Grzegorz Kostrzewa-Zorbas o deklaracji Obamy: krok do przodu, ale bez konkretów
Zapowiedź prezydenta USA Baracka Obamy, że USA przeznaczą miliard dolarów na bezpieczeństwo Europy Środkowej i Wschodniej to krok do przodu, ale niekonkretny - uważa amerykanista dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
03.06.2014 | aktual.: 03.06.2014 16:43
Obama powiedział, że będzie prosił Kongres o zatwierdzenie 1 mld dolarów na wsparcie sojuszników Stanów Zjednoczonych. Zapowiedział też zacieśnianie partnerstwa z takimi krajami jak Ukraina, Gruzja i Mołdawia, które nie należą do NATO.
Jak zauważył Kostrzewa-Zorbas Ukraina i Gruzja na szczycie NATO w 2008 r. zostały określone jako przyszli członkowie sojuszu. - Zapowiedź różnorodnej pomocy wojskowej dla tych dwóch przyszłych sojuszników - Ukrainy i Gruzji - i trzeciego państwa o ważnym a trudnym położeniu geopolitycznym, czyli Mołdawii, to bardzo dobry krok, chociaż miliard dolarów nie wystarczy, zwłaszcza że brak konkretów - ocenił ekspert związany z Wojskową Akademią Techniczną.
Zauważył, że nie wiadomo, czy to ma być np. miliard dolarów na rok czy jednorazowo. - To takie typowe rzucenie liczby, która ma zabrzmieć efektownie. Obama zakłada, że miliard dolarów robi duże wrażenie w Europie Środkowej i Wschodniej. Myli się. To nie jest dużo pieniędzy, zwłaszcza w skali dużej części kontynentu - ocenił politolog. - Niemniej oznacza to ruszenie z miejsca - dodał.
Amerykański prezydent oświadczył też, że "dalsze rosyjskie prowokacje będą powodować dalsze koszty dla Rosji, jeżeli będzie to konieczne, w tym również dodatkowe sankcje".
Pytany o tę deklarację Kostrzewa-Zorbas ocenił, że wystarczy, że państwa zachodnie będą się trzymały zapowiedzi objęcia sankcjami całej rosyjskiej gospodarki. Zwrócił uwagę na takie sektory jak energetyka, z której zyski finansują rosyjskie zbrojenia.
Kostrzewa-Zorbas podkreślił przy tym, że Zachód wcale nie jest mocno uzależniony od Rosji. Jego zdaniem Europa Zachodnia, nie wspominając już o USA i Kanadzie, jest powiązana gospodarczo z Rosją w dużo mniejszym stopniu niż twierdzą zwolennicy ścisłej z nią współpracy. Podkreślił, że np. wymiana handlowa Niemiec z Rosją jest mniejsza niż z Polską, inwestycje niemieckie w Rosji są dziesięć razy mniejsze niż w USA, zaś rosyjskie inwestycje w Niemczech są 20 razy mniejsze niż amerykańskie.
- W Niemczech jest taki powtarzający się ceremoniał biznesmenów i ekspertów, którzy co pewien czas płaczliwie alarmują, że Niemcy zamarzną w zimie, jeżeli nie będą utrzymywać dobrych stosunków z Rosją. (...) Tymczasem jeżeli Niemcy są uzależnione od kogoś, to raczej od USA a nie od Rosji - powiedział ekspert.
Obama mówił też, że Rosja powinna wpłynąć na separatystów, by przestali atakować siły ukraińskie, złożyli broń i zaczęli rozmowy. Według Kostrzewy-Zorbasa skuteczność takich wezwań będzie zależeć od dalszego nacisku Zachodu i reszty świata na Rosję.
- Jeżeli ten nacisk nie ustanie, a jeszcze lepiej będzie rosnąć, co Obama zapowiedział jako możliwość, to będą automatycznie rosnąć szanse na sukces Zachodu, czyli na zakończenie agresji rosyjskiej na wschodnią Ukrainę, łącznie z Krymem i oddanie Krymu Ukrainie - uważa Kostrzewa-Zorbas.