Hałasy, awantury i pozostawione resztki jedzenia. Sąsiedzi kebaba są wściekli

W jednym z lokalnych punktów gastronomicznych w Lubinie narasta konflikt między sąsiadami a klientelą tego miejsca. Hałasy, awantury i pozostawione resztki jedzenia to tylko niektóre z zarzutów, które wypowiadają mieszkańcy pobliskiego osiedla. Sprawa została nagłośniona w programie "Interwencja".

Hałasy, awantury i pozostawione resztki jedzenia
Hałasy, awantury i pozostawione resztki jedzenia
Źródło zdjęć: © Pixabay

W Lubinie głośno zrobiło się wokół jednego z lokalnych punktów gastronomicznych specjalizujących się w kebabach. Sąsiedzi tego miejsca skarżą się na nieodpowiedzialne zachowanie klientów. Hałasy, burdy i pozostawione resztki jedzenia to tylko niektóre z zarzutów, które wypowiadają mieszkańcy pobliskiego osiedla. Sprawę nagłośniono w programie "Interwencja".

Lokal z kebabami jest czynny całą dobę, a to właśnie ta kwestia budzi największe kontrowersje wśród mieszkańców. "Nie mam nic przeciwko temu, że prowadzenie tego miejsca powierzone jest osobom z zagranicy. To nie jest problem. Problemem jest fakt, że funkcjonują przez całą dobę" - mówiła w rozmowie z reporterem "Interwencji" pani Marta, która mieszka nad lokalem. Jej matka dodaje, że uciążliwe staje się głośne odtwarzanie muzyki z telefonów komórkowych oraz z samochodów zaparkowanych w okolicy. W nocy słychać śpiewy, a niekiedy dochodzi do awantur.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Reporterzy programu "Interwencja" spotkali się także z innymi sąsiadami tego fast foodu, którzy podzielają te skargi i skarżą się na brak spokoju w godzinach nocnych. "Czujemy się pozbawieni bezpieczeństwa, ponieważ kiedy zwracamy uwagę tym ludziom, czasem krzyczymy: 'Odejdźcie, dajcie nam spać', oni podchodzą jeszcze bliżej i grożą nam" - opowiada jedna z sąsiadek lokalu. Według informacji podanych przez Polsat News, policja odmówiła komentarza w tej sprawie, tłumacząc, że aktualnie zbiera informacje na ten temat.

Oprócz problemów z hałasem, mieszkańcy skarżą się także na zalegające śmieci wokół lokalu. Twierdzą, że leżą tam puszki, butelki i resztki jedzenia, co przyciąga "wielkie muchy" do okolicy.

Głośno i brudno wokół kebabu? "Nie zauważyłem żadnych much"

Warto jednak wspomnieć, że podczas wizyty ekipy programu "Interwencja" w Lubinie pojawiły się także obrońcy kebaba. "Ci ludzie przyjechali do Polski, żeby zarabiać pieniądze" - argumentowali. "Czemu nie mogą zarabiać ich w ciągu dnia, zamiast w nocy?" - padła odpowiedź.

Redaktorzy Faktu rozmawiali także z jednym z mieszkańców Lubina, który jest regularnym klientem tego lokalu. "Często zamawiam jedzenie i nie zauważyłem żadnych much" - podkreśla. "W nocy zdarzają się awantury, ale to wynika z powrotów młodzieży z imprez. W ciągu dnia panuje spokój. Co istotne, wewnątrz lokalu jest czysto, a personel pracuje w rękawiczkach".

Sprawa kontrowersyjnego lokalu z kebabem w Lubinie wzbudza duże emocje i dzieli mieszkańców. Wielu z nich skarży się na hałasy, awantury oraz zalegające śmieci, podczas gdy inni bronią miejsca, argumentując, że pochodzący z zagranicy właściciele próbują uczciwie zarabiać na życie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)