Grzegorz Kurczuk: dziennikarze nie zagrażają demokracji
Dziennikarze realizują to, co mamy w konstytucji zagwarantowane, czyli wolność informacji. Ja nie zgadzam się z takim uogólnieniem, czy stwierdzeniem, że czwarta władza, czyli dziennikarze zagrażają demokracji w Polsce. A niby jak? Przez sam fakt ujawniania afer, czy przekazywania polskiemu społeczeństwu informacji? Oczywiście, że jest to stwierdzenie nieuprawnione i bezzasadne - powiedzia w Salonie Politycznym Trójki, Grzegorz Kurczuk.
Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, czy dziennikarze zagrażają bezpieczeństwu demokratycznego państwa?
Grzegorz Kurczuk: Porozmawiajmy może na początek choć przez chwilę o zasadach. Otóż mój pogląd jest następujący. Zbieranie informacji, wszystkich informacji, to praca dziennikarza. Ale powiem inaczej nawet. To nawet dziennikarski obowiązek wobec społeczeństwa. I to dziennikarze realizują to, co mamy w konstytucji zagwarantowane, czyli wolność informacji. Ja nie zgadzam się z takim uogólnieniem, czy stwierdzeniem, że czwarta władza, czyli dziennikarze zagrażają demokracji w Polsce. A niby jak? Przez sam fakt ujawniania afer, czy przekazywania polskiemu społeczeństwu informacji? Oczywiście, że jest to stwierdzenie nieuprawnione i bezzasadne. Ja się pod takim stwierdzeniem, które wynika z pytania przez panią zadanego, ja się po prostu nie zgadzam.
Jolanta Pieńkowska: Czyli nie zagrażają bezpieczeństwu państwa?
Grzegorz Kurczuk: Oczywiście, że nie.
Jolanta Pieńkowska: A czy to przez dziennikarzy i rząd i sejm mają takie niskie notowania, bo dziennikarze przypuszczają dziki atak, nieuprawniony i na rząd, i na sejm?
Grzegorz Kurczuk: Czy dziki, to bym dyskutował. Oczywiście są różne artykuły. Ale proszę zobaczyć na rzecz następującą. Mamy w Polsce pluralizm. Ja się nie zgadzam na wrzucanie wszystkich do jednego wora. Jeśli komuś coś się nie podoba, to po pierwsze może nie czytać. Po wtóre może z tym przede wszystkim polemizować. Jeśli tu i ówdzie zdarzają się ludzie, nawet dziennikarze, którzy źle wykonują swoją pracę, to przecież można z nimi polemizować, skrytykować. W skrajnym przypadku oddać do sądu. Ale uogólniać? Nie. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Bo byłoby identyczne stwierdzenie, że wszyscy lekarze źle w Polsce leczą, że źle pracują i uwzięli się, żeby wszystkich pacjentów tak traktować. Nie, to jest po prostu nieuprawnione.
Jolanta Pieńkowska: Mówi pan, panie ministrze, można polemizować, można w ostateczności oddać sprawę do sądu...
Grzegorz Kurczuk: Tam, gdzie ktoś stwierdza, że naruszono jego dobro albo, że dziennikarz przedstawia pogląd, z którym się konkretny x-siński po prostu nie zgadza.
Jolanta Pieńkowska: A czy należy w takim razie wprowadzić specjalne procedury sądowe wobec dziennikarzy. Tak, żeby sprawy wobec nich toczyły się szybciej i żeby można było zasądzać wielotysięczne grzywny?
Grzegorz Kurczuk: Dwa elementy. Po pierwsze chcę powiedzieć, że te procedury po prostu są. Jeszcze raz mówię: są sądy...
Jolanta Pieńkowska: Ale jak mówił poseł Łapiński zarzucając to ministerstwu sprawiedliwości, że procesy ciągną się latami, a powinny być zakończone w ciągu pół roku?
Grzegorz Kurczuk: Chciałem powiedzieć o tej drugiej rzeczy. Nie będę ukrywał, że w Polsce sądy zbyt rychliwe to nie są. Choć to też jest uogólnieniem i nieprawdą. Im dalej od Warszawy, zwłaszcza w tych sądach mniejszych, nie tak obciążonych, jak sądy warszawskie, co podkreślam. Pracują one dobrze, szybko. Najtrudniej jest oczywiście w Warszawie, bo tu są zaniedbania, na które nikt nie zwracał uwagi. Mówiłem o tym miesiąc temu w wystąpieniu sejmowym, kiedy informowałem wysoka izbę, czyli sejm, ale za pośrednictwem mediów również polskie społeczeństwo, jak oceniam. A krytycznie oceniam stan, kondycję polskiego wymiaru sprawiedliwości. Powiedziałem też o sytuacji w Warszawie, gdzie zaniedbania doprowadziły do sprawdzania się polskiego przysłowia, że najciemniej jest pod latarnią.