Hamida i Assef Salloom uciekli z Syrii przed wojną. Ułożyli sobie życie w Lublinie

- Najgorsze są stereotypy - mówi WP Assef Salloom, który razem z żoną Hamidą przyleciał do Polski z Syrii. Jak dodaje, ludzie dziwią się, że są tam samoloty, a wielbłądy nie mają swoich pokojów. Z dyskryminacją spotyka się jedynie w internecie.

Hamida i Assef Salloom uciekli z Syrii przed wojną. Ułożyli sobie życie w Lublinie
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Kozińska

27.04.2019 16:35

2013 rok - wtedy Hamida i Assef Salloom przylecieli z opanowanej wojną Syrii do Polski. Najpierw pod Tomaszów Lubelski, gdzie mieszka dziadek Hamidy. Później przenieśli się do Lublina.

Hamida urodziła się w Lublinie. Kiedy miała trzy miesiące, trwał stan wojenny i jej rodzice postanowili uciec do Syrii. Tam, 24 lata temu poznała przyszłego męża. - Byliśmy sąsiadami. Połączyła nas muzyka. Ona gra na pianinie, ja na gitarze - mówi nam Assef. Para wzięła ślub 10 lat temu.

W Syrii urodził im się syn Adaś. Jak mówi nam jego ojciec, razem z żoną nie mieli wątpliwości, że dadzą mu polskie imię. Zanim uciekli do Polski, w Latakii mieli szkołę językową. Assef był studentem filologii angielskiej, a Hamida - ekonomii.

Drugie dziecko - Julka - urodziło się w Polsce. Hamida i Assef nie myślą o powrocie do Syrii, mimo że są tam ich matki. - Zarówno ja, jak i Hamida jesteśmy na ostatnim roku studiów doktoranckich, mamy dobrą pracę. Podjęliśmy dobrą decyzję - podkreśla Assef.

Kiedy pytamy go o język polski, reaguje śmiechem. - Masakra. Końcówki są trudne - mówi. I dodaje, że najlepszym jego nauczycielem był Adaś. - Mamy zespół w Lublinie, gramy koncerty. Mam styczność z językiem cały czas. Żona mówiła po polsku już wcześniej, bo jej mama posługiwała się tym językiem - zaznacza. Teściowa zapoznawała też Assefa z polską tradycją - pierogami, świętami.

Obraz
© Archiwum prywatne

Hamida i Assef mają też, jak mówią, trzecie dziecko. To Mały Kopernik - sala zabaw, gdzie dzieci uczą się gry na instrumentach i języka angielskiego. - Ne mamy długopisów i książek, rozmawiamy na przykład o chemii i fizyce - tłumaczy Assef. Skąd pomysł? Wcześniej był z synem w kilku podobnych miejscach, zrobił odpowiednie kursy. Podkreśla, że lubi swoją pracę, ale przyznaje, że są z niej "słabe pieniądze".

"Nie rozumiem, dlaczego nas obrażają"

Jak ocenia, nie ma dużych różnic między życiem w Syrii i w Polsce. Zdaniem Assafa w jego rodzinnym kraju "ludzie mają ciepły stosunek do innych, są otwarci". - Tutaj też, ale czasami na pierwszy rzut oka są chłodni - tłumaczy. Jednocześnie zaznacza, że Polacy są mili, a on i jego rodzina nie czują się dyskryminowani.

Wyjątkiem są komentarze internautów. - Siedzą tylko przed komputerem i piszą "terrorysta, muzułmanin, brudas, wracaj siebie" - mówi. Kiedy wygrał ogólnopolski konkurs na najlepszego doktoranta i powstał na ten temat artykuł, w sieci pojawiły się gratulacje. Ale nie tylko. Padły wyzwiska, których, jak mówi Assaf, nie rozumie. Zwraca uwagę, że nie każdy mieszkaniec Syrii jest owładnięty radykalizmem.

Obraz
© Archiwum prywatne

Nie oburza się, kiedy dzieci pytają go o to, dlaczego ma inny kolor skóry. - Odpowiadam im, że w Syrii jest więcej słońca, ale to i tak nie ma znaczenia - mówi.

Dla Assafa "najgorsze są stereotypy". - Prowadzę konferencje, gram koncerty i ludzie pytają mnie: "Jak się tu dostaliście samolotem? Macie tam samoloty? Samochody? Gdzie trzymacie wielbłądy, w pokojach?". - Nie wiem czasami, co mam odpowiedzieć. Szkoda, że Syria to dla wielu tylko pustynia i wielbłądy. Ja nie widziałem nigdy wielbłąda - podkreśla.

- Mieliśmy serce do Polski i mamy - podsumowuje Assaf.

Zobacz też:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (367)