Grzegorz Schetyna krytykuje premiera ws. raportu MAK
Wydaje mi się, że w przypadku odpowiedzi rządu na raport MAK zabrakło refleksu, w takich sytuacjach trzeba być gotowym natychmiast - powiedział marszałek sejmu Grzegorz Schetyna w programie "Kontrwywiad RMF FM".
20.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 13:35
Marszałek zaznaczył jednocześnie, iż środowa debata w sejmie pokazuje, że rząd znów kontroluje sytuację. Jak powiedział, w debacie chodziło "o potwierdzenie wiarygodności, o uspokojenie sytuacji, o wiarygodność". - To była debata, która miała tak naprawdę dać opinii publicznej pewność, że rząd kontroluje sytuację - oświadczył.
Schetyna wyznał, że gdy decydował o debacie, spodziewał się, że przyjmie ona ostry obrót. - Podejmując decyzję wiedziałem, że tak to się skończy, że będzie polemika rząd-opozycja, że będzie taka walka, i tak się stało - powiedział. - Opozycja narzuca taką narrację wojenną, że przede wszystkim trzeba opisać tę rzeczywistość, trzeba ją opisać tu w Polsce - dodał.
Nawiązując do późnej reakcji premiera Tuska na raport MAK, Schetyna powiedział, że "zabrakło refleksu". - Mi się wydaje, że zabrakło refleksu i takiej wiedzy czy przewidywania tego, jak Polacy przyjmą ten raport. W takich sytuacjach trzeba być gotowym na odpowiedź natychmiast - oświadczył.
- Reakcja (na raport MAK) była spóźniona, w tym sensie, że nie było odpowiedzi w tym samym dniu - powiedział Schetyna w sejmie.
Marszałek dodał, iż to, że premier był na wakacjach, na pewno nie ułatwiało sprawy. - Zabrakło przygotowanej z dobrym pomysłem reakcji i byliśmy zakładnikami tej trudnej sytuacji i tego raportu - przyznał.
Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) ujawnił raport końcowy o przyczynach katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób, w środę - 12 stycznia. Według raportu, powody tragedii leżą wyłącznie po stronie polskiej, nie przyczynił się do niej ani stan lotniska, ani działanie kontrolerów lotu ze Smoleńska.
Premier Donald Tusk w czasie, gdy szefowa MAK Tatiana Anodina przedstawiała na konferencji prasowej w Moskwie raport z katastrofy smoleńskiej, przebywał na urlopie we Włoszech. Na temat raportu MAK wypowiedział się następnego dnia, w czwartek, w Warszawie, gdzie przyjechał przerywając urlop. Tusk uznał wówczas, że raport nie jest kompletny. Dodał, że Polska zwróci się do Rosji o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji. Nie wykluczył odwołania się do instytucji międzynarodowych, gdyby rozmowy z Rosją się nie powiodły.
We wtorek 18 stycznia niektóre swoje materiały ujawniła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Z materiałów tych wynika m.in., że rosyjscy kontrolerzy w Smoleńsku nie byli wystarczającym wsparciem dla załogi Tu-154M. W środę premier i minister Miller przedstawili w sejmie informację na temat katastrofy smoleńskiej.
Schetyna powiedział dziennikarzom, że środa, kiedy rząd przedstawił w sejmie informację dotyczącą katastrofy smoleńskiej, "sprawę zamyka". - Szkoda, że tak późno - dodał.
- Raport MAK jest pewną całością, która jest zamknięta, ale on nie tworzy rzeczywistości. On na pewnym poziomie zamyka opinię rosyjskiej strony, ale są też inne kwestie, inne opinie, zeznania, postępowania i tak dalej. I z tego będziemy korzystać i to będzie też budować tę nową przestrzeń - oświadczył Schetyna.
W ocenie marszałka, w sytuacji, kiedy była "tak mocna prezentacja i mocne oskarżenie (w raporcie MAK), powinna być natychmiast polska odpowiedź". Jak podkreślił, "możemy żałować tej sytuacji". - I to jest wspólna nauczka dla wszystkich- - oświadczył.
Według Schetyny, raport MAK to część opisu sytuacji w sprawie katastrofy. - Mamy jeszcze wiele możliwości, żeby sprawę nazwać, opisać i pokazać prawdziwą wersję - zaznaczył marszałek. - Sprawa raportu MAK jako takiego jest zamknięta, ale nie sprawa opisu powodów katastrofy i całej tej tragedii. To wszystko jest przed nami - dodał Schetyna.
Rzecznik rządu Paweł Graś, odnosząc się do wypowiedzi marszałka, oświadczył: "Nic nie stało na przeszkodzie, aby pan marszałek Grzegorz Schetyna zareagował natychmiast po publikacji raportu MAK". - Strona rządowa musiała precyzyjnie przygotować reakcję w postaci prezentacji polskiej komisji - tłumaczył Graś.
Schetynę skrytykował inny polityk Platformy, wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski. - Rozumiem, że presja niektórych propisowskich mediów jest tak duża, że nawet ludzie bardzo rozsądni, twardzi i zdolni do samodzielnego myślenia jak marszałek Schetyna trochę ulegają tej histerii - powiedział Niesiołowski w sejmie.
Pozostali politycy PO tonują sytuację. - Nie wydaje mi się, żeby te słowa Grzegorza Schetyny świadczyły o jakimkolwiek konflikcie wewnątrz Platformy. Każdy może mieć swoje zdanie, tym bardziej marszałek sejmu, wiceprzewodniczący partii. U nas panuje demokracja. Grzegorz Schetyna miewał odrębne zdanie w różnych sprawach - uważam, że czasem miał rację, a czasem nie. Moim zdaniem reakcja rządu na raport MAK nastąpiła w odpowiednim czasie i była adekwatna do sytuacji - powiedział wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski.
W podobnym tonie wypowiadał się szef zespołu szybkiego reagowania w PO Paweł Olszewski. - Marszałek Schetyna miał w pełni prawo wyrazić swoją opinię i odczucia. Ja to w pełni rozumiem. Ale docierają do mnie również w pełni argumenty ministra Jerzego Millera, który mówi, że polska reakcja nastąpiła niezwłocznie, kiedy tylko został przygotowany "raport cząstkowy" - powiedział polityk. Zapewnił, że nie ma żadnych tarć ani sporów między Tuskiem a Schetyną, na tle wypowiedzi marszałka.
Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska nie przesądza, czy reakcja rządu nastąpiła zbyt późno. - Nie wiem, czy ta reakcja była spóźniona, nie wiem, jak zachowałabym się na miejscu premiera. Jestem zwolenniczką racjonalnego i spokojnego przedstawiania faktów. Pośpiech nawet w polityce nie zawsze jest najlepszy, szczególnie jeśli emocje sięgają zenitu. A Grzegorz Schetyna ma prawo wyrażać własne zdanie. Ma prawo pokazywać, że pewne sprawy rozwiązałby inaczej - powiedziała posłanka Platformy.
Przewodniczący koalicyjnego klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że Grzegorz Schetyna jako marszałek sejmu ma funkcję kontrolną nad rządem i może sobie pozwolić na taką ocenę.
- Nie widzę w tym nic złego. Ja się z takim zdaniem nie zgadzam i na miejscu premiera w ogóle bym nie wracał z wakacji. Dzisiaj nie na tym polega dowcip, żebyśmy szli za Rosjanami i tłumaczyli się za nich - podkreślił.
Żelichowski dodał też, że po wypowiedzi Schetyny we wszystkich mediach będzie mowa o tym, że jest konflikt Schetyny z Tuskiem. - A w międzyczasie jakieś sprawy uda się załatwić po cichu i nikt z dziennikarzy nie dojdzie, co jest załatwione na drugiej płaszczyźnie. To nie musi być tak, że to jest jakiś konflikt, bo ja go nie widzę - powiedział.