Groźne zakłócenia na Bałtyku. Trop prowadzi do Rosji

Za zakłóceniami sygnału GPS w rejonie Bałtyku stoi prawdopodobnie Rosja – pisze dziennik "Die Welt". Ma to związek z wojną w Ukrainie i może utrudniać bezpieczną nawigację, wpływać na gospodarkę i życie cywilne.

Rosjanie od niemal miesiąca zakłócają sygnał GPS na Bałtyku
Rosjanie od niemal miesiąca zakłócają sygnał GPS na Bałtyku
Źródło zdjęć: © East News | X

Co najmniej od połowy grudnia samoloty i statki muszą liczyć się z awarią systemów nawigacyjnych w rejonie Morza Bałtyckiego. Spowodowane jest to zakłóceniami sygnału GPS. Zdaniem gazety "Die Welt", która zajęła się sprawą, może utrudniać to bezpieczną nawigację, wpływać na gospodarkę i życie cywilne.

Wśród krajów dotkniętych zakłóceniami są Polska i kraje bałtyckie, a także od początku roku Finlandia i Szwecja. Jak informuje "Die Welt", Polska Służba Żeglugi Powietrznej ostrzegła już pilotów o anomaliach w odbiorze sygnału GPS. Na podobne zakłócenia od miesięcy skarżą się linie lotnicze latające w pobliżu Ukrainy oraz wzdłuż północno-zachodniej granicy Rosji.

Gazeta, powołując się na analizę danych przeprowadzoną przez eksperta ds. bezpieczeństwa, Markusa Jonsona wskazuje, że za zakłóceniami sygnału stoi najprawdopodobniej Rosja. Świadczyć ma o tym notowany od połowy grudnia znaczny wzrost liczby tego typu incydentów w promieniu 300 km wokół obwodu królewieckiego.

"Zgodnie z tym, jedno z urządzeń zakłócających znajduje się tam, gdzie jego operator oddziałuje głównie na sąsiednie państwa – Polskę i Litwę" – czytamy w "Die Welt". Natomiast Estonia, która także doświadcza podobnych incydentów, zidentyfikowała, źródło sygnałów zakłócających znajduje się w Sankt Petersburgu.

Rosjanie sami sobie też szkodzą

Dziennik pisze, że według analityków zagłuszanie GPS ma związek z wojną w Ukrainie. Dzięki temu Rosja jest w stanie unieszkodliwiać ukraińskie ataki dronów na regiony przygraniczne. Najwyraźniej nie wszystko jednak idzie po myśli Rosjan. "Jak pokazują doniesienia z rosyjskich mediów społecznościowych, wojsko zakłóca również codzienne życie w Moskwie, Petersburgu i różnych innych miastach zachodniej Rosji: taksówki błądzą, aplikacje na smartfony wykorzystujące lokalizację przestają działać, a cywilne systemy logistyczne zawodzą" - czytamy.

Zdaniem "Die Welt" w przypadku samolotów cywilnych zakłócenia sygnału GPS są mniej poważne, ponieważ ruch lotniczy tego typu samolotów w większym stopniu opiera się na naprowadzaniu radarowym. "Jednak niedawne wewnętrzne ostrzeżenie od służby lotniczej dostawcy usług logistycznych UPS dla swoich pilotów pokazuje, że zakłócenia mogą bardzo dobrze mylić autopiloty, a piloci mogą stracić rozeznanie w sytuacji z powodu sprzecznych komunikatów w samolocie" - pisze gazeta.

Groźne dla cywili

Zakłócenia sygnału GPS mogą mieć poważne zakłócenia dla statków, ponieważ wiele z nich polega całkowicie na systemach map elektronicznych. Także na lądzie tego typu incydenty mają znaczenie: sygnał GPS jest wykorzystywany nie tylko w nawigacji, ale także w sytuacjach krytycznych dla bezpieczeństwa, a nawet w bankowości.

Jak pisze "Die Welt", sygnał GPS pochodzący z satelity, jest stosunkowo łatwo zagłuszyć i mogą to zrobić nawet amatorzy. Dlatego też amerykańskie wojsko od lat pracuje nad ochroną własnej technologii przed zagłuszaczami, a wszystkie nowsze satelity GPS są również zdolne do nowego kodowania sygnału. Jednak technologia wojskowa jest mało pomocna dla użytkowników cywilnych" - podsumowuje gazeta.

CZYTAJ TAKŻE:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
morze bałtyckierosjarosyjska armia
Wybrane dla Ciebie