Gwałt w Lesie Kabackim. Ofiara przerywa milczenie
Są ludzie, którzy uważają, że kobietę można zgwałcić, bo jest seksownie ubrana albo biega w legginsach po lesie. Byłam obrażana, porównywana do prostytutki - mówi biegaczka, ofiara gwałtu w Lesie Kabackim. Z powodu niewykrycia sprawcy Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów umorzyła śledztwo.
27.01.2014 09:47
Zobacz także: "To nie my jesteśmy winne gwałtom" - zdjęcia
Do napaści doszło 30 sierpnia ok. godz. 19 w pobliżu ul. Moczydłowskiej na terenie Lasu Kabackiego w Warszawie. Sprawca zaatakował kobietę, zgwałcił ją i uciekł.
W rozmowie z "Newsweekiem", biegaczka opisała jak wyglądał wieczór, kiedy została zgwałcona. Tłumaczyła, że w Lesie Kabackim przygotowywała się do półmaratonu. - Tamtego dnia skręciłam w stronę zabudowań, ale ścieżka zrobiła się nagle pusta. Skorzystałam z okazji, że nikogo nie ma, i zboczyłam ze ścieżki za potrzebą. Nie wiem, czy to był pech, czy on tam czekał. Nie byłam pewnie zaplanowaną ofiarą, bo nie biegałam regularnie stałymi trasami. Uderzył mnie w głowę - powiedziała kobieta. Mówiła, że nie broniła się, bo "nic by nie pomogło". Jej zdaniem, mężczyzna miał pistolet, a kiedy było już po wszystkim, broń nadal była w nią wycelowana. - Ale miałam ten cień szansy - zerwałam się i nagle uciekłam - dodała.
Kobieta opowiadał również o tym, co działo się wokół jej osoby, gdy sprawa została upubliczniona. - Już wiem, że są tacy, którzy uważają, że kobietę można zgwałcić. Bo jest seksownie ubrana lub biega w legginsach po lesie - mówiła w "Newsweeku". Dodała, że gdy przeczytała pierwsze komentarze w internecie była w szoku. - Byłam obrażana, porównana do prostytutki - dodała.
Po zgłoszeniu gwałtu przez kobietę, Komenda Stołeczna Policji opublikowała portret pamięciowy i rysopis poszukiwanego mężczyzny. Ma około 35 lat, wzrost co najmniej 190 cm, muskularna budowa ciała, twarz owalna, cera opalona, włosy ciemne, proste, kilkucentymetrowe. W dniu napaści na kobietę był ubrany w jasną koszulkę z krótkim rękawem i długie spodnie. Na rękach miał czarne rękawiczki.
Z powodu niewykrycia sprawcy Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów umorzyła śledztwo.
Źródło: "Newsweek", PAP