Gwiazdy pomagają Hillary Clinton
Poznajmy tajną broń Hillary Clinton, czyli Beyonce, która na wiecu w Filadelfii wystąpiła w towarzystwie męża. Na scenie mieliśmy więc artystów, którzy sprzedają setki milionów płyt i razem mają na koncie 41 nagród Grammy.
- Niespełna 100 lat temu kobiety nie miały prawa głosu, zobaczcie jak daleko doszłyśmy – za chwilę możemy być świadkami historii, kolejny raz, tym razem wybierając na prezydenta pierwsza kobietę - mówiła Beyonce. - Chcę żeby moja córka dorastała widząc kobietę, która kieruje tym krajem. I chcę żeby wiedziała, że dla jej możliwości nie ma granic - dodała.
Osiem lat temu to gwiazdy hip-hopu pomogły wygrać Barackowi Obamie. Na podobny efekt liczy teraz sztab Hillary.
Donald Trump wystąpił sam. - Mamy tysiące ludzi czekających na zewnątrz, a ja nie mam gitary ani pianina - mówił. Wsparcie jakiego gwiazdy udzieliły Hillary Clinton jednak go zabolało. - Nie potrzebuję Jay-Z ani Beyonce, lubię ich, są bardzo mili, ale nie potrzebuję ich.
W obozie Republikanów też znajdziemy jednak gwiazdy – ich listę otwiera Clint Eastwood – legenda kina i trzykrotny zdobywca Oscara. „Brudny Harry” już wiele miesięcy temu udzielił publicznego poparcia kontrowersyjnemu kandydatowi na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gwiazdor ceni Trumpa za szczerość i bezkompromisowość. Jest tam również Mike Tyson i inne sportowe gwiazdy.
Co ciekawe Trump cieszy się również szacunkiem artystów gangsta-rapu. Na przykład Curtis Jackson, rapper 50 cent pełen zachwytu: "on jest niesamowity". - Mimo rzeczy które wygaduje? - Być może to nas łączy, wady osobowości.
50 cent trafił w sedno, bo kwestia osobowości jest tu kluczowa – ten obrazek można bowiem tłumaczyć tak: gwiazdy robią wszystko żeby przekonać ludzi, bo ci generalnie nie przepadają za Hillary.
Amerykanie wybierają 45. prezydenta w historii swojego kraju. W USA odbywają się wybory prezydenckie z dwojgiem głównych kandydatów: reprezentującą Demokratów Hillary Clinton, oraz Donaldem Trumpem - kandydatem Republikanów. Wyniki głosowania poznamy prawdopodobnie w środę nad ranem.
Prezydent USA jest wybierany na 4-letnią kadencję. Zastąpi rządzącego od 8 lat Baracka Obamę. Clinton to była szefowa amerykańskiej dyplomacji i senator, jest żoną Billa Clintona, który był prezydentem w latach 1993-2001. Donald Trump to przedsiębiorca i milioner, który do ubiegłego roku nie zgłaszał aspiracji politycznych. Po wysokich notowaniach w sondażach Republikanie poparli jego kandydaturę. Jeśli wygra, będzie najstarszym w historii prezydentem na początku kadencji. Hillary Clinton ma szansę zostać pierwszą kobietą-prezydentem.
O wygranej decydują głosy wyborców oraz głosy elektorskie. Obowiązuje zasada "zwycięzca bierze wszystko" - ten kandydat, którego elektorzy wybiorą w danym stanie, przejmuje całą pulę głosów. Przy wyrównanych wynikach sondaży, kluczowe mogą się okazać rezultaty w kilkunastu tak zwanych "wahających się stanach" (swing states), czyli tych, w których zwycięstwo będzie się rozstrzygać do ostatniej chwili. Jeden z nich to Floryda. Od 1996 roku triumfator w tym stanie zostawał też prezydentem USA. Do zdobycia jest łącznie 538 głosów elektorów. Do wygrania wyborów potrzeba 270.
W 37 stanach głos można było oddać wcześniej. Z tej szansy skorzystało aż 45 milionów Amerykanów.
W wyborach startują nie tylko Donald Trump i Hillary Clinton. We wszystkich 50 stanach na listach wyborczych będzie też przedstawiciel Partii Libertariańskiej, Gary Johnson. W 44 Stanach zarejestrowano kandydaturę Jill Stein - reprezentantki Partii Zielonych. Łącznie we wszystkich stanach pojawi się kilkudziesięciu kandydatów spoza wielkiej dwójki. Zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się w styczniu 2017 roku.
Z Nowego Jorku dla WP Leszek Krawczyk