Hazardowa zagrywka rządu; kto zgarnie dużą kasę?
Ponad miesiąc od ujawnienia afery hazardowej, sejm kończy prace w zakresie uchwalenia rządowego projektu ustawy o grach hazardowych oraz poselskiego projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Afera hazardowa wstrząsnęła rządem, a może powinna całkowicie go wywrócić? - zastanawia się Ireneusz Kwiatkowski, Internauta wp.pl.
W aferze zamieszani byli ministrowie i wicepremier rządu Donalda Tuska oraz szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Czołowe postacie Platformy dość szybko zostały wykluczone z rządu oraz z klubu parlamentarnego PO. Donald Tusk wziął sprawy w swoje ręce.
Kolejne obietnice
Zamiast ustąpić z urzędu, premier zapowiedział szybkie rozwiązanie problemów związanych z hazardem w Polsce. Miałyby temu służyć nowe propozycje ustawowe rządu. Gdyby zostały szybko uchwalone przez parlament na jednym posiedzeniu sejmu, mogłyby uchronić Polaków przed złem jakie niesie hazard. W realizacji tego celu maja pomóc premierowi ogłoszone przez niego fundamentalne zasady. A wśród nich: zwiększenie opłat, delegalizacja twardego hazardu, głównie automatów do gry i salonów gry, niedopuszczenie wideoloterii na polski rynek oraz. ograniczenie możliwości rozwoju kasyn.
Szefowie klubów i kół poselskich przychylnie przyjęli większość rozwiązań dla rządowych projektów ustaw zaproponowanych przez Donalda Tuska na spotkaniu 6 listopada. Równocześnie premier wyznaczył termin przedłożenia prezydentowi ustaw hazardowych na 30 listopada. Jak widać, premier działa szybko i z dużą determinacją podejmuje walkę ze złowrogim dla obywateli, rozszerzającym się nałogiem gier hazardowych. Ma on przepustkę do uruchomienia rządowo - parlamentarnej machiny rozpoczynającej ustawową prohibicję hazardu w Polsce. Bo przecież, kto ośmieli się zakwestionować fundamentalne zasady, które zaproponował premier Tusk?
Gry hazardowe szkodzą zasadom dobrego wychowania dzieci i młodzieży. Zagrażają bytowi polskich rodzin. Opozycji parlamentarnej nie pozostało więc nic innego, jak zakasać rękawy i zabrać się za błyskawiczne uchwalanie ustaw hazardowych. Najlepiej z treścią i po myśli Donalda Tuska , bez wnoszenia poprawek do rządowych projektów ustaw.
To tylko złudzenie
I znów premierowi Tuskowi udała się PR-owska zagrywka. Bo sejm pilnie pracuje nad projektami ustaw i wyciszyły się krytyczne głosy, dotyczące aktorów afery hazardowej. Można powiedzieć, że premier ogłaszając prohibicję dla gier hazardowych, stał się przykładem osoby pełnej zalet, cnót i zatroskania. Zwalcza hazard, bo troszcząc się o dobro obywateli, podjął przecież walkę z ich złymi nawykami.
Czy tak jest rzeczywiście? Czy to tylko pozory, gra na uczuciach, sentymentach oraz nawykach obywateli? Czy może chodzi o odwrócenie uwagi wyborców od złych praktyk i nielegalnych lobbystów sejmowych z Platformy Obywatelskiej, jakie ujawniono w aferze hazardowej? Czy być może jest to obrona swoich pozycji wśród elektoratu wyborczego? Próba naprawy obecnego stanu poprzez wypróbowany atak, tym razem na gry hazardowe i gry zakłady wzajemne? Z dużym stopniem prawdopodobieństwa można odpowiedzieć, że ta niebywała i nadzwyczajnie szybka ścieżka prowadząca do uchwalenia przez parlament ustaw hazardowych, jest bardzo złą i populistyczną metodą rozwiązania problemów hazardowych w Polsce.
Powtórka z przeszłości?
Znów, podobnie do uchwalanych ustaw zdrowotnych w ubiegłym roku, racje mają tylko rządzący, większość parlamentarna i treści ustaw od nich pochodzące. To oni mają monopol na ustawowe rozwiązywanie trudnych i złożonych problemów dotyczących spraw obywateli. Oni najlepiej wiedzą, co obywatele mogą robić, a czego nie. Niby jest to zgodne z zasadami demokracji. O kształcie i treści ustaw decyduje większość parlamentarna. Tylko ta większość powinna tworzyć takie prawo, aby służyło wszystkim obywatelom.
Zbiór praw nie powinien być koniunkturalny i służyć jedynie wybranym. Pragnienie dla pozostałych quasi dobra przez ograniczanie im praw doskonale widać w ustawie hazardowej. Nowe ustawowe regulacje dotyczą zarówno graczy, jak i sfery przedstawicieli pracodawców z branży hazardowej. Dlatego sądzę, że ze względu na zasięg, zakres i charakter istniejącego stanu hazardu w Polsce, nowe regulacje ustawowe, dotyczące złożonych i skomplikowanych problemów, powinny przejść normalną drogę legislacyjną, a nie szybką ścieżkę. Warte by były, gdyby tworzyła je sejmowa większość wspólnie z opozycją i przedstawicielami z branży hazardowej.
Obecny ich przebieg pozostaje wiele do życzenia, kiedy większość posłów z PO i PSL odrzuca bezzasadnie poprawki opozycji, bo przecież czas nagli. Nie pomogą również oświadczenia posłów opozycji skierowane do Platformy Obywatelskiej i PSL, że odrzucanie poprawek spowoduje ich wspólną, pełną odpowiedzialność polityczną i merytoryczną za ustawę, która może okazać się bublem prawnym. No i pewnie mają rację, że znowu parlament wyprodukuje ustawy buble. Świadczy o tym dotychczasowy dorobek szybkich, parlamentarnych ustaw. A tu na dodatek ustawy z prohibicją w tle.
Czy prohibicja wyszła komuś kiedykolwiek na dobre? Jest to pytanie retoryczne. Odpowiedź pozostawiam premierowi i parlamentarzystom. Im wszystkim, bo w końcu to oni uczestniczą w tworzeniu tych ustaw. Pozostaje jeszcze prezydent. Czy będzie miał na tyle silnej woli politycznej, żeby nie podpisać ustaw z tak szybkiej ścieżki legislacyjnej? Czy sprzeciwi się szybkiej rozgrywki z hazardem, populistycznie głoszonym zasadom premiera Tuska, dziennikarzy i parlamentarzystów? Jeżeli prezydent nie podpisze tych ustaw, to czy znajdzie się parlamentarna większość do utrzymania jego weta? Potrzeba oczywiście odwagi, żeby przeciwstawić się ustawom, tworzonym w chaosie szybkiej ścieżki legislacyjnej. Nawet jeżeli są firmowane przez premiera z misją zasad fundamentalnych.
Może być też inny scenariusz. Premier Tusk ze swoim większościowym zapleczem parlamentarnym może uchwalić ustawy, które podpisze prezydent Lech Kaczyński. Wówczas będziemy mieli nowe prohibicyjne ustawowe uregulowania, które z dużym prawdopodobieństwem trafią do Trybunału Konstytucyjnego, ze względu na spore ograniczanie obywatelskiego prawa.
Prohibicja hazardu prawdopodobnie nie spełni pożądanej przez rządzących misji spełnienia fundamentalnych zasad użytych przez premiera. Nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi w tych nagłych i szybkich działaniach rządowo - parlamentarnych. A skoro nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze. I to duże pieniądze. Ciekawe tylko, kto zagarnie całą pulę pod rządami nowych ustaw?
Ireneusz Kwiatkowski, Internauta wp.pl