Halucynogenne grzyby coraz większym problemem turystów
W Amsterdamie wzrosła w 2007 roku
liczba wypadków i komplikacji po spożyciu halucynogennych grzybów.
W 92% dotyczyły one turystów z zagranicy - wynika z
opublikowanych dorocznych statystyk służby zdrowia.
31.05.2008 | aktual.: 02.06.2008 09:24
W ubiegłym roku ekipy medyczne w stolicy 149 razy musiały udzielić pomocy konsumentom grzybów, zwanych przez Holendrów "paddos". Oznacza to wzrost o 19% w porównaniu z rokiem 2006.
24 osoby trzeba było przewieźć do szpitala, a kolejnych dziewięć zgłosiło się samo. Zdecydowana większość osób kupujących grzyby to turyści, z których połowa ma mniej niż 24 lata. W "paddos" gustują przede wszystkim mężczyźni - stanowią aż 79% kupujących.
Pod koniec kwietnia rząd holenderski przekazał do parlamentu ustawę przewidującą zakazanie grzybów, argumentując, że mogą one zagrozić życiu.
Ministrowie poparli w ten sposób propozycje szefów resortów zdrowia i sprawiedliwości, którzy chcieli zmiany prawa, zakazującej całkowicie uprawy i sprzedaży "paddos". Większość deputowanych już zadeklarowała chęć poparcia ustawy.
W marcu 2007 roku Holandią wstrząsnął przypadek 17-letniej Francuzki, która po spożyciu grzybów zginęła, rzucając się z mostu w Amsterdamie. I choć między śmiercią dziewczyny, a konsumpcją halucynogennych grzybków formalnie nie stwierdzono żadnych związków, media od tego czasu odnotowały wiele innych incydentów, związanych m.in. z agresywnym zachowaniem turystów lub stanami paranoidalnymi.
Zakaz uprawy i sprzedaży grzybów poskutkuje zamknięciem tzw. smart shopów. Na razie nie można sprzedawać tylko suszonych grzybów, natomiast sprzedaż świeżych jest dozwolona. Sklepowe ulotki twierdzą, że zawarte w nich substancje mogą działać pobudzająco lub podniecająco.