Harry Potter w ręce ludu
Epilog ostatniej części sagi o detektywie czarodzieju – „Harry Potter i insygnia śmierci”
– fani skomentowali krótko – kto pozwolił Rowling czytać kiepskie fanfiki? I napisali własne zakończenie.
Ania Świt odbiera mnie z katowickiego dworca w koszulce z wizerunkiem nauczyciela eliksirów Severusa Snape’a z gołym torsem. „He lights my fire” – głosi napis z tyłu T‑shirtu. Z czasem dowiem się, że fanki Snape’a, zwane snaperkami, to jeden z wielu podtypów szerokiego grona polskich fanfikcjonistów, czyli fanów, którzy piszą własne wersje powieści, bazując na książce pierwowzorze. Fani sagi o Potterze, obok fanfikowców „Gwiezdnych wojen” i „Władcy pierścieni”, stanowią najliczniejszą grupę. W nocy z 25 na 26 stycznia czeka ich wielkie święto – polska premiera ostatniej części przygód Pottera. Premierę tomu jak zwykle przywitają na sabacie poprzebierani za swoich ulubionych bohaterów. Jak na swój pierwowzór przystało, Artur Weasley, a tak naprawdę Michał Górny, ma słabość do starych mugolskich aut. 40‑letni tłumacz ma nawet starą warszawę, która w realnym świecie zastępuje mu powieściowego forda anglię. Mieszka w Norze z Minerwą, czyli w kilkunastometrowej kawalerce na Powiślu z żoną Alicją, teatrolożką. Aż
trudno uwierzyć, że na tak małej powierzchni – i to bez użycia zaklęcia powiększającego przestrzeń – udało się im upakować setki książek, dwa komputery i dwa koty nazwane Fred i George na cześć bohaterów stworzonych przez Rowling. Michał już w podstawówce napisał pierwszy fanfik – ciąg dalszy powieści „Studnie przodków” Joanny Chmielewskiej. Serathe, maturzystka ze Śląska, jako dziecko wykreśliła z bajki o Śnieżce księcia na białym koniu, gdyż był – jak mówi – nieprawdopodobny fabularnie. Dopisała za to ciąg dalszy przygód myśliwego, który wyprowadził Śnieżkę w las.
Wykończyła drukarkę
Szuflady, do których pisali, otworzył dopiero Internet. Gdy Alicja Górna zaczynała pisać opowiadania w 2001 roku, na jednym z forów o Potterze zarejestrowanych było pięciu użytkowników. Dziś na jednym z największych serwisów www.fanfiction.net można znaleźć miliony opowiadań. Naj-większe polskie forum potterowej twórczości- www.mirriel.ota.pl/forum/ ma trzy tysiące użytkowników i dwa razy tyle opowiadań. Najpopularniejsze notują prawie ćwierć miliona wejść. Pierwszy stopień uzależnienia Ania Świt przechodziła trzy lata temu. Gdy w sobotę kupiła pierwszy tom przygód Pottera, następnego dnia jeździła po Katowicach, usiłując znaleźć czynną księgarnię. Znalazła i kupiła trzy kolejne powieści. Poszukując miejsca do publikacji pierwszego opowiadania, trafiła na forum Mirriel. Po miesiącu wykończyła pierwszą drukarkę. Kolejna, tym razem laserówka, kupiona przez wyrozumiałego męża starczyła na ponad dwa lata. Dziś Ania ma na swoim koncie kilkanaście opowiadań. Dzięki „Rozmowom barowym”, które pisała ponad 10
miesięcy, stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych autorek w sieci. – Zarywasz noce, zaniedbujesz rodzinę i pracę, żeby stworzyć coś, co przeczyta grupka podobnych ci świrów – próbuje wyjaśnić fenomen pisania fanfików Irytek, 41‑letni informatyk. Po Pottera sięgnął, by zrozumieć, o czym dyskutują jego żona – na forum znana dziś jako profesor Vector (uczy numerologii, czyli matematyki w gimnazjum) – z dorastającym synem.
Białe plamy na Pokątnej
Rowling stworzyła świat tak ciekawy, że człowiek ma ochotę w nim pomieszkać. A kiedy już się zadomowi, odkrywa, że jest to świat pełen białych plam – przekonuje profesor Vector. – Idziemy ulicą Pokątną, mijamy Nokturn i dalej nic. To niemożliwe, by w czarodziejskim Londynie były tylko dwie ulice. Jest apteka, Olivander sprzedaje różdżki, ale kto warzy kremowe piwo, tka tkaniny? Ten świat aż się prosi, by go uzupełniać – dodaje.
– Pisząc fanfiki, nie musimy wymyślać świata powieści od początku, ale możemy rozwijać postaci, które autor zaledwie nakreślił – mówi 40‑letnia Toroj, pisarka fantasy Ewa Białołęcka. Jej samej świat Pottera dał odskocznię od prawdziwego pisania. – Nie miałam pomysłu na nową powieść, a nie chciałam wypaść z rytmu – tłumaczy. U Rowling drażni ją jednowymiarowość, jest zły i głupi ślizgon, dobry i mądry gryfon. Rowling pisze, że cechą ślizgonów jest spryt, a później w powieści robi z nich durniów. W iskrzącym dowcipem cyklu Białołęckiej to ślizgoni są górą. Jednym z najpopularniejszych bohaterów fanfików jest Severus Snape, a nie – jak można by przypuszczać – Harry Potter. – Snape to dojrzały facet, nosi w sobie tajemnicę, jest podwójnym szpiegiem – wyjaśnia Białołęcka. – Do opublikowania siódmego tomu nie wiedzieliśmy, czy jest zdrajcą. Do tego jest sam, więc co druga pisarka, by rozkręcić akcję, łączy Severusa z powieściowymi kobietami. Związki dwojga bohaterów powieści to jeden z najpopularniejszych motywów
pojawiających się w fanfikach. Konfiguracje mogą być dowolne, z umiejscowieniem Pottera w związku gejowskim włącznie. Także komplikowanie tych historii może nie mieć końca, na przykład w powieści Irytka dorosły Potter stacza się w alkoholizm, po tym jak doprowadził Lunę (rzuconą dla Hermiony) do próby samobójczej.
Autorzy fanfików czerpią pełnymi garściami z wielu gatunków, trawestując zarówno „Lolitę” Nabokowa, jak i powieści wojenno‑szpiegowskie. W tych ostatnich specjalizuje się lublinianin Leszek. W jego „Edukacji Toma” młody Voldemort pobiera nauki u czarnoksiężnika Grinewalda, który z mugolem Hitlerem chce przejąć władzę nad światem. Nawiązania w fanfikach są także polskie. Pojawia się lubelskie Magiczne Gimnazjum imienia Twardowskiego, a hasło otwierające drzwi do magicznego świata „Najlepsze żaby są na George Square” kojarzy się z Hansem Klossem. Jest i becikowe wypłacane przez Ministra Magii.
Fanfikowcy są wyczuleni na kicz. Trudno więc się dziwić, że po ukazaniu się angielskiej wersji ostatniego tomu sagi Pottera szybko rozprawili się z epilogiem Rowling. Sielankową wyprawę, podczas której Harry i Ginny odprowadzają dzieci na pociąg do Hogwartu, zastąpili parodią, w której Harry, podtatusiały urzędas z wylewającym się brzuchem, zajmuje się robieniem kolejnych dzieci.
Odpotteryzować fanfika
– Choć fanfiki są szkołą pisarstwa, wiele z nich podpada pod grafomanię – twierdzi Ewa Białołęcka. Te najgorsze to blogi pisane przez nastolatki, które pod kostiumem Pottera opisują fantazje na temat chłopaków. W szkołach magii tej produkcji czarodzieje mówią: „Spoko, ziom”, a czarownice zamiast szat noszą błyszczące topy. Także ci, którzy piszą lepiej, nie mają co liczyć na zyski ze swoich dzieł. Rowling niechętnie udziela zgody na publikację opowiadań z udziałem jej bohaterów. Dotychczas zgodziła się tylko na publikację opowiadań francuskich i hiszpańskich. Sama Białołęcka bezskutecznie starała się o zgodę pisarki. W rezultacie swoje opowiadania, „odpotteryzowała”. Część czytelników „Róży Selerbergu” nie wie, że była ona fanfikiem. Po publikacji opowiadań na forach pojawiły się zarzuty niewtajemniczonych, że Toroj „zrzyna z Białołęckiej”. Pisarzom fanfików pozostaje z ich wymyślania satysfakcja. Ale nie tylko. Dzięki cyklicznym spotkaniom fanów poznało się już parę czarodziejskich par, a Artur i Minerwa
trzy lata temu wzięli pierwszy w społeczności fanfikowej ślub.
Agnieszka Jędrzejczak /rita skeeter/