Grupa trzymająca mięso
Polski rząd stracił kontrolę nad naszym rynkiem eksporterów mięsa na rzecz... firmy z Pruszkowa.
21.11.2005 | aktual.: 21.11.2005 12:44
To w Polsce, a nie w Rosji zapadły decyzje o zakazie importu naszego mięsa. I ten zakaz mógł być wprowadzony znacznie wcześniej, niż to się stało. A wszystko przez to - jak ustalili dziennikarze "Wprost" - że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy polski rząd niemal całkowicie stracił kontrolę nad naszym rynkiem eksporterów mięsa. Stracił ją na rzecz pewnej firmy z Pruszkowa - Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Handlowego Alsero. Okazuje się, że to ta firma opłaca pobyt w Polsce stałego przedstawiciela rosyjskich służb weterynaryjnych. Alsero należy do Romualda Robaczewskiego, potentata w handlu mięsem z Rosją. Jego firma kontroluje około 20 proc. eksportu mięs czerwonych (wołowina i wieprzowina) do Rosji. Z ustaleń dziennikarzy "Wprost" wynika, że działalność właściciela Alsero zadziwiająco splata się z ostatnimi wydarzeniami, które zwieńczyło wprowadzenie rosyjskiego embarga na polską żywność.
Świadectwa widmo
Najnowsza faza polsko-rosyjskiej wojny mięsnej zaczęła się we wrześniu tego roku, kiedy pojawiły się pierwsze sygnały o fałszywych certyfikatach weterynaryjnych. A bez certyfikatów nie można wysyłać mięsa do Rosji. W ostatniej dekadzie października główny weterynarz kraju Krzysztof Jażdżewski zawiadomił prokuraturę o istnieniu 24 sfałszowanych świadectw weterynaryjnych. Miały numery seryjne z województwa lubelskiego. Znajduje się na nich podrobiony podpis powiatowego weterynarza z Tarnowa. Eksporterem, który miał rzekomo czerpać korzyści z tego przestępstwa, jest tarnowski oddział Zakładów Mięsnych Jarosław - filii Sokołowa, największej spółki mięsnej na warszawskiej giełdzie, kontrolowanej przez skandynawskich potentatów Danish Crown i HK Ruokatalo.
Prokuratura Okręgowa w Tarnowie wszczęła dochodzenie w tej sprawie. - Postępowanie dotyczy podejrzenia sfałszowania certyfikatów na eksport do Rosji mięsa wołowego z kością, bez kości i produktów z wołowiny - mówi "Wprost" Bożena Owsiak, rzeczniczka tarnowskiej prokuratury. Teraz prokuratorzy sprawdzają, w jaki sposób popełniono przestępstwo. Śledczy zamierzają sprawdzić, czy oryginały certyfikatów były należycie zabezpieczone. Prokuratura poprosiła również Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych o informację, czy i jak można podrobić certyfikaty weterynaryjne na eksport mięsa do Rosji.
Tajemniczy biznesmen
Samo podejrzenie fałszerstwa ze strony polskich firm stało się podstawą do drastycznych kroków rosyjskich władz i zastosowania zbiorowej odpowiedzialności wobec wszystkich polskich eksporterów. Jest to tym bardziej zdumiewające, że - jak zauważa Witold Choiński, prezes Polskiego Mięsa - Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa - każdy wyrób wyjeżdżający z Polski z przeznaczeniem na rosyjski rynek jest podpisany i opieczętowany przez przedstawiciela Departamentu Weterynarii Rosji, który urzęduje w naszym państwie. W całym kraju jest tylko jeden taki weterynarz oficjalnie delegowany do Polski przez Rosjan. I działa on przy pruszkowskiej firmie Alsero. Jak przyznał Robaczewski w rozmowie z "Wprost", dzieje się tak też z woli Rosjan, którzy lokują swoich lekarzy w największych firmach eksportujących mięso do Rosji. - To ułożyło się historycznie, polska strona nie miała do niedawna zastrzeżeń - mówi Nikołaj Zachmatow, szef rosyjskiego przedstawicielstwa handlowego.
Skąd o fałszerstwie dowiedział się główny weterynarz kraju Krzysztof Jażdżewski? Ustaliliśmy w prokuraturze, że od Romualda Robaczewskiego, właściciela firmy eksportowej Alsero i prezesa Polsko-Rosyjskiego Stowarzyszenia Handlowego. Robaczewski, urodzony i wychowany za czasów sowieckich na Litwie, polskie obywatelstwo ma od 1993 r. Przed wejściem Polski do UE przez Alsero miało przechodzić do 60 proc. przeznaczonych na eksport zapasów państwowej Agencji Rynku Rolnego, pochodzących z interwencyjnych zakupów. W ubiegłym roku Robaczewski za pomocą kontrolowanych przez siebie spółek i BRE Banku usiłował przejąć będące w tarapatach finansowych Zakłady Mięsne Pozmeat w Poznaniu. Nim doszło do przejęcia tej giełdowej spółki, sąd gospodarczy ogłosił jej likwidację. Alsero ma też udziały w Zakładach Mięsnych Polmeat w Brodnicy.
W innych krajach Unii Europejskiej rosyjscy weterynarze są akredytowani przy związkach przedsiębiorców (Dania) czy oficjalnych przedstawicielstwach Rosji (Niemcy). W Polsce rosyjski weterynarz, który wydaje certyfikaty polskim eksporterom, jest na garnuszku podwarszawskiej firmy handlowej. Formalnie przedstawiciel rosyjskich władz weterynaryjnych w naszym kraju działa przy Polsko-Rosyjskim Stowarzyszeniu Handlowym, kierowanym przez Romualda Robaczewskiego. Do tej kuriozalnej sytuacji doszło wskutek działań poprzedniego głównego weterynarza kraju Piotra Kołodzieja, który rekomendował rosyjskim władzom firmę Alsero. Skutek jest taki, że część eksporterów z obawy, że nie dostaną certyfikatów, zapisała się do stowarzyszenia, którym kieruje Robaczewski.
Wątpliwości co do roli i pozycji Alsero w eksporcie mięsa do Rosji od roku sygnalizowali posłowie PiS Marek Jurek (obecny marszałek Sejmu) i Szymon Giżyński, którzy powiadomili prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dopiero jednak teraz tarnowska prokuratura planuje przesłuchać Romualda Robaczewskiego.
Tomasz Butkiewicz
Jarosław Jakimczyk