Henryk Wujec nie żyje. Zofia Romaszewska: "To straszna wiadomość"
- Straszna wiadomość, to był niezwykle ciepły człowiek. Mimo, że ostatnio byliśmy po przeciwnych stronach sporu politycznego, zawsze potrafiliśmy ze sobą normalnie porozmawiać - wspomina Henryka Wujca doradczyni prezydenta Polski Zofia Romaszewska.
15.08.2020 | aktual.: 15.08.2020 10:18
- W ostatnich latach mało ze sobą rozmawialiśmy i mało spotykaliśmy, ale dużo o nim ostatnio myślałam. To dla mnie to duży cios. W ostatni czwartek była msza za jego zdrowie, ale niestety nie mogłam pójść. Myślami byłam z nim - wspomina Zofia Romaszewska.
- Straszna szkoda, To był wyjątkowy fajny, ciepły człowiek. Co uważał, to uważał. Ja uważałam inaczej niż on, ale sumarycznie potrafiliśmy ze sobą porozmawiać. Cała moja młodość łączy się z Heniem. Studiowałam z jego żoną na jednym roku. Byliśmy wszyscy na fizyce na Uniwersytecie Warszawskim. Mój śp.pamięci mąż Zbyszek Romaszewski również znał się dobrze z Heniem. Dla mnie umiera moja młodość, odchodzi mój "kawał świata", który przeżyłam - opowiada Romaszewska.
To Wujec namówił Romaszewskich, by wstąpili do Komitetu Obrony Robotników. Tak wspominał 1976 rok w wywiadzie z portalem natemat.pl:
"Myśmy się przyjaźnili z Romaszewskimi. Znaliśmy się z fizyki. W 1976 roku rozpoczęła się akcja pomocy robotnikom z Ursusa. Opowiadałem Zbyszkowi, na czym to polega i zachęcałem, by dołączyli. Oni mieli dość duże doświadczenie społeczne. Nie od razu się zgodzili, ale po miesiącu Zbyszek się zdecydował. Poleciłem mu, by zgłosił się do Piotra Naimskiego i powiedziałem, że z akcją pomocy w Ursusie dajemy sobie radę, natomiast potrzeba pomocy w Radomiu. Potem Zbyszek i Zosia odegrali zasadniczą rolę w akcji pomocy robotnikom w Radomiu" - mówił Wujec.
- To był człowiek ugodowy i nadzwyczajny. Oczywiście, jakieś nieporozumienia były, ale zawsze był człowiekiem pełnym poświęcenia i bardzo życzliwym. Pozostanie w mojej pamięci, jako Henio biegający z torbami po całej Warszawie i pomagający ludziom - dodaje Romaszewska.
- To była wspaniała postać. Zawsze się martwiłam, że jesteśmy ostatnio po dwóch stronach barykady. Ale nigdy nie było tak, że nie mogliśmy sobie podać ręki. Zawsze ją sobie podawaliśmy - wspomina doradczyni prezydenta.
Jak dodaje, ostatni raz z Henrykiem Wujcem widziała się w tym roku na mszy świętej upamiętniającej męża - Zbigniewa Romaszewskiego.
Henryk Wujec od miesięcy walczył z ciężką chorobą.W ostatnim czasie jego stan bardzo się pogorszył. – W czerwcu jeszcze nie było tak źle. Bardzo chciał wziąć udział w wyborach i nawet zdrowie pozwoliło mu na to, by poszedł oddać głos w pierwszej turze wyborów prezydenckich – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską przyjaciel Wujca. W czwartek jego bliscy zorganizowali mszę w jego intencji. W sobotę o jego śmierci poinformowała Janina Ochojska.
Henryk Wujec był legendą opozycji PRL. Brał udział w obradach Okrągłego Stołu. W rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W 2012 r. został powołany do Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, a rok później do Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau. Przez pięć lat był doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego.