Historycznego wyczynu nie będzie. Wiemy więcej o wypadku "latającego żołnierza"
Wysokie fale były przyczyną wypadku francuskiego wynalazcy na środku kanału La Manche. Frank Zapata wpadł do morza podczas próby przelotu na zbudowanym przez siebie flyboardzie.
O wynalazku Zapaty i samym 40-latku świat usłyszał po tym, jak wystąpił jako "latający żołnierz" podczas parady wojskowej w Paryżu. Francuz postanowił wykorzystać swoją popularność i ogłosił, że wyjątkowym wyczynem chce uczcić 110. rocznicę pierwszego lotu samolotem nad kanałem między Wielką Brytanią a kontynentem. Miał to być lot flyboardem z okolic Calais na angielski klif pod Dover.
Od rana w czwartek planowany start był przekładany przez pogodę. Ostatecznie o godz. 9:06 śmiałek wystartował z miejscowości Sangatte, a początek jego lotu nad wybrzeżem Francji obserwowały tłumy i relacjonowały media z całego świata.
Po kilku minutach nadeszła jednak wiadomość, że historyczny wyczyn się nie udał.
Urządzenie 40-latka nie ma bowiem tak dużego zbiornika, aby paliwo starczyło na całą 36-kilometrową trasę. To dlatego w połowie zaplanowano tankowanie na niewielkiej platformie, zamocowanej na łodzi.
To wtedy miał miejsce wypadek. - Chodziło o wysokie falowanie. Zabrakło dosłownie kilku centymetrów... - powiedział członek zespołu 40-latka w rozmowie z telewizją BFM.
Przeczytaj także: Flyboard spadł do wody. Ekspert: "to było do przewidzenia"
- Coż, to dla nas duże rozczarowanie. Stało się tak, choć manewr tankowania ćwiczyliśmy dziesiątki razy - dodał współpracownik Francuza.
Zapacie nic się nie stało. - Tuż po upadku na powierzchnię wydobyli go płetwonurkowie... To tak właśnie się dzieje, w pewnym momencie nadszedł jakiś wielki podmuch - powiedziała dziennikarzom Krystel Zapata, żona wynalazcy.
Po godz. 12 Francuz został przewieziony do Francji. Początkowo na popołudnie zapowiadano konferencję prasową 40-latka, ale nie jest pewne, że zostanie ona zwołana.
Komenatorzy spodziewają się, że wynalazca ogłosi nowy termin lotu przez La Manche. - On na pewno to zrobi. Jeszcze raz podejmie próbę, bo on nigdy się nie poddaje - stwierdziła żona Francuza.
Wątpliwości administracji morskiej
Warto zaznaczyć, że początkowo Zapata planował dwa tankowania na trasie 20-minutowego przelotu.
Na ustawienie dwóch łodzi z platformami nie zgodziła się jednak francuska prefektura morska dla kanału La Manche i Morza Północnego.
Przeczytaj także: Stworzył latającą deskorolkę. Teraz ma pomysł na latający samochód
Urzędnicy wydali "nieprzychylną opinię" ws. lotu 40-latka, wskazując na duży ruch statków w Cieśninie Kaletańskiej. - To utrudnia sprawę - komentował już wtedy Zapata.
36-kilometrowy odcinek Flyboard Air miał pokonać ze średnią prędkością 140 km/h.
Zapata leciał nie wyżej niż 15-20 m nad powierzchnią wody. Miał wylądować na plaży lub na klifie w rejonie St. Margarets Bay (okolice Dover).
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl