Gruzini odczuli polski hejt. Naród "naznaczony" zabójstwem Pauliny D.
W sprawie zabójstwa Pauliny D. w Łodzi zatrzymano dwóch Gruzinów. Główny podejrzany, który miał zgwałcić i zamordować kobietę, również pochodzi z Gruzji. Fala nienawiści związana z tragedią wylała się nie tylko na nich. Hejt odczuli też niezwiązani ze sprawą, mieszkający w Łodzi od wielu lat Gruzini.
Zabójstwem Pauliny D. żyje cała Polska. O popełnienie zbrodni podejrzany jest pochodzący z Gruzji Mamuk Khetsuriani. Prokuratura poszukuje go listem gończym.
Do tragedii doszło w Łodzi. W stolicy województwa mieszka wielu obcokrajowców - to tutaj uczą się języka polskiego w studium przy Uniwersytecie Łódzkim.
- Obcokrajowcy ogólnie nie mają łatwego życia w Łodzi, a jest ich bardzo dużo w naszym mieście - mówi nam Justyna Tomaszewska z łódzkiego Centrum Dialogu. To placówka, która walczy z mową nienawiści. Jej celem jest prowadzenie działalności w zakresie popularyzowania wielokulturowego i wieloetnicznego dziedzictwa miasta.
- To, co działo się w sieci, to, co ludzie piszą o podejrzanym o popełnienie zbrodni jest przepełnione hejtem - mówi WP Tomaszewska.
Gruzini omijają temat szerokim łukiem
Nienawiść do głównego podejrzanego przelała się na innych Gruzinów mieszkających w Łodzi, którzy ze sprawą nie mają nic wspólnego.
Merabi Gabunia, pochodzący z Gruzji sportowiec, który w Łodzi gra w lokalnej drużynie rugby, brał udział w poszukiwaniach Pauliny D. i zna jej rodzinę. Po znalezieniu jej zwłok opublikował na Facebooku wpis: "Od tygodnia Łódź żyje tragedią rodziny Pauliny... Osobiście byłem zaangażowany w jej poszukiwania, gdyż była to siostra mojego kolegi. Dziś w związku z informacją o jej tragicznej śmierci i zamieszaniu w sprawę obywateli mojej ojczyzny Gruzji, czuję się zobowiązany w imieniu wszystkich przyzwoitych Gruzinów żyjących w Polsce przeprosić... Przygnieciony smutkiem i bezsilnością składam najszczersze wyrazy współczucia rodzinie Pauliny".
Dziś nie chciał rozmawiać o tym, jak teraz traktowani są w Łodzi Gruzini. Próbowaliśmy również porozmawiać z Gruzinką, która prowadzi w mieście swój biznes, a w Polsce mieszka od kilkudziesięciu lat. - W ogóle nie chciałabym podejmować tego tematu. To, co się wydarzyło, było makabryczne i nie powinno się w ogóle zdarzyć - mówi nam Gruzinka.
Dwie grupy emigrujących
- Sytuacja Gruzinów w Polsce jest bardzo dynamiczna i niestety zmieniła się rok temu, tuż po otwarciu granic - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Janicka-Galant. Mieszka w Łodzi, ale w Gruzji była wiele razy i od lat interesuje się kulturą i tradycją tego państwa. Prowadzi stronę "Oblicza Gruzji”.
- Jeszcze kilka lat temu mieliśmy w Polsce głównie inteligencję gruzińską, ludzi biznesu, artystów, sportowców i studentów. Część z nich osiedlała się w Polsce, aklimatyzowała, a nasz kraj stawał się dla nich drugą ojczyzną. Była to zupełnie inna grupa niż teraz. W ciągu ostatnich miesięcy przyjechało wiele osób do prac budowlanych - mówi Janicka-Galant.
Jak dodaje, to typowo ekonomiczna emigracja. - To są zupełnie dwie inne grupy. Ci Gruzini sprzed lat chcieli się osiedlać w Polsce lub innym kraju Europy, a obecni przyjeżdżają by zarobić i wesprzeć swoje rodziny - tłumaczy.
"Ogromny, nienawistny i bezwzględny hejt”
- Gruzini mają bardzo rozwiniętą w sobie potrzebę pomagania współbratymcom i wspierania się jako grupa etniczna. Te mechanizmy wspierania funkcjonowały dobrze do momentu pojawienia się tak dużych grup przyjezdnych, których nie dało się już tak łatwo "zaadaptować' i wesprzeć - tłumaczy WP ekspertka.
Kobieta dodaje, że po zabójstwie Pauliny D. pojawił się "ogromny, nienawistny i bezwzględny hejt” na Gruzinów. Nie tylko w sieci. - To słychać w rozmowach na przystankach tramwajowych czy w Manufakturze - mówi kobieta.
- Powtarzane są bzdury, a tragiczna w wymowie historia staje się "legendą miejską" o gangu porywaczy kobiet, ćwiartujących je, gwałcących i wycinających organy na sprzedaż. Policja dementuje te doniesienia, ale one już zaczęły żyć własnym życiem i niestety Gruzinom nie jest łatwo - dodaje.
"Obcokrajowcy gwałcą i zabijają"
W niektórych przypadkach nienawiść przelała się obcokrajowców ogółem. - Wczoraj zaczepiła mnie sąsiadka ze słowami - "teraz zrobiło się niebezpiecznie dla kobiet, niech pani nie chodzi wieczorem, bo obcokrajowcy gwałcą i zabijają". Nie zrobiło się niebezpieczniej niż było - nadal większe prawdopodobieństwo kłopotów jest po spotkaniu łódzkiego kibola lub "kwitnącej młodzieży" z niektórych dzielnic, ale ten "inny" przeraża najbardziej - mówi Janicka-Galant.
- Ja sama zwątpiłam. Nie myślałam, że ludzie chłoną tak bezmyślnie, bezrefleksyjnie, że tak podkręcają się w strachu... i roznoszą niesprawdzone brednie bez weryfikacji. Dostrzegłam kolejny raz jak łatwo ludzi omotać strachem i... wywołać agresję - podsumowuje kobieta.
Zabójstwo z motywów seksualnych
W poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi odbyła się sądowo-lekarska sekcja zwłok ofiary zabójstwa. - Stanowczo zdementować należy pojawiające się w mediach informacje, jakoby ciało kobiety zostało rozczłonkowane. Udało się zabezpieczyć nóż - który mógł stać się narzędziem zbrodni.
Podczas sekcji zabezpieczono także materiały do dalszych badań. Prawdopodobne jest, że do zabójstwa doszło z motywów seksualnych - dodał prok. Kopania.
28-latka w nocy z 19 na 20 października bawiła się w klubach na Piotrkowskiej w Łodzi. Wyszła stamtąd w towarzystwie kolegi około godz. 6:30. Znajomi rozstali się.
Ostatni raz kamery zarejestrowały Paulinę D. po godz. 8 rano w towarzystwie nieznanego mężczyzny. Śledczy ustalili, że jest to Gruzin. 28-latka weszła z nim do budynku przy ul. Żeromskiego. Kamery monitoringu już nie zarejestrowały momentu, w którym wychodziła.
Kobiety przez sześć dni szukała policja i prokuratura. W piątek niedaleko stawów w Łodzi odnaleziono zwłoki. Prokuratura poinformowała następnego dnia, że ciało najprawdopodobniej należy do 28-latki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl