych. Czuliśmy się trochę jakbyśmy robili coś wywrotowego. Mój francuski był całkiem niezły, ale polski był wtedy mieszanką
rosyjskiego, bułgarskiego i polskiego – coś, co trudno było przetłumaczyć. Wytłumaczyłem studentom romanistyki kolokwializmy w filmie Godarda. Mieli świetną znajomość gramatyki i literatury francuskiej, ale ponieważ nie mieli możliwości poznania Francji, ich znajomość języka ulicy była bardzo powierzchowna.

WP: Hiszpanie mieli jakieś pojęcie o tym, co się dzieje w Polsce?

- W Hiszpanii podczas dyktatury praktycznie wszystko, co pochodziło z Europy Wschodniej było zakazane. Dostęp do kultury z tego rejonu był bardzo ograniczony, ale – jak to mówią – dla chcącego nic trudnego. Były środowiska, które wiedziały, co tu w trawie piszczy. Przeczytałem opowiadania ze “Słonia” Mrożka, “Cmentarze” Hłaski i znałem trochę polskich filmów. W kinie studyjnym, tamtejszym DKF-ie, krótko przed wyjazdem do Polski, widziałem “Człowieka z marmuru” i “Człowieka z żelaza”.

Pewnego dnia, na początku mojego pobytu w Warszawie, mój znajomy zapytał mnie, czy nie miałbym ochoty zobaczyć filmu słynnego polskiego reżysera. Wylądowaliśmy na Placu Grzybowskim, w kościele, na pokazie wspomnianego “Człowieka z marmuru”. To było ciekawe doświadczenie: poczuć, czym jest podziemie w Polsce i Hiszpanii, robić to samo, z dreszczykiem emocji, w dwóch zupełnie różnych miejscach świata.

Z Łodzi przeniosłem się do Warszawy na wydział iberystyki UW. Przeżyłem w stolicy ponad 15 lat. Podobnie jak w Łodzi czułem się jakbym był w miejscu, w którym byłem od zawsze. W Warszawie byłem świadkiem upadku komunizmu, dużo pracowałem jako tłumacz, towarzysząc dziennikarzom hiszpańskim przebywającym w Warszawie. Potem zaczęła się praca w Instytucie Cervantesa, najpierw w Warszawie, teraz w Krakowie. I pomyśleć, że przyjechałem tu tylko na rok. Zawsze się tu czułem jak u siebie w domu, może dlatego nie rozumiałem zdziwienia ludzi pytających: czemu nie jesteś w Hiszpanii, przecież tam taki dobry klimat. Zaskoczonym odpowiadam: jestem w kraju, który lubię, ludzie są tu sympatyczni, mam tu przyjaciół, rodzinę, robię rzeczy, które lubię. Co jeszcze można prosić od życia?

Gerardo Beltran: Ja dotarłem do Warszawy trochę później niż Abel, w październiku 1991 r., podczas polskiej złotej jesieni. Przyjechałem tu na stypendium doktoranckie, żeby napisać doktorat o tłumaczeniach poezji polskiej na język hiszpański, a przede wszystkim, żeby nauczyć się polskiego i tłumaczyć samemu, czym właśnie się zajmuję. Pamiętam, że zafascynowały mnie wtedy kolory jesiennych liści na tle szarych murów. Moją uwagę zwróciły też niezliczone rodzaje szarości, które można było zobaczyć na ulicach, bo wtedy nie było jeszcze tylu reklam. Pierwsze, co zrobiłem, to poszedłem zobaczyć Wisłę. Znajomi, którzy wynajmowali mi pokój, nie rozumieli, czemu tak bardzo interesowała mnie ta rzeka. Kiedy dotarliśmy na brzeg, zrozumiałem, czemu oni mnie nie rozumieli – Wisła była taka cicha, jakby nie istniała. Spacerowaliśmy ulicą Narbutta, z Mokotowa na Stare Miasto. Po drodze w myślach napisałem mój pierwszy warszawski wiersz.

Krótki pejzaż z cieniami

W mieście, co jeszcze nie ma imienia,
włóczy się cień, imię cienia
wśród imion i cieni się szwenda.

Stare jak zblakła legenda
miasto z kamienia,
z dzikiego wina,
co, gdy się wspina,
w kamień się zmienia.

Miasto ze światła
bez krztyny światła.
Liścia złocistość
mgliście niełatwa.
Tu krzyż na krzyżu
z krzyżem się gmatwa.

W tym mrocznym mieście,
w kamiennej baśni
szukam wciąż cienia
tego imienia,
co mnie objaśni.

(tłum. z hiszpańskiego Leszek Engelking)

WP: Byłeś kiedyś na Stadionie X-lecia - "Jarmarku Europy"? Ja w sumie cieszę się, że przestał istnieć, choć z pewnością miał swój "piracki", międzynarodowy klimat. Ostatnio, co ciekawe, ukazała się powieść Nigeryjczyka Ify Nwamana o tym największym bazarze Europy. Ma znamienny tytuł "Stadion. Diabelskie Igrzyska"

- Parę dni po przyjeździe do Warszawy znajomi zabrali mnie na Stadion, ale w ogóle mi się nie spodobał i nigdy tam nie wróciłem. “Mrożąca krew w żyłach” historia przydarzyła mi się podczas zimy. W Domach Centrum nie mogłem znaleźć mojego rozmiaru, więc generalnie chodziłem przemarznięty. Dopiero rok później znalazłem w sklepach buty, które mi się podobały i na moją stopę. A teraz zakupy stały się koszmarem – nie wiadomo na co się zdecydować, tyle jest do wyboru.

Jako dziecko miałem kontakt z kulturą polską, najpierw z muzyką, potem z teatrem, kinem i literaturą. W Meksyku poznałem poetę i tłumacza krakowskiego Jana Zycha, który dotarł tam w 1965 r. i rok później zaczął tłumaczyć, bardziej na prywatny użytek, poetów polskich na język hiszpański. Poznałem go w połowie lat 70. dzięki polskim przyjaciołom, którzy chodzili do tego samego liceum, co ja. Czytałem wtedy, a raczej on mi czytał pierwsze wiersze Szymborskiej, Miłosza, Herberta, Różewicza, które zmieniły mnie na zawsze. W moim pierwszym własnym tomik jako motto zamieściłem wiersz Haliny Poświatowskiej. Kiedy wiele lat później postanowiłem wyjechać z Meksyku, przyjechałem do Polski właśnie z powodu wierszy Poświatowskiej. Nigdy nie żałowałem tej decyzji, to był najlepszy wybór w moim życiu.

Od początku zauważyłem, że są dwie grupy obcokrajowców w Polsce: ci, którzy są tu z własnego wyboru (ja należę do tej grupy) i ci, którzy przyjechali tu w interesach (biznesmeni, dyplomaci etc.). Ci ostatni skarżyli się na wszystko. A nam wszystko wydawało się cudowne. Nie jestem oczywiście tak naiwny, by myśleć, że w Polsce wszystko jest doskonałe, są rzeczy dobre i złe, ale tak jest wszędzie. Gdyby było coś w tym kraju, co bardzo mi się nie podoba – coś, co byłoby wbrew moim zasadom czy uderzało w moją godność – po prostu bym stąd wyjechał. Ale na razie nic takiego się nie wydarzyło. Jest mi tu bardzo dobrze.

Abel Murcia: To prawda. Są tu ludzie, którzy myślą, że życie w Polsce jest czymś w rodzaju “skarania boskiego”. My Polskę wybraliśmy, ponieważ jest nam tu dobrze.

Rozmawiał Adam Przegaliński, Wirtualna Polska

Abel Murcia(ur. w 1961 r. w Vilanova i la Geltru) – absolwent Uniwersytetu Barcelony. Profesor jęz. hiszpańskiego na kilku uniwersytetach i w Instytucie Cervantesa w Polsce. Obecnie dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie. Autor słowników dwujęzycznych. Tłumaczył wraz z Gerado Beltranem poezję Wisławy Szymborskiej, Tadeusza Różewicza. Sam tłumaczył wiersze Kapuścińskiego. Prowadzi blog poetycki. Autor tomu wierszy “Kilometr 43” (Bartleby Editores), tłumaczonego na kilka języków. Członek honorowy Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Gerardo Beltran(ur. w Meksyku, 1958) – poeta, tłumacz, profesor poezji latynoamerykańskiej oraz teorii i praktyki przekładów literackich w Instytucie Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich na Uniwersytecie Warszawskim. Wśród jego tłumaczeń znajdziemy dzieła polskich poetów takich jak: Szymborska, Miłosz, Herbert, Różewicz. Beltran tłumaczył też Johna Burnsa i Kerry’ego Shawna Keysa (z angielskiego), Johannesa Bobrowskiego (z niemieckiego), Kornelijusa Platelisa i Sigitasa Gedy (z litewskiego) i Manke Katza (z jidysz). Opublikował kilka tomów wierszy m.in. polsko-hiszpański “Krótki pejzaż z cieniami” (1996, Wyd. Małe). Jego wiersze były tłumaczone na wiele języków, otrzymał nagrody: Państwową Nagrodę Poetycką Efrain Huerta (Meksyk, 1991) i nagrodę za przekłady Związku Pisarzy Litewskich (Wilno, 2000). Jest członkiem litewskiego PEN Clubu i członkiem honorowym Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Wiersz Gerardo Beltrana w jęz. hiszpańskim: "Breve paisaje con sombras"

Por la ciudad aún sin nombres
vagan las sombras
y los nombres de la sombras.

Vieja ciudad,
ciudad de piedra,
de hiedra sobre la piedra,
dura hiedra.

Ciudad de luz
sin luz.
Hoja dorada
tirada.
Cruz
sobre cruz.

Por la ciudad,
en la penumbra,
busco la sombra
del nombre
que me alumbra.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)